11

430 33 102
                                    

(Szybkie info: dni z zadaniami będzie 20)
---------------------
~ Sans

Gdy sie obudziłem siedziałem na fotelu. Na mnie siedziała Sonia obrócona w moją stronę. Jej głowa leżała na moim ramieniu. Jej ręce były oplecione wokół mojej szyi. Rozejrzałem sie po pomieszczeniu. Byliśmy w salonie. Oprócz nas na kanapie leżała Undyne. Też spała. Spojrzałem jeszcze raz na dziewczynę leżącą na mnie. Była ubrana w niebieską bluzkę z granatowym sercem i szare dresy. Ułożyłem glowe w zagłębieniu jej szyi i zasnąłem.

~ Sonia

Obudziłam się i poczułam coś ciepłego na szyi. Sans położył na mnie głowę. Ja, wtulona w niego. Siedziałam na nim. Zarumieniłam się po uszy. Zeszłam z fotelu starając się go nie obudzić. Zdałam sobie sprawę z tego że byłam w JEGO dresach. Walnęłam facepalma i pobiegłam do swojego pokoju. Przebrałam się szybko. Zeszłam po schodach na dół po jedzenie. Zgrzyt stopnia obudził Sansa. Szkielet jęknął przeraźliwie i spadł z fotela. Zachichotałam.
- Uważaj na siebie - mruknęłam w jego stronę rozbawiona.
Chłopak szybko się pozbierał. Weszłam do kuchni i podeszłam do blatu, gdy coś złapało mnie za biodra i przyciągnęło dla siebie.
- Znowu jestem wyższy - usłyszałam szept szkieleta.
Sans lekko przygryzł płatek mojego ucha. Jęknęłam.
- Co j-jest? P-potrzebujesz czegoś? - próbowałam grać twardą ale moj głos sie zacinał. Chłopak objął mnie rekami, przyciągając bliżej do siebie. Włożył głowę w zagłębienie mojej szyi. Staliśmy tak długo. Sans leciutko pocałował moją skórę. Nie wiem czemu... Zamruczałam.. OK? Chłopak zachichotał.
- Przyjemnie ci? - szepnął. Przytaknęłam.
Moj kobiecy instynkt kazał mi otrzeć się o niego biodrami. Zrobiłam to. Bo dlaczego nie? Obróciłam się w jego kierunku, a on przycisnął mnie mocniej do siebie. Nasze "oddechy" zlewały się w jeden. Zarzuciłam mu ręce na szyje. On podniósł mnie lekko do góry. Byliśmy teraz równi wysokościowo. Cała byłam otoczona niebieskim pyłem. Położył rękę na mojej głowie i bawił się moimi włosami. Wtuliłam się w niego. Patrzył na mnie spokojnie, lecz był podniecony. Ja też. Już nasze usta zlewały się w całość gdy...
- Uhuhu - zaśmiała się Undyne wchodząca do kuchni. - Kontynuujcie! Ja pooglądam - oparła się barkiem o framugę.
Speszona, pozbyłam się dymu i ZESZŁAM NA ZIEMIE (BADUM TSSS [pozdro dla kumatych])

- Dziś śpicie razem - powiedział Mettaton jakby nigdy nic.
- CO? - wrzasnął Ink.
- Razem w fotelu na przykład - spojrzał znacząco na mnie i Sansa. - jak ktoś lubi wyzwania to w łożku - wzruszył ramionami.
- Da się zrobić - mruknęłam na co Sans wybuchnął śmiechem. Tak jak reszta sali. - Ja tylko prawdę mowię... Prawda Sansy? Gaster Blaster Master?
W ramach odpowiedzi Sans pokiział mnie po głowie.

~ Ink

- Ide spać - mruknąłem kładąc się.
- Czekaj... - warknął cicho Error kładąc się obok mnie.
- Nie mam misia - palnąłem po chwili.
Error westchnął i podniósł jedną rękę bym mógł sie przytulić.
- Nie przyzwyczajaj się - warknął okrywając nas kołdrą.

~ Alphys

Mettaton siedział w fotelu i czytał gazetę. Nagle ziewnął głęboko i odłożył czytelnisko na biurko.
- Chyba już pójdę spać - ziewnął znowu. 
Położył glowe na oparciu fotela.
- Ja też - odpowiedziałam.
Mettaton poklepał się po biodrze. Czy on przywołuje psa..?
Westchnęłam głęboko i położyłam się obok Mettatona układając plan na jutrzejszy poranek: pozbierać resztki godności.

~ Undyne

Leżałam w łożku i oglądałam coś na YT gdy do pokoju wszedł Papyrus.
- To był pracowity dzień!  Czas na odpoczynek! - powiedział entuzjastycznie.
Z uśmiechem podniosłam kawałek kołdry by mógł szybko pod nią wskoczyć.
- Opowiesz mi bajkę? - spytał po chwili na co strzeliłam facepalma.

~ Sonia

Przebrałam się w koszule nocną. Krótka, czarna, obcisła sukieneczka. Gdzieś do połowy ud. Słodko... Weszłam do pokoju i zastałam tam Sansa.
- Cześć... - mruknął.
- Cześć - zakręciłam kosmykiem włosów ze zdenerwowania.
Sans wstał i spojrzał na mnie z góry do dołu i na odwrót.
- Wyglądasz swietnie. Ten strój... To nie na jakieś imprezy? To chyba nie... piżama? - spytał.
- To jest koszula nocna... - odpowiedziałam. - Za krótka? - dodałam po chwili.
- Raczej za długa - zaśmiał się szkielet.
Podszedł do mnie. Bliżej. Przytulił do siebie. Pocałował mnie w czoło. Z pocałunkami zjeżdżał coraz niżej, aż do ust. Tam się zatrzymał. Zamknęłam oczy i jęknęłam. Moje jęki tłumiły pojedyncze pocałunki które składał szkielet na moich ustach. Wpiłam paznokcie w jego bluzę ( w tej opowieści Sans jest ubrany jak Sans z Dancetale: bluza z kapturem i czarne spodenki). Wyczułam że szkielet uśmiecha się przez pocałunki. Podniósł mnie i robiąc obrót znaleźliśmy się na mojej różowej kołdrze. Zachichotałam gdy szkielet zaczął mnie łaskotać. Ocierałam się o niego. Sans mruknął tylko ciche dobranoc i zakleszczając mnie w uścisku zasnęliśmy.

Show Must Go On | Undertale ShippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz