Pokazuje Danowi swój pierścionek w poniedziałek, gdy tylko przychodzi.
- Mogłem dostać go wcześniej - tłumaczy, trzymając małe, obite aksamitem pudełko. - ale chciałem, żeby był idealny.
- No nie wiem - Dan z uśmiechem na ustach rozciąga każdą sylabę. - Nie może być bardziej idealny od mojego - wzrok obu pada na czarny pierścionek na palcu Dana. Dłonie ma złożone na kolanach.
Często to robi. Daje dłoniom odpoczywać. Może teraz chodzić tylko używając kul. Jest zmęczony, ale kiedy Phil zaproponował, że znajdą mu wózek, spotkał się tylko z ostrym spojrzeniem. Poruszanie się nie jest łatwe, ale Dan nie chce się poddawać, więc Phil nie naciska.
Wie, że Dan chwyta się teraz każdej okazji na zrobienie czegoś samodzielnie, póki jest w stanie.
Phil nie odpowiada. Otwiera pudełko i pozwala Danowi obejrzeć pierścionek, zanim wyjmuje go i podnosi w dwóch palcach.
Dan przełyka ślinę. Lub próbuje, Phil nie potrafi określić. Widzi, jak uśmiech schodzi Danowi z twarzy i serce ściska mu się w piersi.
- Proszę, nie smuć się.
- Nie jestem smutny - mamrocze Dan, nadal wpatrując się w srebrny kawałek metalu. - Cieszę się. Bardzo, naprawdę. Cholernie się cieszę.
Phil nie ufa jego głosowi, ale wsuwa pierścionek na palec.
- Myślałem, że będzie idealnie podsumowywał... nas.
Spogląda na swoją dłoń i litery wygrawerowane w pierścionku.
Hello Internet.
-
- Jedziemy - mówi Dan, podając Philowi bez zbędnych wyjaśnień dwie zadrukowane kartki.
- Dan - zaczyna powoli Phil śledząc oczami tekst z każdym słowem coraz bardziej zdziwiony. - To karty pokładowe.
- Brawo, Sherlocku.
- Na lot i powrót za trzy tygodnie. Anaheim w Kalifornii.
Dan potwierdza. Phil nie szuka powodu do kłótni, chce tylko wiedzieć co znowu wymyślił.
- Zarezerwowałem wszystko w ostatniej chwili. Jedziemy.
- Nie wrzucaliśmy na YouTube nic od miesięcy, a ty chcesz, żebyśmy tak po prostu pojawili się na Vidconie?
Dan spogląda w jego stronę z uśmiechem.
- Tak. I mam zamiar zrobić coś naprawdę głupiego.
Z błyskiem w oku kontynuuje.
- Wejdziemy na scenę. Pocałuję cię. Ale tak naprawdę. Phandom padnie. A potem wrócimy do domu.
Phil siedzi, patrząc to na pierścionek Dana, to na swój, starając się zrozumieć, co właśnie usłyszał.
- Mówiłem ci już, że cię kocham? - odpowiada po chwili.
- Może parę razy.
- W razie gdybyś przegapił - kocham cię. A ten pomysł jest okropny. Zróbmy to.
-
Ten dzień z wielu powodów zajmuje specjalne miejsce w sercu Phila. Dziewiętnasty października. Parę lat temu nerwowy, blady chłopak, bilet autobusowy, ich pierwszy pocałunek. W tym roku kilka biletów na samolot, fraki, kierownik urzędu stanu cywilnego.
Nie ma znaczenia, że Dan pojawił się o kulach, był tak samo piękny, jak tego dnia, kiedy Phil pierwszy raz go zobaczył. Uśmiechają się tak bardzo, że policzki zaczynają ich boleć.
Obaj płaczą.
Tak samo ich rodziny.
I Tyler Oakley.
-
Phil ma tyle rzeczy do zrobienia. Wizyty do zaplanowania, rachunki za szpital do zapłacenia, przeprowadzenie rozmów z lekarzami. W taki ponury, jesienny dzień nie chce zostawić Dana samego, ale wychodzi na to, że jednak musi.
Zdarza mu się to rzadko. Zwykle gdy musi wyjść po zakupy czy obiad na wynos. Mimo, że Dan poradziłby sobie bez niego, nie chce zostawiać swojego męża ani na chwilę. Mąż, mąż, mąż. Phil może powtarzać w głowie to słowo w nieskończoność.
Kiedy już zdarzały się dni, których nie mógł spędzić z Philem, Dan siedział w domu Louise.
- Tęskniłem - to pierwsze, co Phil mówi, gdy tylko wita się z Lou, przebiegając ręką po włosach Dana.
- Ja też - odpowiada, jakby o była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- A ja to co, powietrze? - żartuje Louise.
- Nie żeby coś, Lou, ale to Phil za mnie wyszedł - odpowiada Dan, wyciągają powoli rękę w stronę Louise, demonstrując obrączkę na palcu.
- Sugerujesz, że też powinnam ci się teraz oświadczyć?
- Nie, ale mogę cię przytulić na pożegnanie - śmieje się, ściskając są i całując w policzek.
- Pa, Lou - dodaje Phil, a ona żegna ich swoim tradycyjnym "dzwońcie, jeśli tylko będziecie czegoś potrzebować".
Gdy wracają do domu, Phil musi praktycznie wciągać Dana po schodach. Nie odzywa się jednak słowem. Nie chce zepsuć tego miłego wieczoru. Kiedy tylko wchodzą do mieszkania, Dan znika w swoim pokoju. Właściwie teraz to bardziej ich wspólny pokój. Upiera się, że musi pracować nad jakimś projektem, ale Philowi udaje się go namówić, by odłożył to na potem.
Przyjemnie jest słyszeć jak Dan mówi jego imię tym głosem. Nie krzyczy, nie płacze. Sposób, w jaki je wypowiada przypomina Philowi o wszystkich szczęśliwych chwilach, które razem spędzili.
Nie je dużo, do tej jednej rzeczy Philowi nie udaje się go przekonać. Wmusza w siebie tylko parę łyżek zupy, kiedy leżą pod kołdrą oglądając American Horror Story. Zasypia w połowie odcinka, a Phil nie rusza się, by wyłączyć serial. Leży z głową na piersi Dana i w końcu zapada w sen słuchając bicia jego serca.
To przyjemna noc.
Jedna z ostatnich przyjemnych nocy, jakie im zostały.
CZYTASZ
phan™ | tłumaczenie
Fanfiction"Phan jest już tylko marką. Nawet, jeśli kiedyś było to coś więcej." Autorem fanfica jest wordsong z AO3. Ja tu tylko staram się przetłumaczyć. Oryginał został usunięty z AO3, ale można znaleźć go tu: https://www.wattpad.com/story/73415482-phan%E2%8...