JAK NOWA OKŁADKA?
****
Stali na lotnisku wpatrzeni w siebie już dobre kilka minut i żaden z nich do tej pory nie śmiał się odezwać.
Wreszcie Calum zrobił krok do przodu i złączył ich usta w czułym pocałunku, mając gdzieś to, czy ktoś ich zobaczy. Przecież on i tak wyjeżdża, a Hemmings tak czy siak z nikim nie rozmawia.
Gdy wreszcie oderwali się od siebie, Luke miał oczy pełne łez.
-Ciiiii, Lukey... Wszystko będzie dobrze. Poradzisz sobie, tak?
Blondyn pokiwał głową.
-Będę za tobą cholernie tęsknił, wiesz? - wyszeptał przez łzy.
-Kocham cię i proszę, nigdy o mnie nie zapomnij - Hood po raz ostatni przytulił swojego ukochanego i zostawił go.
Samego i wstrząśniętego, z milionem łez wypływających z jego oczu.
****
Hemmings długo po powrocie do domu nie mógł dojść do siebie. Siedział na łóżku i cicho szlochał, myśląc o Calumie.
I o Michaelu.
Kiedyś odwiedzał go prawie codziennie. A teraz?
Cud, jak pojawi się raz w miesiącu. A nawet jak się pojawi, czasem nie powie ani słowa.
W sumie to Luke ostatio nie potrzebował Clifforda. Aż do teraz. Tym momencie Hemmings musiał się do kogoś przytulić. Tak po prostu. Potrzebował jakiegoś zamiennika Caluma, a Michael idealnie by się do tego nadawał.
Mimo, że chłopak był 'duchem', blondyn zawsze doskonale czuł jego dotyk. Gordon nie mógł przechodzić przez ściany, przedmioty, innych ludzi. Gdy się pojawiał, żył jak normalny człowiek, ale nikt inny poza Lukiem go nie widział. Gdy byli mniejsi, chłopak nie zwracał na to zbytniej uwagi. Nawet jego mama nazywała go przez to nienormalnym. Teraz bardziej się pilnował.
Po przepłakaniu czterech godzin blondyn wygrzebał się z łóżka i zrezygnowany poczłapał do kuchni. W ten weekend nikogo nie było w domu, więc mógł chodzić w krótkiej koszulce i bokserkach bez obawy, że ktoś zobaczy jego blizny. A było ich naprawdę dużo.
Luke połknął po dwie tabletki przeciwbólowe (mimo, że nic go nie bolało) oraz nasenne i wreszcie spokojnie poszedł spać.
****
W nocy mimo wziętych leków męczyły go okropne koszmary, więc leżał tylko z zamkniętymi oczami myśląc o tym, jak przetrwa najbliższe dni, tygodnie, lata, całe życie. Nagle poczuł, jak ktoś (lub coś) unosi kołdrę i kładzie się obok niego. To tajemnicze coś objęło go w talii i przyciagnęło do siebie. Luke przeżył mały zawał.
-Przepraszam - chłopak usłyszał szept.
Blondyn już kilka chwil temu zorientował się, że to Michael. Nic mu nie odpowiedział, tylko jeszcze mocniej (o ile to możliwe) się w niego wtulił.
Było idealnie.