Rozdział 8

1.5K 128 33
                                    


Ashton's POV

Gdy obudziłem się następnego dnia, przywitał mnie ciężar spoczywający na mojej piersi i białe włosy łaskoczące mnie w twarz. Próbowałem choć trochę się poruszyć, ale moja prawa ręka i noga były całkowicie zdrętwiałe. Po kilku minutach odzyskałem czucie w ręce i zepchnąłem osobę leżącą na mnie. Wylądowała ona na podłodze z przeraźliwym wrzaskiem.

"Stary, co ty odpierdalasz, spokojnie sobie spałem, a ty musiałeś mnie zrzucić na podłogę. Nie fajnie stary. Nie fajnie."  Wymruczał Michael obrażonym głosem i oświadczył, że mi wybaczy pod warunkiem, że zabiorę go na śniadanie. Pośpiesznie się ubraliśmy, po czym ruszyliśmy do najbardziej popularnego bru śniadaniowego. Po przekroczeniu jej progu, przywitała nas Molly, nasza ulubiona kelnerka.

"Dzień dobry! Jak się dzisiaj macie chłopcy?" Zapytała z wielkim uśmiechem na twarzy. 

"U nasz wszystko w porządku. Co u ciebie Molly?" Rozmawialiśmy przez kilka minut, a później poprowadziła nas do stolika.

Po tym jak złożyliśmy zamówienie  zaczęliśmy jeść, usłyszałem bardzo znajomy głos dochodzący zza moich pleców.

"...Tak, wiem, ale chce do niego wrócić..."

To był Luke.  Kim była ta osoba o której mówił? Myślałem, że chce umawiać się ze mną. To wcale nie tak, że obchodzi mnie z kim się umawia.

Okej, może trochę mnie obchodzi.

Po prostu lubiłem, to, że poświęca mi swoją uwagę. To przecież nie takie złe, prawda?

Kiedy Mikey zauważył kto siedzi za nami, wstał i zajął miejsce obok Caluma zostawiając mnie przy naszym stoliku. Samego.

"Mikey, wracaj, nie chcę tu siedzieć i wyglądać jak jakaś ofiara losu." Zawołałem, ale on mnie zignorował i dalej rozmawiał z Calumem.

Chwilę później, bez mojej zgody, Luke dosiadł się do mojego stolika.

"Cześć Ash, co tu robisz?"

"Mikey i ja przyszliśmy na śniadanie, ale on wystawił mnie dla twojego przyjaciela. O co z nimi chodzi? Myślałem, że się nienawidzą." Ta cała 'sytuacja' wciąż była dla mnie niejasna, dlatego zapytałem o to Luke'a.

"Oh. Michael ci nie powiedział?" Luke zapytał zmieszanym głosem.

"O czym? O czym mi nie powiedział? Co się dzieje?"

"Umm, więc tak sobie myślę, że nie powinien ci tego mówić, jeśli Michael ci tego nie powiedział."

Gdy tylko skończył mówić wstałem i podszedłem do stolika przy którym siedział Michael i Calum. Bez ostrzeżenia złapałem go za podkoszulek i siłą wyciągnąłem do łazienki.

"Stary, co ty odkurwiasz? Czemu to zrobiłeś?" Nie obchodziło mnie to, że jest wkurzony, potrzebowałem natychmiastowej odpowiedzi, teraz.

"Michael, lepie powiedz mi, co się dzieje. Jestem twoim najlepszym przyjacielem, zasługuję na to, żeby wiedzieć co się dzieje."

"Okej, okej, okej. Powiem ci. Nie mówiłem ci co się dzieje, bo wiem jaki potrafisz być nadopiekuńczy. Calum i ja jesteśmy razem." Co.tu.się.odjebało.

"Co. Gdzie. Jak. Myślałem, że się nienawidzicie?" Michael zaczął się śmiać. Jak on mógł.

"Okej, zacznijmy od tej bójki, spotkaliśmy się później, żeby porozmawiać. Potem zaczęliśmy rozmawiać o innych rzeczach, a później Calum zaprosił mnie na randkę. Koniec."

"O jakich innych rzeczach rozmawialiście?"

"Eh, no wiesz..." Wyglądał na dziwnie nerwowego.

"Michael..."

"Rozmawialiśmycozrobićżebyśtyilukeniespotykalisię."

"Powtórz to jeszcze raz, tylko wolniej tym razem."

"Rozmawialiśmy co zrobić, żebyś ty i Luke nie spotykali się. Robiliśmy to tylko dlatego, bo do siebie nie pasujecie i w końcu któryś z was skończyłby ze złamanym sercem. A tego nie chcieliśmy."

"Mikey." Westchnąłem. "Przecież wiesz, że nigdy bym się z nim ni umówił. Fajnie było trochę się zabawić, ale to nie jest to, czego chcę." Nie mogłem określić czy mówię prawdę czy okłamuję samego siebie. Te słowa brzmiały tak dziwnie w moich ustach.

"Ashton. Widzę jak na niego patrzysz. Patrzysz na niego jakby był jedyną rzeczą, którą dostrzegasz, a on patrzy na ciebie tak samo. Widzę jak bardzo chcesz go pocałować, jak bardzo chcesz go przytulić. Wiem jak bardzo kochasz jego niewinność, a on kocha w tobie wszystko. Przestań się okłamywać. Calum i ja szybko zorientowaliśmy się, że to nie ma sensu." Teraz do mnie dotarło. Ja coś do niego czuję. Po tym, co usłyszałem, mam pewność, że istnieje jakaś szansa. Wciąż jednak pozostaje fakt, że to nielegalne.

"Okej, świetnie, że sobie wszystko wytłumaczyliśmy, teraz muszę wracać do mojego chłopaka, który się pewnie martwi." Michael wyszedł zostawiając mnie sam na sam z myślami.

Po kilku minutach pojawił się Luke.

"Hej Ash, czemu tu ciągle siedzisz? Mikey nie chciał powiedzieć o czym rozmawialiście." Przyglądałem się mu jak mówił nie mogąc oderwać wzroku od jego ust. Nie mogłem oderwać wzroku od jego oczu w kolorze oceanu. 

"Rozmawialiśmy tylko o nim i Calumie. Niczym innym." Powiedziałem szybko.

"Masz zamiar wrócić i dokończyć jedzenie?"

"Pewnie, tylko muszę coś najpierw zrobić. Musisz mi obiecać, że się nie przestraszysz, ani nie uciekniesz." Mniejszy chłopak z zmieszanym wyrazem twarzy pokiwał głową.

Powoli podszedłem to niego i przycisnąłem swoje wargi do jego. Nie trwało to jednak długo, przez Luke'a, który wybiegł z łazienki. W jego oczach zdążyłem dostrzec złość, albo smutek. Nie jestem w stanie stwierdzić. Gdy wybiegłem za nim z baru, ale on zniknął.

Świetnie.  







Age Gap [Lashton PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz