Rozdział dziesiąty

606 56 11
                                    

     Do domu Uty trafiliśmy bez większych problemów. Po drodze napotkaliśmy na swojej drodze menela, który bełkotał coś o makarenie, kozach i krzaku. Na szczęście był on niegroźny.

    -Kawy? - Spytał mój współlokator po wejściu do budynku
-Tak, jasne- Bo co innego miałam  powiedzieć? Przecież niczego innego się nie napiję, bo od razu będę mieć problemy z żołądkiem.
-Może obejrzymy jakiś film?- zaproponowałam.
-Dobry pomysł, bo co innego mamy do roboty?
-Ja nie widzę lepszych opcji- odpowiedziałam
-Heh, co oglądamy?
-Nie wiem, a co jest?
-Hmm... może Boku No Pico? ( Ja wcale tego nie oglądałam xD)
- No chyba Cię pojebało.
-Dobra, niech Ci będzie, to co chcesz obejrzeć?
-Może jakieś yaoi...- powiedziałam nie myśląc zbyt wiele
-Dziewczyno! O czym Ty myślisz!
-O tym samym co cały twój gatunek przez większość czasu.
- Ghoule?
-Nie, faceci
-Heh, po dłuższej znajomości nie jesteś taka oschła, jaką udajesz.- STOP! Czy on właśnie stwierdził, że jestem... miła? Raczej nikt wcześniej tak o mnie nie mówił, wszyscy traktowali mnie, jak psychola, któremu w każdej chwili mogło odwalić . Nawet nie zauważyłam, że przestałam z nim rozmawiać tak sarkastycznie, jak przedtem, rozmawiam z nim jak... z przyjacielem, którego nigdy nie miałam. Z Itori widywałam się raz na ruski rok, co nie pogłębiało mojej znajomości z nią. Zawsze byłam raczej typem samotnika, co najmniej od czasu śmierci moich przybranych rodziców i stracie brata.
-Ty też.- odpowiedziałam z sarkastycznym uśmieszkiem.

    W końcu zdecydowaliśmy się na oglądanie "Piratów z Karaibów ". W końcu nadszedł czas na scenę jakże "namiętnego" pocaunku.
-Ugh. Czy oni muszą dawać do fimów  przygodowych "takie" sceny? Wyglądają, jakby mieli się zaraz połknąć.- W sumie to nawet mi się to podobało, też chciałabym kiedyś czegoś takiego doświadczyć. Może nawet to być w otoczeniu ciał funkcjonarioszy z CCG, bo co mi szkodzi? A no tak nie mam z kim w końcu zostanę starą panną z dziesiątkami kotów w domu. W sumie też w pewnym sensie jestem kotem. Neko znaczy kot, jestem typem samotnika, tak jak koty i "drapię".
-Nie wiem, ale wygląda to... ciekawie, nie sądzisz?
-Nie... nie bardzo- kłamałam

     Nagle zauważyłam, że siedzimy niebezpiecznie blisko siebie.
-Tylko żebym nic nie odwaliła- pomyślałam. Chciałam się trochę odsunąć, lecz on złapał mnie za rękę. O co mu chodzi? Czy... ja mu się podobam? Ja?! Jak można mnie lubić przecież ja nawet ładna nie jestem, za to jestem hamska, nie miła, groźna dla otoczenia, niestabilna emocjonalnie i niezbyt rozmowna, więc jakim cudem ktoś mógłby...

   Nie zdążyłam dokończyć tej myśli. Uta mnie przytulił. Zamknęłam oczy, nigdy wcześniej nie doznałam takiego uczucia. To było... niezwykłe...

Mów mi NekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz