#12 Wymuszona pomoc

722 42 0
                                    

 Obudziłam się o 6 w swoim łóżku. Tym razem nie miałam nowych blizn na rękach. Zaczęłam bać się, że powiedzmy taki Tristan zobaczył mnie w takim stanie i postanowił położyć na łóżku. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i ubrałam, zaraz po tym zeszłam na dół zrobić śniadanie. W pewnej chwili miałam ochotę, żeby ktoś podszedł i przytulił mnie. Na początku myślałam o Bradzie, ale wtedy przypomniało mi się, że już z nim nie jestem. Chciałam wrócić do pokoju po heroine, a potem Brada zwalić na drugi plan, gdy nagle do kuchni weszli gęsiego Tristan, Brad, Connor i na końcu James. Wszyscy usiedli przy stole chociaż widziałam, że Brad się trochę wahał, ale w końcu i on się skusił, można powiedzieć, że postanowił czekać z resztą na jedzenie. Atmosfera była przygnębiająca. W końcu Con postanowił się odezwać.

 Con: To jak tam twoja wczorajsza rozmowa z Alice, James?

 Zaraz jaka wczorajsza rozmowa? Przecież nie rozmawiałam z nim, chyba, że.. On chciał to zrobić, ale znalazł mnie pod kaloryferem i.. Jezu jestem taka głupia, złamałam daną mu obietnice. Jak mogłam, jestem pewna, że teraz nawet James nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Gdy usłyszał pytanie spojrzał na mnie i nic nie odpowiedział.

Alice: Tristan już wróciłeś?

 Wszyscy prócz Jamesa spojrzeli się na mnie, bo wiedzieli, że nie chciałam, żeby James odpowiadał. Jak gdyby nigdy nic Tristan opowiedział nam jak to się złożyło, że wrócił na noc do domu i musiał siłą zwlec Connora ze swojego łóżka. Wszyscy podziękowali za posiłek i wyszli z kuchni. Pozmywałam i wyszłam na taras był tam Connor z Bradem, nie chciałam im przeszkadzać w rozmowie, więc wróciłam do środka i próbowałam znaleźć Jamesa. Tristan powiedział mi, że poszedł do Luka i ma podobno wrócić do siebie na noc. Ta informacja załamała mnie. Chciałam pogadać o tym wszystkim Jamesem, a on co? Bawi się z Lukiem w najlepsze. Postanowiłam, że pójdę do Izzy i pogadam o babskich sprawach dla ulgi. Wyszłam z domu i po drodze spotkałam Hayley. Zapraszała mnie do jakiegoś klubu niedaleko, ale po chwili wahania odpowiedziałam jej stanowczym głosem nie i odeszłam bez pożegnania. Na taksówkę czekałam 20 minut.

 Dotarłam już do domu Izzy, gdzie powitała mnie ona w ogrodzie z otwartymi ramionami, okazało się, że była u niej Julie. Opowiedziałam im trochę, pomijając narkotyki o moich ostatnich przeżyciach. Nie pomogły mi zbytnio, ale chociaż się komuś wygadałam. W pewnym momencie zaczęło być mi bardzo chłodno mimo iż byłyśmy w domu,a było lato. Założyłam sweter i zrobiło mi się o wiele cieplej, można powiedzieć, że nader gorąco. Dopiero po chwili zorientowałam się o co chodzi, przypomniało mi się o czym podświadomie myślałam od jakiegoś czasu. Potrzebowałam heroiny i to już. Wzięłam po kryjomu cytrynę, łyżkę i powiedziałam, że muszę do kibla. Na górze ledwo co udało mi się otworzyć woreczek z herą. Na łyżce polałam ją cytryną, wygrzebałam z kieszeni spodni zapalniczkę i to podgrzałam. Zaraz po tym przelałam to do strzykawki, miałam już ją użyć, kiedy przypomniało mi się, że jestem w kiblu Izzy. Wbiegłam z domu mówiąc tylko, że muszę wracać. Udało mi się iść przez jakieś 30 minut [Izzy mieszka jakieś dwie godziny drogi pieszo od Al]. W jednej chwil straciłam część kontroli nad moimi nogami. Jak najszybciej skręciłam w jakąś poboczną uliczkę i wywróciłam się, strzykawka upadła z trzy metry ode mnie. Nie mogłam wstać, próbowałam bezskutecznie się do niej doczołgać. W końcu poddałam się i z trudem usiadłam opierając się o ścianę. Siediałam tam około 20 minut. Myślałam, że zaraz wykituję, tak strasznie cierpiałam. Kontem oka zauważyłam, ze ktoś się zbliża.

********************************************************************

 Gadałem tylko chwilę z Lukiem, ale dowiedziałem się, że spotkał wczoraj Alice i wszystko mu powiedziała. Zdenerwował mnie tym, że nie powiedział jej, żeby nie niszczyła sobie życia tak ja to robiłem razem z nim, ale co ja mogę poradzić. Powinienem jej dzisiaj pomóc, pogadać z nią, a nie zostawić ją samą. Pewnie znowu coś sobie zrobiła. Powiedziałem Lukowi, że znowu brała i, że muszę wracać, bo pewnie ze smutku znowu to zrobi. Wybiegłem z jego domu i postanowiłem pójść skrótem do centrum, bo będzie szybciej. Jak dureń zgubiłem się i musiałem pytać przechodniów o drogę. Szedłem według ich instrukcji i dotarłem po pewnym czasie jakieś pobocznej uliczki. Idąc dalej zauważyłem dziewczynę siedzącą pod ścianą. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to Alice. Podchodząc bliżej uświadomiłem sobie, że popadła w nałóg i aktualnie jest na głodzie. Wiedziałem doskonale co dzieje się gdy osoba na głodzie nie dostanie czego chce. Pomyślałem, że jest już po niej, ale nagle krążąc gdzieś wzrokiem znalazłem gotową strzykawkę. Domyśliłem się co musiało się stać. Wiedziałem, ze nie powinienem, ale tylko tak mogłem ukoić jej cierpienie. Nie mogłem na nią patrzeć w takim stanie. Musiałem jej pomóc. Co prawda szarpała się ze mną i na mnie wyklinała, ale jednak wiedziałem, że bardzo cierpi z własnego doświadczenia. Ja byłem bardziej wprawiony niż ona więc trafiłem za pierwszym razem nawet jeżeli miałem w tym długą przerwę. Chwilę po tym uspokoiła się i łzy zaczęły ściekać jej po policzkach. Powiedziała tylko:

- Dziękuję James. 

 Już się do mnie nie odzywała. Można powiedzieć, że zaniosłem ją do siebie, żeby nikt nie dowiedział się o jej nałogu. Leżała u mnie na łóżku już spokojna i patrzyła się z uśmiechem w sufit jakby kompletnie mnie nie widziała, ale ja wiedziałem, że ona po prostu nie chciała teraz ze mną gadać. Dopiero po dłuższej chwili, jak zwykle z resztą zemdlała. Jako iż był dzień siedziałem przy niej cały czas. 

New Life. The Vamps fanfic.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz