Kiedy zobaczyłem postać zarumieniłem się.Tą postacią był...Był Jean!Sięgnąłem szybkim ruchem po ręcznik aby się nim zasłonić.
-Co ty tu do cholery jasnej (Nie,nie ciemnej) robisz!-chłopak podszedł do mnie pewnym lecz lekko chwiejnym krokiem,a tuż po chwili zaczął machać mi przed twarzą jakimś gównianym kluczem.
-Jak sie doprosić nie można to używam takich sposób.
-Co?Ty nawet nie pukałeś!
-No to chyba jesteś głuchy,a teraz czas na moją nagrodę.-chłopak zamknął drzwi podszedł do mnie i uchwycił moją kościstą twarz w dłonie.Moje policzki natychmiastowo pokryła ognista barwa.
Chłopak miał nieziemskie oczy.Nie mogłem zapanować nad ciałem gdy nagle on swoim wzrokiem i dotykiem obezwładnił mnie zupełnie.Byłem jak pies,który wykonuje każdą komendę.Chłopak przybliżył swoją twarz,a już po chwili musnął moją dolną wargę.Nie mogłem nic zrobić.Kiedy chciałem dać mu porządnego prawego
to on pocałował mnie swoimi delikatnymi ustami.Chłopak raz po raz przygryzał moją dolną wargę.
Nie podejrzewałem tego ani przez chwilę iż mogę podobać się Jean'owi!Jednakże już po chwili oddałem pocałunek.Tak dawno nie czułem bliskości kaprala iż oddałem się emocjom.Po krótkiej chwili chłopak wstał i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Nie wiedziałem co właściwie w tej chwili zrobiłem,nie obchodziły mnie konsekwencje jakie poniose i jaka będzie ich cena.Siedziałem tam trochę.Moja skóra robiła się coraz bardziej pomarszczona..Kajuta Levia
Godzina 19:50
JaponiaLevi
Wypełniałem raporty,które Smith mi przyniósł.Było ich w brud. (No Levi bierz miotłę i sprzątaj.)Rozmyślałem nad wszystkim i nad niczym.Odsunąłem się od biórka i wstałem opierając się prawą ręką o krzesło po czym dosunąłem je do biórka.Ruszyłem w kierunku drzwi.Miałem zły dzień.Nie powinnienem tak się do niego odzywać w końcu go kocham.Jest moją świecącą gwiazdą na niebie.Nie pozwolę by przez moje humorki zgasła.Ruszyłem w kierunku pokoju nr.7 na 2 piętrze.Wchodziłem spokojnie po schodach stawiając krok po kroku stopę.Postawiłem nogę na ostatnim już stopniu i ruszyłem przed siebie.Zapukałem.Nic,drugi raz.Nic.Delikatnie nacisnąłem na klamkę.
-Ha-...Nie będę przeszkadzać.
Trzasnąłem drzwiami jak miałem w zwyczaju jednak to nie było od tak sobie zwykłe trzaśnięcie drzwiami.Czułem jak moje oczy robią się szklane.Ruszyłem biegiem do mojej kajuty.Moja gwiazdka już zgasła.Moja gwiazdka już nie świeci.Moja gwiazdka jest okropna!Nienawidzę go!Widziałem właśnie jak ta końska morda obmacuje tego gówniarza.Czułem wtedy jakby coś we mnie pękło...Kajuta nr.7
Godzina 20:18
JaponiaEren
Cholera!Odepchnąłem Jean'a i wybiegłem z kajuty za kapralem.Co ja narobiłem!Potraktowałem go jak zabawkę,która się bawiłem,a później zóciłem w kąt!
To nie tak,że go nie kocham!To nie tak!Kocham go!Jest moim priorytetem!Dlaczego sądziłem,że mu na mnie nie zależy!Dlaczego byłem taki naiwny!Dobiegłem,pukam.Krzyczę,dobijam się,wrzeszczę.Nic.Siadam pod drzwiami.Przykładam nogi do klatki piersiowej i zaczynam płakać.Nie mam co mu powiedzieć.Nasze stosunki przechodzą znów na Kapralu,tak w zasadzie zawsze tak było jednak kiedy byliśmy sami mówiłem mu po imieniu,a teraz...Teraz to gówno mogę zrobić! (Posyp makiem zjedz ze smakiem,smacznego!:) )Wstałem,otarłem łzy z mokrych policzków i ruszyłem do pokoju.Słyszałem jak cicho płakał.Wiedziałem,że to koniec.Tylko przy mnie mógł się uśmiechać.Tylko przy mnie chciał się otworzyć.Tylko przy mnie...potrafił kochać...Po moich policzkach ponownie spłynęły łzy.Ruszyłem biegiem.Nie chciałem już niczego.Poza jednym.Przytulić,przeprosić i powiedzieć : "Przepraszam,przepraszam.Więcej się to nie powtórzy."Ale on mnie nie chce słuchać.Pewnie będę dostawać takie wyciski.Co ja najlepszego narobiłem!Plac treningowy
Godzina 6:15
JaponiaEren
Zostaliśmy zebrani równo o 6:15.Trzymałem się kurczowo kurtki.W mojej głowie panował haos jakiego dotąd jeszcze nie doświadczyłem.Mikasa widocznie zauważyła,że coś jest ze mną nie tak i szepnęła do mnie :
-Eren,co się dzieje?
-Nic.
-Powiem ci prawdę.Nie umiesz kłamać Eren,lepiej powiedz mi prawdę.
-Mówię,że nic-zacząłem się już denerwować.
-Eren
-Mówię,że nic.
- Jak uważasz Eren
Dziewczyna odwróciła wzrok i powróciła do słuchania wykładu Smith'a.Ja jednak nie miałem zamiaru go słuchać.Teraz,nie miałem bladego pojęcia co teraz będzie.Poprzednio miałem dla kogo walczyć.Walczyć,o przetrwanie.Zaś teraz?Również mam powody do pomszczenia rodziny,ale teraz mnie to nie interesuję.Co mam robić.Jak sobie radzić.Jak mam go przeprosić za wszystko co się stało.Jak mam mu powiedzieć,że chciałem tylko poczuć bliskości.Tak dawno tego od niego nie doświadczyłem,że potrzebowałem tego,a pierwszą osobą jaką mi się napatoczył był właśnie Jean...
Plac treningowy
Godzina 6:30
JaponiaLevi
Erwin wkońcu skończył swoje wywiady i nareszcie mogłem zająć się kadetami.Jednak nie odczuwałem euforii,że dam im wycisk.Czułem całkowitą pustkę.Chciałem się rozpłakać jak dziecko na środku tego placu,ale nie mogłem.Chciałem to ukryć.
"Jeager" Wypowiedziałem z naciskiem to nazwisko.Chciałem się właśnie na nim wyżyć.
Za to,że mnie oszukał.
Za to,że mnie zranił.
Za to,że mnie zdradził.
Za to,że mnie już nie kocha.
Widziałem jak mój były kochanek wychodzi z szeregu.Widziałem w jego oczach ból i strach.Widziałem,że pod oczami miał szare "siniaki".Miał lekko czerwone oczy.Jednak miałem to centralnie w dupie.Teraz interesowało mnie to żeby się wyżyć i dać właśnie jemu wycisk.
-Zobaczymy czego się nauczyłeś podczas wykładów i ćwiczeń.
-T-tak...
Widziałem jak jego ciało trzęsie się jak galareta.Jednak pomimo strachu przyjął postawę do walki.
-Start.
Chłopak żucił się na mnie jakby chciał się przytulić.Złapałem go za rękę i przewaliłem go na ziemię.Złapałem go za włosy.Uderzyłem go na początku z kolana w twarz przez co zaczęła mu lecieć krew z nosa.Następnie uderzyłem go z łokcia.Potem żuciłem nim o słupek.Widziałem jak z jego ust wydobywa się strużka krwi.Chłopak próbował się podnieść.Podeszłem do niego i uderzyłem go z całej siły w brzuch z nogi.Usłyszałem cichy gruchot kości.Chłopak jęknął tylko z bólu.Usłyszałem tylko za sobą krzyk i bieg.Więcej już nie pamiętam.
Skrzydło szpitalne
Godzina 7:00
JaponiaEren
Obudziłem się z silnym bólem ciała.Spojrzałem w górę i spotrzegłem biały sufit.Od razu rozpoznałem,że znajduję się w szpitalu.Podniosłem się na łokciach.Rozejrzałem się i zauważyłem słodko śpiącego kaprala,który leżał po mojej prawej stronie.Spróbowałem się podnieść.Niby mi sie udało,ale jednak boli jak cholera.Poszedłem do jego łóżka.Złożyłem moje dłonie na jego policzkach.Zimne.Jak zawsze.Potrafiłem je rozgrzać tylko ja.Pogładziłem jego twarz palcami i złożyłem delikatny pocałunek na jego sinych ustach.
Nagle poczułem piekący policzek i upadłem na ziemię.Podniosłem głowę i pomasowałem się w policzek.Moim oczom ukazała się zapłakana i również załamana twarz Leviego...****
Hej ludkiii.Witam Was z kolejnym rozdziałem.Zapraszam do oceniania no i wiecie :3

CZYTASZ
God Of War [YAOI]
FanfictionWitam wszystkich. Fanfiction nosi tytuł "God Of War".Uprzedzam,że fanfiction zawiera treści +18,wulgaryzmy oraz treści homoseksualne.Czytacie na własną odowiedzialność. Parę słów od autorki: Jednym z moich ulubionych anime jest "Shingeki no Kyojin"...