Dziewczyna nerwowo przestępuje z nogi na nogę. Czuje jak z sekundy na sekundę jej serce bije szybciej, a stres bezustannie wzrasta. Z każdą kolejną chwilą ma coraz większe wątpliwości, czy postąpiła słusznie przystając na prośbę rudowłosej. W sumie to nawet nie ma bladego pojęcia, dlaczego się na to zgodziła. Może chcesz udowodnić, że jesteś dobrą przyjaciółką? Cichy głos, który słyszy z tyłu swojej głowy ani na moment nie daje jej spokoju. Tylko po co? No właśnie. Bo, czy ma powód, aby cokolwiek udowadniać? A jeśli już to komu? Jim, czy sobie? Sama nie wie. Tysiące myśli kłębią się w jej umyśle niczym ciemne burzowe chmury, tocząc nieprzerwaną walkę o dominację. I tak się składa, że żadna nie ma zamiaru ustąpić.
Yam po raz kolejny zerka na wyświetlacz swojego telefonu. Do umówionej godziny zostało jeszcze dziesięć minut. Chwilę się zastanawia, rozważa wszystkie za i przeciw. W końcu jednak podejmuje decyzję. Zabiera swoje rzeczy i zaczyna powoli odchodzić. Wstukuje coś na klawiaturze i kiedy już ma wysłać wiadomość o tym, że wypadło jej coś ważnego i będzie zmuszona odwołać spotkanie, zatrzymuje się. Zdając sobie sprawę z tego jak bardzo niedojrzałe i nieodpowiedzialne jest to, co przed chwilą chciała zrobić, wybucha gromkim śmiechem. Uciekanie przed konfrontacją niczego by wcale nie zmieniło. Mogłoby ją jedynie opóźnić. Tylko po co jej to? Przecież od zawsze uważała, że jeśli masz zrobić coś, co niekoniecznie należy do rzeczy łatwych i przyjemnych, lepiej zabrać się za to od razu, zamiast odkładać to na później. Im wcześniej zaczniesz, tym szybciej skończysz. Prawda?
Zawraca. Odkłada torbę, po czym sama opada na ławkę, którą wcześniej zajmowała. Rozgląda się dookoła i chowa twarz w dłoniach. I chociaż tak bardzo chce zrozumieć, co ostatnio się z nią dzieje, nie jest w stanie tego zrobić. Nie potrafi. Nigdy wcześniej tak się nie czuła. To zupełnie tak jakby przez ostatnie kilka tygodni była w transie. Bezustannie chodzi z głową w chmurach, ciągle się uśmiecha, a w jej brzuchu lata całe stado motyli. Odkąd z Nico zbliżyli się do siebie, nie umie rozszyfrować swoich uczuć. Nie jest w stanie powiedzieć, co czuje zawsze, kiedy tylko jest blisko niej. To pewien rodzaj magii, której istnienia nie potrafi wytłumaczyć. Nigdy przedtem nie czuła czegoś takiego.
- Cześć – mówi chłopak, siadając zdecydowanie zbyt blisko niej.
Blondynka podnosi wzrok, a ich spojrzenia krzyżują się ze sobą. Jego piękne, zielone tęczówki uważnie śledzą jej każdy ruch. Ale dziewczynie wcale to nie przeszkadza. Ba! Nawet jej to odpowiada. Uwielbia patrzeć w jego oczy. Pewność, spokój i coś, czego nie umie zdefiniować, sprawiają, że kocha się w nich zatracać. Ma wrażenie, że mogłaby robić to bez przerwy.
- Hej – odpowiada.
- Coś nie tak?
Chłopak odgarnia pojedynczy kosmyk, który zaplątał się na jej twarzy. Yam przez moment mu się przygląda, zwyczajnie ciesząc się ciepłem jego dłoni na swojej skórze lecz po chwili głośno odchrząkuje i lekko się odsuwa.
- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Posyła mu krzywy uśmiech, który mimo jej usilnych starań, bardziej przypomina grymas. - Rozmawiałam z Jim i pogodziłyśmy się.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa – mówi blondyn również się uśmiechając, jednak jego ton wcale nie świadczy o tym, że jej uwierzył.
- Uważam, że ty też powinieneś dać jej drugą szansę...
- Dobrze, zrobię to.
Poszło nawet łatwiej niż mogłaby się spodziewać. Tylko dlaczego wcale nie czuje się z tym dobrze?
- To znaczy, że wrócicie do siebie? - Postanawia się upewnić. Sama nie wie, czy bardziej dla przyjaciółki, czy dla siebie samej.
- Nie, myślę, że nie ma takiej opcji.
CZYTASZ
EL CIELO || SOY LUNA
FanfictionJeżeli kogoś kochasz, daj mu wolność. Jeżeli cię kocha, wróci. Jeżeli nie wróci, nigdy tak naprawdę cię nie kochał. Opowiadanie oparte na serialu ,,Soy Luna". Akcja rozpoczyna w okolicach siedemdziesiątego piątego odcinka pierwszego sezonu. Postacie...