Biegnie prosto przed siebie, nawet nie zwracając uwagi na to dzieje się wokół niej. Słyszy jak raz, czy dwa, samochody zatrzymują się z piskiem opon, a kierowcy posyłają pod jej adresem słowa, które z pewnością nie należą do miłych. Ale to, co mówią w tym momencie nie ma dla niej najmniejszego znaczenia. Nie myśli nad tym, dokąd zmierza. Nogi same niosą ją do przodu, a spódniczka w kratę, będąca częścią jej szkolnego mundurka, lekko faluje na wietrze.
Po tym, co usłyszała dziś rano, nie jest w stanie powstrzymać łez cisnących jej się do oczu. To nie może być prawda. Nie mogli przecież rozmawiać właśnie o niej. Może gdzieś tam jest jakaś inna Luna Valente, o której istnieniu nie wie. Może to o niej dziś mówili Sharon i Rey. Z całych sił stara się w to wierzyć, jednak coś podpowiada jej, że jest inaczej.
Zatrzymuje się tylko po to, aby popchnąć ciężkie, drewniane drzwi. Kiedy znajduje już w budynku, wbiega po schodach, a plecak wypełniony książkami, podskakuje na jej plecach. Staje przed mieszkaniem i naciska dzwonek. Najpierw raz, potem drugi. Dopiero głos jej najlepszego przyjaciela, dobiegający zza ściany, sprawia, że dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, gdzie jest. I chociaż wcale nie planowała tu przychodzić, jej serce samo wiedziało, dokąd powinna się udać. Najpierw słyszy kroki, a zaraz później szczęk zamka. Drzwi ustępują, a w nich pojawia się uśmiechnięty Simón. Co prawda ubrany, jednak z wciąż wilgotnymi po prysznicu włosami. W momencie, gdy tylko dostrzega, w jakim stanie znajduje się jego przyjaciółka, miejsce uśmiechu na jego twarzy zastępuje troska. Wystarczy jedno spojrzenie, ułamek sekundy, żeby wiedział. On zawsze wie.
Rozkłada szeroko ręce i wyciąga je w jej stronę. Dziewczyna bez chwili wahania wpada w jego ramiona, które zamykają jej drobną sylwetkę w mocnym uścisku. Obejmuje dłońmi plecy chłopaka i mocno wtula się w jego klatkę piersiową. I dopiero, kiedy jest tak blisko niego, może ponownie oddychać, a jej płuca wypełniają się powietrzem. On natomiast nawet nie pyta jej co się stało, wie, że opowie mu wszystko, kiedy tylko będzie na to gotowa. Tuląc ją mocno do siebie i głaszcząc ręką jej włosy, pozwala jej się wypłakać. Nie musi pytać, by wiedzieć, że to jest właśnie to, czego Luna w tym momencie potrzebuje najbardziej. Po prostu wie. Bez zbędnych pytań. Zna ją lepiej niż ktokolwiek inny na świecie.
Nie wypuszczając dziewczyny z rąk nawet na sekundę, prowadzi ją do swojego pokoju, po czym zamyka za nimi drzwi. Zsuwa z jej ramion plecak i opadając lekko na łóżko, pociąga ją za sobą. Myśli, że zajmie miejsce obok niego, jednak ona siada na kolanach chłopaka i chowa głowę w zagłębieniu jego szyi. Początkowo jest nieco zdezorientowany, ale już po chwili zdaje sobie sprawę, że mógłby zostać w takiej pozycji już na zawsze. Nie ma się zresztą czemu dziwić, skoro trzyma w ramionach cały swój świat. Gani sam siebie za myśli pojawiające się jego głowie. Bo przecież to nie czas, żeby zajmować się takimi sprawami. W tej chwili najważniejsza jest dla niego ta krucha i delikatna osóbka, której rzęsy lekko łaskoczą wrażliwą skórę jego szyi. Przyciąga ją jeszcze bliżej i całuje czubek jej głowy. Zaciąga się jej zapachem i kołysze się nieco w przód i w tył, aby chociaż trochę ją uspokoić. Jedną ręką głaszcze włosy dziewczyny, drugą natomiast błądzi po jej plecach.
Dopiero po godzinie Luna zaczyna się uspokajać. Pomimo, że wciąż jeszcze cała drży, jej oddech przestaje być tak płytki i przerywany. Kiedy zaczyna oddychać głęboko i spokojnie, chłopak wie, że zasnęła. Kładzie się na materacu i ostrożnie układa ją obok siebie. Przygląda się jej twarzy, która nawet umazana tuszem do rzęs i zaczerwieniona od płaczu, jest dla niego najpiękniejsza na świecie. Na tę myśl lekko się uśmiecha, jednak tylko na chwilę. Delikatnie przesuwa kciukiem po jej policzku, ocierając łzy, które zdążyły już zaschnąć. Wpatrując się w nią, próbuje wyobrazić sobie, co mogło doprowadzić dziewczynę do takiego stanu. Bo chociaż doskonale wie, że niestety łatwo jest ją zranić, ona zawsze potrafi sobie jakoś poradzić. W każdej sytuacji, nawet tej najgorszej, potrafi dostrzec promyk nadziei i znaleźć w sobie siłę. A teraz? Teraz jest kompletnej rozsypce. Gdyby tylko dorwał w swoje ręce winowajcę całej tej sytuacji, sprawnie by się z nim rozmówił. Ale to musi zaczekać. Luna musi teraz odpocząć, a on musi być przy niej.
CZYTASZ
EL CIELO || SOY LUNA
FanfictionJeżeli kogoś kochasz, daj mu wolność. Jeżeli cię kocha, wróci. Jeżeli nie wróci, nigdy tak naprawdę cię nie kochał. Opowiadanie oparte na serialu ,,Soy Luna". Akcja rozpoczyna w okolicach siedemdziesiątego piątego odcinka pierwszego sezonu. Postacie...