#16 Nieładnie podsłuchiwać

690 42 4
                                    

 Tym razem byłam jak najbardziej trzeźwa. Wszystko słyszałam, widziałam i czułam. Czasami po prostu nie kontaktowałam. Wszyscy patrzyli się na mnie z politowaniem. Hayley po prosiła chłopaków, żeby sobie poszli, a ona wszystko załatwi. Jak powiedziała tak zrobili. Przy nich nie mogłam nawet wydusić słowa, ale gdy zostałyśmy same było już wszystko okey.

Alice: Hayley.. Nie chcę już dłużej ćpać. Nie chcę ranić bliskich mi osób.

Hayley: To dobrze się składa. Masz jeszcze dużo kasy no nie?

Alice: Tak.. Bardzo dużo.

Hayley: Dobra to idziemy na odwyk. Tak razem. 

Alice: Spoko z tobą będzie mi na pewno lepiej niż samej.

Hayley: Ale wiesz przed odwykiem jest jeszcze psychiatryk, a tam nie będzie fajnie. 

Alice: Domyślam się..

 Resztę wieczoru przegadałam z Hayley o tym jak byłoby fajnie gdyby ten odwyk się udał. James z Lukiem poszli do domu, a Brad nocował u Trisa. Chłopcy wytłumaczyli mu, że Hayley to moja koleżanka z dzieciństwa i dzisiaj się spotkałyśmy. Głupek. Uwierzył, a przynajmniej chcę, żeby wierzył. Jak można być takim debilem jak on? Ważne, że mi ufa, nie to co reszta. Mówiąc "reszta" mam na myśli osoby, które wiedzą, że ćpam. Jedyny minus odwyku jest taki, że wszyscy z mojego otoczenia dowiedzą się o mojej przygodzie z heroiną. W końcu Hayley poszła do domu, o ile go ma, a ja zasnęłam.

 Obudziłam się o około 10, ale nikt jeszcze nie wstał. Założyłam mój bordowy sweter na długi rękaw, żeby tak przypadkiem Tristan nie dowiedział się o ćpaniu w taki sam sposób jak Brad. Zaczęłam robić śniadanie, a do pokoju wbiegł Brad.

Alice: Dzień dobry. Gdzie tak pędzisz?

Brad: Siemankoo! Do ciebie oczywiście.

Alice: To miło, a co chcesz na śniadanie?

Brad: Jajecznicę.

Alice: Mhm.

 Tak właściwie to rozmawialiśmy tylko o jakichś mało istotnych sprawach. Nawet przypadkiem nie poruszył tematu heroiny, Jamesa i Hayley. Powinien o tym ze mną porozmawiać, ale najwyraźniej ma moje sprawy w dupie. O 11 Tristan zszedł na śniadanie. Atmosfera była przygnębiająca, nie wiem nawet czemu. Najwyraźniej Tristan chciał ze mną o czymś porozmawiać, ale nie miał odwagi. Po posiłku "grzecznie" poprosiłam Brada, żeby wrócił do domu. Zrobił to dopiero jak mu wytłumaczyłam jaki jest tego powód. Jak już sobie poszedł usiadłam na przeciwko Trisa przy stole, a on zaczął rozmowę.

Tris: Alice.. Podsłuchałem wczoraj twoją rozmowę z Hayley...

 Nie wiedziałam co powiedzieć, przecież z Hayley rozmawiałam tylko o odwyku. Byłam załamana. Nie chciałam, że Tristan się tak o tym dowiedział. Miałam mu zaraz o tym powiedzieć, ale.. Coś mi nie wyszło. Żałuję teraz, że kazałam Bradowi wyjść.

Tris: Alice.. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś wcześniej? Myślisz, że chciałem się o tym dowiedzieć w taki sposób..

Alice: Po co miałam ci to mówić jak i tak byś nie zrozumiał?! Ćpałeś kiedyś?! No właśnie. NIE. Więc nie wiesz jak to jest. Miałam ci to powiedzieć, żebyś zrobił mi awanturę i powiadomił o tym wszystkich dokoła? 

Tris: Przecież bym tego nie zrobił.. Al ja po prostu się o ciebie martwię.

Alice: Nie Tristan ty byś to zrobił. Zrozum ty mnie kompletnie nie rozumiesz. Nie masz pojęcia jak się czuję, więc się za przeproszeniem nie wpieprzaj w moje sprawy! 

 Miałam gdzieś to co myślał Tristan. Wybiegłam z domu i poszłam do parku. Jak zwykle usiadłam na mojej ulubionej ławce i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że skrzywdziłam osobę, na której mi strasznie zależy. Jestem beznadziejna. Jest tak samo jak było z Jamesem. Swoją drogą ciekawe co u niego. Nie mam odwagi go odwiedzić. Wiem! Pójdę do Luka. Na pisał mi kiedyś na kartce nazwę ulicy przy której mieszka.

 Byłam już przed jego domem i przypomniało mi się wtedy, że on mieszka z Leną. Usłyszałam jakąś głośną kłótnie, która odbywała się w garażu. Jego brama była uchylona więc wszystko widziałam. To co zobaczyłam mnie zamurowało. Hayley kłóciła się z Leną. Skąd ona ją w ogóle zna? Zaczęłam podsłuchiwać.

Hayley: Nie! Z naszym układem koniec, nie będę jej dłużej tym faszerować! Razem idziemy na odwyk!

Lena: Oj. Jesteś pewna? Te zdjęcia mogą trafić do Internetu. A tego chyba nie chcemy, prawda?

Hayley: Mam w dupie te zdjęcia! Wstawiaj je sobie gdzie chcesz! Nie chcę więcej krzywdzić Alice!

 Mój boże. Czy ja dobrze słyszałam? One kłóciły się o mnie. Z tego co wywnioskowałam Lena kazała Hayley mi podać tą heroinę! Pewnie myślała, że wszyscy się ode mnie odwrócą. Nie ma tak łatwo. Myślałam, że Hayley to moja przyjaciółka, ale chyba się myliłam. 

 Dopiero po chwili zauważyłam, że Hayley płacze i mówi, że mnie lubi i nie chcę mnie krzywdzić. Nie wiedziałam o co chodzi. Przecież sama mi podała heroinę, ale czy ja dobrze słyszałam jakie zdjęcia? Co się dzieję? Lenają szantażowała? Muszę zainterweniować, ale wpierw nagram kawałek rozmowy... W końcu wyszłam tam, a Hayley patrząc na mnie zaczęła jeszcze bardziej płakać i mówiła cały czas "przepraszam, przepraszam".

Lena: Co ty tu robisz?!

Alice: Przyszłam do przyjaciela. Luka konkretnie, ale usłyszałam i nagrałam wiele ciekawych rzeczy.

Lena: Czyli co?!

Alice: Wiesz, że szantaż jest karalny? Ja jestem pewna, że policja to wie.

Lena: Czego chcesz?

Alice: Przeprosisz Hayley i usuniesz te zdjęcia, albo pójdziesz siedzieć.

Lena:  Nic mi nie możesz zrobić.

Alice: A zakład? Masz czas do jutra w południe. Jeśli te zdjęcia nie zostaną usunięte, albo będą w sieci to ja wysyłam nagranie na policję.

 Uśmiechnęłam się do niej złowrogo, wzięłam Hayley pod ramię i wyszłyśmy. Wyjaśniłam sobie z nią wszystko i na prawdę się polubiłyśmy. Hayley miała nie typowy charakter, podobny do mojego więc świetnie się dogadywałyśmy. Jako iż obie byłyśmy na lekkim głodzie poszłyśmy do kibla publicznego i dałyśmy sobie w żyłę. Siedziałyśmy na schodach i śmiałyśmy się z przechodnich. W końcu ktoś nad nami stanął. Okazało się, że był to Tristan.

New Life. The Vamps fanfic.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz