Cinco || El miedo

431 36 13
                                    

Czasami nasze życie przybiera obrót, którego nigdy byśmy się nie spodziewali. Chociaż nawet nie pomyślelibyśmy, że sprawy mogą potoczyć się w ten sposób, ku naszemu zdziwieniu, wcale nie czujemy się z tym źle. Ba! Jest wręcz przeciwnie – mamy wrażenie, że dopiero teraz jest tak jak zawsze powinno być. Czujemy, że wszystko jest na właściwym miejscu, tak po prostu. Bez żadnych ale. Problemy znikają, a w ich miejsce pojawiają się odpowiedzi na, nurtujące nas od dłuższego czasu, pytania. Zaczynamy zwracać uwagę na małe, z pozoru zupełnie zwyczajne, rzeczy. Dostrzegamy całą gamę barw, z których istnienia, do tej pory, nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy.

Yam popycha duże, ciężkie drzwi i wchodzi do środka. Uważnie rozgląda się dookoła. Pośród nieznajomych twarzy próbuje odnaleźć tę jedną, należącą do blondyna, jednak nigdzie nie może go dostrzec. I chociaż trochę boi się tej rozmowy, doskonale wie, że musi to zrobić. Jest zdeterminowana, zdaje sobie sprawę, że nie ma innego wyjścia. Ostatnio dzieją się pomiędzy nimi rzeczy, które nigdy wcześniej nie miały miejsca. Dziewczyna nie do końca rozumie jak to możliwe, że w tak krótkim czasie, ich relacja uległa tak wyraźnej zmianie, a ich kontakty tak bardzo się poprawiły. Bo, czy na pewno chodzi tylko o to, że oboje znaleźli się w podobnej sytuacji? Odpowiedzi na to pytanie – sama nie jest pewna. A tak się składa, że jedyną osobą, która może pomóc blondynce w odnalezieniu jej, jest on.

I właśnie w momencie, kiedy zaczyna kierować się w stronę baru, dostrzega go. Wychodzi z zaplecza razem z Pedro. Ubrany w szary dopasowany sweter, lekko opinający jego mięśnie, z przewiązaną na ramieniu chustką z logo Jam&Roller, wygląda zdecydowanie zbyt dobrze. Za tę myśl dziewczyna gani się, zanim ta jeszcze na dobre zaczynie kiełkować w jej głowie. Chwilę zbiera się w sobie, aby do niego podejść, ale gdy stawia pierwszy krok w kierunku chłopaka, jego cudowne, zielone tęczówki spotykają się z jej brązowymi, a na ustach pojawia się piękny uśmiech, pod wpływem, którego jej kolana momentalnie miękną. Traci całą pewność siebie, którą do tej pory miała i jedynie posyła mu lekkie kiwnięcie, po czym odwraca się do niego tyłem i kieruje w stronę stolika znajdującego się w drugim końcu restauracji. Czym prędzej siada na wysokim, drewnianym krześle, nie do końca będąc pewną swoich nóg, które aktualnie wydają się być jak z waty. Pospiesznie przegląda swoją torbę w poszukiwaniu czegokolwiek, co pozwoliłoby jej przynajmniej udawać, że cała jej uwaga wcale nie jest skupiona na chłopaku. Czasopismo, magazyn, gazeta... Książka! Mimo, że podręcznik od biologii niektórym może nie wydawać się nazbyt ciekawą lekturą, w tej chwili okazuje się mieć dla niej zbawienne znaczenie. Wiedząc, że niewiele czasu dzieli ją od momentu, w którym blondyn zdecyduje się do niej podejść, nie traci ani sekundy. Uważnie śledzi znaki zapisane na jednej ze stron. I chociaż jest tak zdenerwowana, że nie rozumie ani słowa z tego, co czyta, tekst pochłania ją bez reszty. Takie przynajmniej stara się sprawić wrażenie.

- ,,Rozmnażanie płciowe, generatywne – rozmnażanie za pomocą haploidalnych komórek rozrodczych (gamet) – męskiej i żeńskiej..." - Yam odskakuje jak oparzona, słysząc rozbawiony głos chłopaka tuż przy swoim uchu, a książka która dotychczas pozostawała w jej dłoniach, spada bezwładnie na ziemię.

Blondyn, widząc jej zachowanie, zaczyna śmiać się jeszcze bardziej, tym samym sprawiając, że na twarzy jego przyjaciółki, pojawiają się słodkie rumieńce. Stawia przed nią grejpfrutowy koktajl i zajmuje miejsce dokładnie na przeciwko niej. Chwilę lustruje wzrokiem jej sylwetkę, po czym spogląda jej w oczy.

- Twój ulubiony – mówi i kontynuuje, kiedy dziewczyna zaczyna przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu, jak domyśla się on, portfela. - Na koszt firmy.

- Nico.

- Dobra, na mój koszt, ale i tak nie przyjmę od ciebie żadnych pieniędzy – ostrzega, teatralnie grożąc jej palcem.

EL CIELO || SOY LUNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz