4

556 34 9
                                    

Spojrzałam na zegarek. Była 6:00. Kto normalny budzi się o tej godzinie w wakacje?! Wszyscy jeszcze spali. Usłyszałam dziwne dźwięki dobiegające z holu. Wstałam leniwie ociągając się i wysunęłam stopy w różowe kapcie które Sans wczoraj u mnie zostawił. Założyłam na nos okulary bo nie chciało mi sie wkładać soczewek. Wyszłam z pokoju. Ruszyłam w kierunku holu by sprawdzi kto po nim chodził. To był Mettaton. Biegał w te i z powrotem piszcząc.
- Hej MTT? - przywitałam go. - Co jest? Może moge jakoś pomóc..? - oparłam się biodrem o framugę drzwi ziewając.
- Niby jak? - robot zatrzymał się i odwrócił w moim kierunku.
- Dwie pomocne dłonie - uśmiechnęłam się.
- Ko potrzebuje rąk z nogami jak te..? - mruknął Mettaton i powrócił do biegania jak oszalały.
Westchnęłam i weszłam do kuchni. Zaczęłam robić sobie śniadanie. Gdy skończyłam przygotowywanie wzięłam talerz i siadłam na kanapie włączając muzykę i wkładając słuchawki. Mój blogi spokój przerwał Sans który teleportował się obok mnie.
- W okularach wyglądasz Sexi - zauważył.
- Dziek.. To znaczy CO?! - spojrzałam na niego przerażona. Zaśmiał się cicho.
- Nic dla mnie? - popatrzył znacząco na moje śniadanie.
Westchnęłam i wsadziłam mu tosty w gębę. - Trzymaj.
- Dz-ę-kuj-e - wymamrotał żując pokarm.
Zaśmiałam się patrząc na niego i pogłaskałam po głowie. Spojrzał na mnie zdziwiony a ja przewróciłam oczami.

-- 2 hours later --

Wszyscy już siedzieli przy stole a Mettaton zaczął swój wykład:
- Zadania na dziś: każdy musi pocałować partnera i jedną wybraną osobę w policzek. Poza tym... Ja i Alphys zrobiliśmy wam małe przemeblowanie. Każdy musi teraz mieszkać w jednym pokoju ze swoim partnerem.
- I co może jeszcze mamy spać w jednym łożku? - zdenerwowała się Undyne.
- Do tego też kiedyś dojdzie - mruknął ledwo dosłyszalnie MTT.
Widelec wypadł mi z ręki.
- ŻE CO?! - krzyknęłam wpatrując się w Sansa.
Wszyscy mnie zignorowali i zaczęliśmy jeść.
Po śniadaniu pozmywałam szybko naczynia i poszłam się ogarnąć do łazienki. Umyłam się i ubrałam w niebieską koronkową sukienkę. Do pasa była obcisła a reszta swobodnie opadała falami na kolana. Spięłam blond różowe włosy w warkocz do pasa zostawiając dwa pasemka przy twarzy. Zdecydowałam nie zakładać soczewek i zostałam w czarnych okularach. Zrobiłam sobie szybki makijaż: kreska do oczu, szminka, podkład i puder. Byłam gotowa. Zeszłam na dół na bosaka i poszłam do łazienki na dole gdzie trzymamy kosmetyki typu lakiery do paznokci itd. Wzięłam biały lakier i niebieskie koraliki i siadłam przy stoliku w salonie. Zaczęłam malować paznokcie z wielką precyzją. Moje długie paznokietki pomalowałam na biało a na kciuku i palcu środkowym przylepiłam po jednym koraliku. Byłam gotowa więc szybko podsuszyłam paznokcie pod lampą UV. Właśnie wtedy do salonu weszła Undyne z mocno czerwonym lakierem.
- Widzę że mamy takie same pomysły! - zaśmiałam się.
Ona tylko uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.
- Jak malujesz? - spytała.
Pokazałam jej gotową rękę.
- Ładnie - stwierdziła na co podziękowałam.
Wyciągnęłam rękę z lampy i wyłączyłam wszystko. Pożegnałam Undyne całusem w policzek. Ona rownież musnęła mój policzek. Wyszłam z salonu i skierowałam się do mojego pokoju. W nim zobaczyłam łóżko Sansa i jego we własnej osobie. Leżał na dywanie.
- Przyjemne - mruknął odpowiadając na moj zdziwiony wzrok. - Sama spróbuj.
Spełniłam jego polecenie i położyłam się na podłodze. Parę żartów Sansa spowodowało że po chwili wierciłam się ze śmiechu we wszystkie strony i po chwili moja ręka natrafiła na jego. Złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Po chwili leżałam już wtulona w niego. Kiedy już wstawał musnęłam go w policzek i wybiegłam z pokoju śmiejąc się jak kretynka zostawiając szkieleta w stanie osłupienia.
*Perspektywa Sansa*
Po chwili ogarnąłem sie i wstałem. Muszę wykonać zadanie... Za cel obrałem sobie brata. Wstąpiłem do jego pokoju i nie pytając o pozwolenie podszedłem do niego i "pocałowałem" w policzek poczym zniknąłem. Jak?! Magic!

-- UNDYNE I PAPYRUS --

Weszłam do pokoju i spojrzałam na mojego "chłopaka". Podeszłam do niego od tyłu i pocałowałam w polik.
- Hej Undyne - usłyszałam po chwili.
Szkielet odwrócił się i rownież pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się tylko. Zadanie mam wykonane.

*Perspektywa Papyrusa*

Postanowiłem pocałować jeszcze mojego brata. Musiałem go tylko znaleźć. Ta leniwa kupa kości może być wszędzie! Na moje szczęście Sans znalazł się w holu gdzie wypełniłem swoje zadanie. Brat uśmiechnął się do mnie i zniknął. Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do codziennych obowiązków.

-- Ink i Error --

Spojrzałem na Errora i pomyślałem że musze go dziś pocałować w policzek. Pomyślałem że zrobie to z zaskoczenia. Ale nie... Wstałem i pociągnąłem go za rękę. Byliśmy w sami w pokoju. Idealny moment. Przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem w policzek. Najpewniej teraz bym uciekł gdyby nie ręka Errora która przytrzymała mnie by rownież on mógł wykonać zadanie. Uśmiechnąłem się gdy puścił mnie cały zarumieniony. Wyszedłem z pokoju i począłem szukać Soni. Znalazłem ją siedząca w kuchni.
- Sonia... Musze ci coś powiedzieć... Ale na ucho - zacząłem.
- Pewnie! - nachyliła się i wtedy pocałowałem ją w policzek. Zaskoczona spojrzała na mnie poczym uśmiechnęła się. - Brawo! Wygrałeś.
Zaśmiałem się i wyszedłem. Ciekawe kogo jeszcze pocałuje Error..?

-- Alphys i Mettaton --

To sie już stało. Dokładnie w kuchni. Pocałował mnie a ja jego. Potem on pocałował Sonie a ja Undyne. Myślami byłam w siódmym niebie. Bardzo lubie Undyne... Hehe... Nie chce opowiadać o tym jak to było ok..?

-- Sonia i Sans --

Na kolacji MTT pochwalił nas wszystkich i kazał przygotować się emocjonalnie na jutro. Boje się co jeszcze wymyśli Mettaton...

Show Must Go On | Undertale ShippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz