Rozdział 14

1.1K 37 2
                                    

Za trzy dni mój ślub. Od momentu, w którym rzuciłam monetę do fontanny minęły dwa miesiące.

Ja i Jorge w naszej relacji trwamy bez zmian. Ciągle zakochuje się w nim na nowo.

Karol i Rugg są bardzo zgraną parą.
Przez ciągle powiększający się brzuch szatynki jej narzeczony, a mój brat coraz bardziej się o nią martwi.

Jorge i ja na razie nie myślimy o dziecku. Teraz planujemy tylko nasz ślub i wesele. Wiem już, że dobrze zrobiłam postanawiając być z Jorge te 7 miesięcy i akurat w naszą siedmio- miesięcznicę sie pobierzemy.

- Tylko pamiętajcie ja i Karol na wieczór panieński bierzemy całą górę. Wy spędzicie na dole czy gdzie tam chcecie.- Tłumaczę chłopakom. Rugg tylko przytakuje i przytula ciężarną.
- A jak będę go chciał spędzić z Tobą?- pyta Jorge.
- Trudno misiek... Jedną noc wytrzymasz.- Chichoczę.
- No niech będzie.- Mówi stracony.

Wieczór nastał szybko... Bardzo szybko. Udałam się spać razem z Jorge. W jego objęciach odpłynęłam.
Całą noc śniąc o naszym weselu.

Obudziłam się podekscytowana, ale to wszystko wina tego, że już jutro ja będę cała Jorge, a on będzie mój.
Sprawdziłam godzinę. 12.30.
Wstałam nie budząc, śpiącego jeszcze szatyna. Ruszyłam z ubraniami do łazienki. Po skończonych porannych czynnościach ruszyłam do kuchni.

Weszłam do pomieszczenia schodząc się jednocześnie z Karol.
- Hej.- Przywitałam się z dziewczyną.
- Witaj.- Odpowiedziała z promiennym uśmiechem.
- Już jutro obie będziemy najszczęśliwszymi dziewczynami na świecie.- Szczerzę się.
- Ta....- Dalszą wypowiedź ciemno włosej przerywa dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.- Mówię kierując się w stronę drzwi.

Po otworzeniu ich moim oczom ukazują się Facu, Michael, Samu, Diego, Dawid i Pepe, który odwołał występy by przyjechać na nasze wesele.
- Cześć.- Witam chłopców otwierając szerzej drzwi by weszli.
- Witaj Tini.- Witają się ze mną równo.
Tulę się z wszystkimi na przywitanie i udajemy się do Karol.

Dziweczyna również wita wszystkich.
Rozmawialiśmy parę chwil.
- A gdzie przyszli panowie młodzi?- Pyta zaciekawiony Pepe.
- Jeszcze śpią.- Mówię równo z Karol.
Patrzymy na siebie i uśmiechamy się.

- Możemy ich obudzić....- Chytry uśmiech pojawia się na ustach Facu.
- Kar macie może jakąś niepotrzebną butelkę?- Pyta chłopak.
- Nie, ale mamy miski.- Szczerzy się dziewczyna.

Cała szóstka Bad Boy'ów udaje się z miskami pełnyni wody do góry.
Tuż po krótkiej chwili na dół zbiegają Samu, Facu i Pepe z uśmiechami mówiącymi
"Jorge już nie śpi", a za nimi mój przyszły mąż. Przez jego bokserkę widać idealnie wyżeźbioną klatkę piersiową.
Patrząc tak na niego kojarzą mi się wybory miss mokrego pod koszulka.

Wybucham nieopanowanym śmiechem.
Goniący się chłopcy wokół kuchennej wyspy zatrzymują się i patrzą na mnie z zdziwieniem z czego mam ubaw.
- Kochanie..... Nie wiedziałam.- Rzucam nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Ale czego aniolku?- Pyta zdziwiony sztyn.
- Że zdecydowałeś się startować w wyborach na miss mokrego pod koszulka.- Teraz to śmiejemy się już wszyscy.

Jorge patrzy na mnie wzrokiem mówiącym "Aniołku jak cię złapie to nie wiem co ci zrobię".
Puszczam mu tylko oczko na jego minę.
Z góry naszych uszu dobieda "babski" krzyk. Moja przyjaciółka patrzy na mnie zdezorientowana.
- Obudzili Ruggera.- Mówie pewna po czym ta wybucha śmiechem.
Z góry zbiegają Diego, Dawid i Michael. Wbiegają za mnie, a ja zastawiam ich dodatkowo rozkładając ręce na boki.
Po kilku chwilach do salonu wparowuje mój brat.

- Zobacz misia... Co ci bandyci zrobili z moją grzywką! - Krzyczy brązowooki.
Wszyscy się śmieją. Mimo, że Karol próbuje utrzymać kamienną twarz też wybucha śmiechem.
- Ja nie rozumiem co was tak bawi.- Burzy się.

- Ej Rugg...- Twarz chłopaka kieruje się na Michael'a, który wychyla się zza mnie.- Czemu się burzysz jak morze pod czas sztormu.
Chłopak nie wytrzymuje i zaczyna śmiać się z nami.

Udałam się razem z Karol do kuchni przygotować napoje dla chłopaków.
Spojrzałam na zegarek była 14.55. Do przyjścia dziewczyn mamy jeszcze godzinę.

Zanosimy do salonu chłopcą wcześniej nalany do szklanek sok jabłkowy.
Siadam u Jorge na kolanach.
- Gdzie się pchasz? Uważaj bo pognieciesz mi mój mokry pod koszulek.- Wybucha śmiechem.
- Uważaj bo zrobię się zazdrosna o twój pod koszulek. Jeszcze przed ślubem mi cię odbierze.- Chichoczę i przytulam się do chłopaka.

- Pepe... Gdzie Miley?- Pytam.
- Została w domu będzie na szesnastą tak jak było umówione.- Odpowiada.
W towarzystwie chłopców było fantastycznie, ale musiałam już ich opuścić.

Wzięłam się za przygotowywanie przekąsek na wieczór i napoji. Karol dołączyła do mnie po chwili ponieważ metrowa grzywa nie chciała jej puścić.
Kiedy jedzenie i napoje są gotowe zanosimy wszystko do pokoju gościnnego, z którego wczoraj Jorge i Rugg za naszą prośbą wynieśli łóżko. Teraz jest ono na strychu.

Na miejscu łóżka jest dziesięć materacy ułożonych jeden na drugim.
Jest też tyle samo kocy i poduszek.

Punktualnie o szesnastej przyszły dziewczyny. Przywitałyśmy się z nimi i poszłyśmy na górę. Razem z Lodo, Albą, Mechi, Ambar, Yim, Yam, Miley Cande i nami zapowiada się świetna zabawa.

I Want You - Jortini 💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz