Rozdział Piąty

891 77 11
                                    

      -Przepraszam, nie potrzebnie się uniosłam.- zrobiło mi się wstyd. Pewnie nie wiele osób zaprasiłoby mnie do swojego domu.
-Dobrze, nic się nie stało- O dziwo był spokojny

    - Nie rozumiem. Zaprosiłeś mnie do siebie, choć nic dla ciebie nie zrobiłam, wręcz przeciwnie. Poświęcasz się dla mnie, a nawet nie znasz mojego imienia. Inspektorzy mogli ci coś zrobić, po co się narażasz?
- Zrobiłem to, ponieważ uważam, że powinno się dawać pomoc osobom, które tego potrzebują, już ci mówiłem, a poza tym, nie chciałem byś zginęła w tak młodym wieku- aha, więc jeśli miałabym osiemdziesiąt lat, to by mi nie pomógł, miło- To może powiesz mi jak masz na imię?- Wszystko mówił z takim spokojem, patrząc mi w oczy, no próbując, bo ja miałam wzrok wryty w podłogę
- Youkie, mam na imię Youkie, to może teraz ty mi powiesz jak masz na imię?
- Nazywam się Uta, produkuję maski dla ghouli. A ty masz jakieś hobby?- Musiałam się zastanowić. Moim głównym zajęciem w ostatnim czasie było ukrywanie się przed gołębiami.
- W sumie, to lubię rysować- Nie do końca umiem, ale co tam...
- To świetnie, te dwie rzeczy się ze sobą łączą, najpierw trzeba zaprojektować maskę, by móc ją później zrobić.
- Tak, faktycznie...- Może spróbowałabym kiedyś jakąś narysować?
- Może chciałabyś zaprojektować maskę?- CO ON MI  W MYŚLACH CZYTA?!
-Fajnie by było- lekko się uśmiechnęłam, by pokazać, że nie jestem aż taką jędzą.
- Dawaj.-
- Co znaczy twój tatuaż, ten na szyji?
- Ten? Mniej więcej coś w stylu 'Nie mogę żyć z tobą, ale nie mogę też żyć bez ciebie'- No tak, wszyscy wiemy, skąd to się wzięło.
- To opisuje relacje między ghoulami, a ludźmi
- Tak, właśnie dlatego go zrobiłem
- Wow, nie wiem, czy ja odważyłabym się na taki tatuaż
-Myślę, że dałabyś radę, nie spytałem cię odkąd tu weszłaś. Chcesz coś do picia?
-Poproszę kawę, jeśli masz- gdybym wypiła np. sok zrzygałabym się, więc co innego mi pozostaje oprócz kawy? Nie wiem, czy mówiłam, ale mam pewien 'defekt'. Polega on na tym, że mogę jeść część ludzkiego jedzenia. Smakuje trochę jak karton, lecz z opowieści Itori wiem, że normalnie smakuje jeszcze gorzej i najważniejsze nie mam po tym odruchów wymiotnych. To jedzenie ogranicza się głównie do makaronu.
- Proszę, twoja kawa.- Uta powiedział podając mi filiżankę
-Dziękuję- Wzięłam łyk- Pyszna! Jak nauczyłeś się ją robić?
-Dzięki za pochwałę, ale nie piłaś naprawdę pysznej kawy.
- Co masz na myśli?- Serio? To jest zajebiste, a ten i tak ma jakiś problem.
- Może pójdziesz ze mną jutro do kawiarni mojego starego znajomego?
-Chętnie, dawno nie miałam sensownego wyjścia na miasto.- No tak, wychodziłam tylko po jedzenie, a później pędem do mieszkania
- To świetnie, nie będę Cię budzić, pójdziemy tam, wtedy, kiedy wstaniesz.
- Dzięki, jesteś dla mnie miły.
- A co miałem się na ciebie drzeć?
- Nie, ale nie....- I w tym właśnie momencie ziewnęłam i przypomniało mi się, jak bardzo jestem zmęczona.
- Zapomniałbym drugie drzwi w lewo to będzie twój pokój, a na końcu korytarza- Uwaga, uwaga, teraz najważniejsza część- jest łazienka
- Dzięki za informację, może pójdę się ogarnąć?
-Jasne.

        Już miałam wejść do łazienki, nagle uświadomiłam sobie, że nie mam nic na przebranie. A nie będę spać w tym samym, w czym chodziłam po mieście.
-Uta?
-Tak?
-Nie masz może zbędnej damskiej piżamy?
-Raczej nie, ale mogę ci dać jakąś koszulkę i spodenki- No super ledwo co go poznałam a już pożycza mi ubrania, bardziej niezręcznie już być nie mogło
- No okej , lepsze to, niż nic...

    -To dla ciebie.- powiedział wręczając mi ubrania
- Dzięki- odpowiedziałam i weszłam do łazienki
Pod prysznicem zaczęłam przypominać sobie swoją przeszłość, wszystkie złe chwile, które przeżyłam. Śmierć 'rodziców', rozdzielenie mnie z moim bratem i inne tego typu momenty. Zaczęłam płakać, nie mogłam powstrzymać łez.
- Coś się stało?- Usłyszałam głos Uty
- C..Co? Nie nic...- Nie chciałam by się dowiedział, nie zwierzałam się nawet Itori, więc tym bardziej jemu, znam go dopiero jeden dzień...

                        ***Z Perspektywy Uty***
    Projektowałem maskę dla jednego z klientów, w pewnej chwili usłyszałem szloch dochodzący z łazienki. Spytałem się, czy coś się stało. Odpowiedziała, że nic się nie dzieje. Nie chciałem się jej narzucać, pewnie czuła się niepewnie, przecież prawie się nie znamy.
     Szczerze mówiąc Youkie jest dosyć urocza. Niebieskie włosy bardzo jej pasują. Można powiedzieć, że nawet mi się spodobała. Byłoby miło, gdyby została tu na dłużej. Chciałbym ją lepiej poznać, dowiedzieć się, dlaczego jest tak zamknięta w sobie.

                        ***Perspektywa Youkie***
    Gdy zobaczyłam się w lustrze miałam ochotę uciec. Potargane włosy wyglądające jak gniazdo, a ubrania leżały na mnie jak worek. Spięłam włosy w luźny kok, wyglądało trochę lepiej.
        Wyszłam z łazienki. Byłam tak zmęczona, że jedyne, na co miałam ochotę, to rzucić się na łóżko i zasnąć
-Dobranoc- Powiedziałam do właściciela mieszkania
-Dobranoc-Odpowiedział mi, myślę, że jest nawet przystojny. (Czytelniku, nie śmiej się)
  
    Po jakiejś godzinie rozmyślania nad zachowaniem twórcy masek zasnęłam.

Mów mi NekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz