- Nie rozumiesz - przerywa Dan, kiedy Phil próbuje go uspokoić po tym, jak nie mógł zawiązać sznurówki. Zwykłej sznurówki, na litość Boską! - Nie rozumiesz jak to jest budzić się i nie być w stanie normalnie się ubrać, musieć używać kul do chodzenia, tracić dziesięć minut na przejście z salonu do kuchni, nie móc nawet napisać cholernego SMSa.
Przygryza dolną wargę usiłując się nie trząść. Jest wściekły, nie smutny, ale nie może w żaden sposób wytłumaczyć tego Philowi. Codziennie czuje, jakby przedzierał się przez gęstą, czarną mgłę, bezradny, nie mogąc nic zrobić. To chyba najgorsze uczucie, jakiego zdarzyło mu się doświadczyć.
- Misiu - próbuje znowu Phil. Oczy ma szkliste i Dan wie, że zaraz się rozpłacze. - Wiem, wiem. Przepraszam. Ja tylko, Jezu. Chciałbym móc zrozumieć jak się czujesz, jakoś pomóc. Jakkolwiek. Ale nie wiem co mogę zrobić. Jak mogę pomóc. Jestem beznadziejny, Dan--
- Nie chcę - zaczyna nagle łkać Dan i wtula się w Phila, jakby miał zaraz upaść. Nie może powstrzymać drgawek, ściany pokoju zaczęły jakby się wokół nich zacieśniać, więżąc ich w środku, wyrywając z ich płuc ostatni oddech i w końcu zgniatając. - Stracę... to wszystko... Wszystko. Rozumiesz? Ale to nic w porównaniu z tym, przez co ty będziesz musiał wytrzymać. Co zrobisz, kiedy przestanę mówić? Phil - jego głos przechodzi w szept. - Nie chcę cię stracić. Ale nie chcę, żebyś ty musiał przechodzić przez to ze mną.
Nawet nie zauważył, że po jego twarzy płyną łzy. Phil zaciska wokół niego ramiona, przyciągając go do siebie tak blisko, jak tylko może.
- Przepraszam - dodaje Dan. Jego głos jest tak cichy, że ledwie sam siebie słyszy. - Nie powinienem był-- Wiem, że robisz co tylko możesz, a ja ciągle zachowuję się jak idiota. Wszystko, co dla mnie robisz jest idealne, Phil, ty jesteś idealny. Po prostu... zapomnij, że cokolwiek powiedziałem.
Nie wracają już do tego tematu.
-
Poza Philem, Dan czuje się najswobodniej w obecności Louise.
Chris i PJ są zbyt głośni, za bardzo widać po nich, że są smutni na widok tego, jak Dan się zmienił. Są ich przyjaciółmi, jasne, ale po jakimś czasie ich zachowanie, uśmiechy... wydają się zbyt sztuczne. Po jakimś czasie spędzonym z Danem widać, że nie wiedzą, jak powinni się zachować. Kiedy nie może sobie z czymś poradzić patrzą na niego z przerażeniem w oczach zamiast mu pomóc.
Louise natomiast zachowuje idealny balans między tym, co było, a obecną rzeczywistością.
Jest zabawna i urocza, wita Dana uśmiechem i uściskiem rzucając przy okazji jakąś anegdotą. Śmieją się dużo. Równie dużo rozmawiają. Nie przeszkadza jej, że Dan potrzebuje więcej czasu, by coś chwycić czy wykonać inną czynność. Żartuje, że kupi Danowi laskę z ukrytym w środku sztyletem, odpowiednią do jego umiejętności ninja. Dan nie musi nawet zmuszać się do śmiechu, przychodzi mu to naturalnie.
- Jaki ze mnie ninja, Lou? Wiesz w ogóle z kim rozmawiasz?
Phil czuje odrobinę zazdrości. Czytał wcześniej o tym, że często osoby ze zdiagnozowanym ALS odpychają od siebie najbliższych przyjaciół i rodzinę, nie mogąc się pogodzić ze zmianami. Zdarza się też, że to właśnie bliska osoba ucieka od chorego, przytłoczona nadmiarem nowych obowiązków.
Jest przerażony. On sam oczywiście nie myśli o ucieczce, nie byłby w stanie. Ale co, jeśli Dan postanowi któregoś dnia go porzucić?
Przyznaje się do tych myśli Louise, kiedy następnego ranka rozmawia z nią przez telefon. Dan nadal śpi. Phil pozwolił sobie nawet na płacz. Musi to komuś powiedzieć. Nie chce go stracić.
CZYTASZ
phan™ | tłumaczenie
Fanfiction"Phan jest już tylko marką. Nawet, jeśli kiedyś było to coś więcej." Autorem fanfica jest wordsong z AO3. Ja tu tylko staram się przetłumaczyć. Oryginał został usunięty z AO3, ale można znaleźć go tu: https://www.wattpad.com/story/73415482-phan%E2%8...