#15 Zostańmy przyjaciółmi

710 40 2
                                    

Jedyne co pamiętam z wczorajszej nocy to widok Brada trzymającego mnie za rękę i mówiącego "już dobrze Al". Nie jestem pewna co się dokładnie stało. Chyba dostałam zbyt dużego kopa. Mam nadzieję, że nie zraniłam niczym Jamesa. Kocham go, ale widok Brada przywołuje zbyt wiele wspomnień. 

 Wstałam rano, a w domu nikogo nie było. Nie wiedziałam jak daleko jest mój dom, ale i tak wyszłam szukać drogi powrotnej, ponieważ nie było mnie w nim od dwuch dni. Po jakimś czasie doszłam do znajomych uliczek. W końcu znalazłam się w parku. Nie chciałam jeszcze pokazywać się w domu, więc spacerowałam w samotności. Z daleka widziałam Hayley z Amy, ale jakoś nie chciałam do nich podchodzić. W końcu dotarłam do ławki, na której pierwszy raz całowałam się z Bradem. Usiadłam na niej i zobaczyłam pewien napis "Brad + Alice 4life". Nie przypominam sobie, zebym to ja go pisała, więc pomyślałam, że ktoś robi sobie jaja, ale to pismo było mi  znajome. Zgadza się to z pewnością napisał Brad. Miałam ochotę się rozpłakać, gdy nagle ktoś stanął nademną. To był Brad i James. Za nimi stał Luke. 

James: Znowu uciekłaś Alice? Szukaliśmi cię wszędzie.

Alice: *Otarłam łzy, które zaczęły spływać mi po policzkach* Chyba nie zabronisz mi wychodzić na dwór?

Brad: Al my się po prostu o ciebie martwimy..

 Przypomniał mi się widok Brada trzymającego mnie za rękę i nieświadomie po policzkach zaczęły płynąć mi łzy.

Alice: Nikt was o to nie prosił.

 Miałam już odejść, gdy nagle Luke mnie przytulił. Był on jak mały słodki braciszek. Czułam się świetnie. Jego uścisk był mocny i uczuciowy. Oczywiście nie traktowałam go jak chłopaka tylko tak jakby był moim starym, dobym przyjacielem. Brad i James patrzyli na nas pytająco. Przez chwilę wachałam się, ale w końcu odwzajemniłam uścisk. Postanowiłam jednak, ze nie będzie tak łatwo, nawet jeśli to przytulenie mi pomogło nie mogłam tak stać bezczynnie.

Alice: Dziękuję Luke, ale nie mogę tu zostać... 

 Powoli puściłam go i odeszłam. Nie mam pojęcia co się włąśnie stało. BYło dokłądnie tak jak w noc.. W noc rozstania z Bradem. Luke pocieszył mnie, a ja go zostawiłam. Jezu jak ja go wtedy potraktowałam, a nie usłyszał ode mnie słowa "przepraszam".  Jeszcze chwilę chodziłam po mieście użalając się nad sobą i próbując wybrać. Brad czy James. Brad był miłym, kochanym i bardzo ważnym dla mnie chłopakiem, kochałam go, ale był dla mnie też bardzo bliskim przyjacielem, któremu mogłam powiedzieć wszystko, przynajmniej tak było kiedyś. James jest.. Hm. Dużo bym mówić. Jest on również bardzo ważny w moim życiu, ale chyba moja miłość do Brada jest silniejsza. Ja.. Po prostu dałam się ponieść emocją, wiecie był on pocieszeniem po stracie Brada i wiem, że tak właśnie się czuł. Nie mogłam ciągle ranić ich obu. Czemu nie mogę wybrać? Wiecie kto by chciał wybierać pomiędzy Jamesem, a Bradem. Czemu nie mogę mieć ich obu? James.. Jest on chyba jednak moim drogocennym przyjacielem, ale czy go kocham? Chyba to jest typowa historia, w której dwóm osobą uroiło się, że ich przyjaźń to również miłość. Wrócę do Jamesa i mu to powiem. Chcę być z Bradem, postanowione, ale jednak nigdy nie zerwę kontaktu z Jamesem. Będzie on moim najważniejszym przyjacielem.

 Jakoś jednak udało mi się dotrzeć do domu Jamesa. Patrząc na jego ganek przez głowę przelatywały mi obrazy jego, naszego patrzenia w gwiazdy i wielu innych rzeczy związanych włąśnie z nim. Miałam już zadzwonić, ale otworzył drzwi i spojrzał na mnie. Jego oczy były pełne rozpaczy, ja to wiedział, nawet jeśli próbował ją zatuszować. 

James: Al.. Czemu płaczesz? Coś się stało? 

 Nie wiedziałam, że płaczę. Próbowałam przestać, ale mi to jakoś nie wychodziło, w końcu nie chciał ranić po raz setny Jamesa. Wiem jednak, że muszę to zrobić dla mojego i jego dobra.

New Life. The Vamps fanfic.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz