Hermiona wpatrywała się zlękniona w całą tą scenę. Tak bardzo chciała, by do czegoś takiego nigdy nie doszło. Robiła wszystko, by Scarlett nie była narażona na towarzystwo kogoś tak podstępnego jak jej prawdziwy ojciec. Tymczasem wszyscy stali nieruchomo, nie wiedząc zupełnie co zrobić. Draco jak zwykle był w swoim żywiole.- Ale jak to cała czwórka? – wyjąkała Ginny.- Blaise jest w naszym apartamencie, ale myślę, że dość szybko się zjawi.- Powiedziałeś mu, gdzie mieszkam? – spytała z wyrzutem Hermiona odwracając się w jego stronę. Draco jedynie wzruszył ramionami. Wszyscy czuli się bardzo nieswojo w swoim towarzystwie. Dawni przyjaciele nie potrafili powiedzieć słowa.- Witam kochani! – usłyszeli dobiegający z drzwi wejściowych głos. Stał w nich uradowany Blaise i z podziwem gapił się na dom w jakim mieszkała. – No Hermiono, bardzo ładny dom...- BLAISE! – Ginny podniosła głos. Podeszła do swojego męża i złapała go za ucho, pomimo jego znacznie większego wzrostu. Mężczyzna zawył z bólu.- O co ci chodzi, ty rudy diable? – spytał Ginny z tak niewiedzącą i przestraszoną miną, że Hermiona zaczęła mu współczuć.- Musimy porozmawiać – warknęła jej przyjaciółka.- Ale o czym?- O tym występnie kobiet – Ginny mocniej zacisnęła palce na uchu i poprowadziła go do innego pomieszczenia. Blaise zwrócił swój oburzony wzrok na Malfoya zaczął krzyczeć coś w stylu „Miałeś przecież nic nie mówić!". Hermiona otrząsnęła się po zobaczeniu tej sceny dopiero wtedy, kiedy Agnes podeszła do niej i wsunęła swoją malutką rączkę w jej dłoń. Hermiona zlustrowała śliczną twarzyczkę swojej chrześniaczki, a ta powiedziała słodziutkim głosikiem.- Gdzie poszła mama i tata?- Poszli porozmawiać, kochanie – odpowiedziała Hermiona i przeczesała czarne włosy Agnes. – Możesz pójść ze Scarlett się pobawić w ogrodzie – uśmiechnęła się, by rozweselić dziewczynkę i odwróciła się, by zawołać Scarlett, kiedy nagle mocniej zabiło jej serce. Ojciec i córka. Dopiero teraz zauważyła jak bardzo podobni byli. Te same blond włosy, stalowoszare, duże oczy i blada cera arystokraty. Jedynie rysy twarzy miała jej. Teraz jednak w ogóle tego nie dostrzegała. Draco kucnął naprzeciw Scarlett, a mała w ogóle się go nie krępowała. Ta scena niezwykle rozgrzała Hermionę. To urocze widzieć Scarlett ze swoim prawdziwym ojcem. Powinna była im nie przeszkadzać, ale nagle przypomniało jej się jak Draco groził jej odebraniem dziecka. Nie mogła być pewna, czy teraz przypadkiem w jego głowie nie układa się chytry plan przeciągnięcia małej na swoją stronę, a później odebrania złotowłosej. Natychmiast podeszła do nich i kucnęła obok Malfoya, patrząc na córkę.- Scarlett, kochanie, pokaż Agnes nasz ogród i pobawcie się razem. – wtrąciła swoje zdanie.- Mamo, właśnie poznałam Dracona – spojrzała wielkimi oczkami na swojego ojca, o którym - o zgrozo! - nie miała pojęcia.- Naprawdę? I jak wam się rozmawiało? – spytała Hermiona z mocno bijącym sercem.- Jest zupełnie inny niż Andrew – powiedziała z entuzjazmem.- Tata Andrew, skarbie – zwróciła jej uwagę Hermiona, przy okazji cała się czerwieniąc.- Draco powiedział, że możecie wyjść ze mną na lody – Scarlett obrzuciła matkę pełnym oczekiwania spojrzeniem. Natomiast Hermionę zamurowało. Posłała morderczy wzrok Malfoyowi, który uśmiechnął się do niej cwaniacko. Natychmiast odezwała się do córki.- Kiedyś może się wybierzemy, Scarlett, ale raczej nie teraz.- Draco mógłby mi wiele poopowiadać! – klasnęła w dłonie uradowana – Podobno chodziliście razem do szkoły i jesteście przyjaciółmi. I wiesz co mamo? – Scarlett promienia ze szczęścia.Hermiona, której serce już zaczęło ciążyć w piersi wyszeptała dwa słowa z trudem.- Co takiego?- Draco też umie robić takie sztuczki jak ja! Aby potwierdzić prawdziwość swoich słów wyciągnęła naprzeciw nich rączkę i skierowała palcem na wazonik. Ten natychmiast pokrył się lodem i pękł z hukiem. Draco pokiwał głową z uznaniem. Jego córka już w tak młodym wieku miała sporą moc. On jak był dzieckiem to robił mniej groźne rzeczy. Najwidoczniej Scarlett udzielił się mocny charakter Hermiony i jego olewanie wszelkich zasad.- Scarlett! Mówiłam, byś nie bawiła się w ten sposób w domu! – krzyknęła Hermiona i natychmiast podeszła do wazonu, by naprawić go za pomocą różdżki.- Mama zawsze jest taka zdenerwowana? – spytała Draco patrząc się na dziewczynkę, która po skarceniu mamy mocno się skrępowała.- Nie, ale zawsze, kiedy robie takie rzeczy przy ludziach – bąknęła i spuściła wzrok swoich ślicznych, szarych ocząt. Draco parsknął śmiechem.- Bardzo dobrze, możesz robić tak dalej – zachęcił ją, a Scarlett uniosła głowę niepewnie.- Mama zabrania... - mruknęła.- Co tam mama, patrz na to – wyjął różdżkę z kieszeni i wycelował w wazon, który przed chwilą został naprawiony przez Hermionę. Ten ponownie pękł z hukiem.- Właśnie tak! – odrzekł mężczyzna, a Scarlett się roześmiała. Draco przybił z nią piątkę. – Pamiętaj, nie słuchaj się tak bardzo mamy, bo ona nie ma zawsze racji jak pewnie twierdzi.- A właśnie, że mam! – w progu drzwi stanęła Hermiona. Wyglądała jakby ją piorun trafił. Tym razem nie naprawiła już zbitego wazonu, tylko zwróciła się do swojej ślicznej córki.- Scarlett – zaczęła najłagodniej jak tylko się dało. – Idź do ogrodu i pobaw się z Agnes.Scarlett cała w skowronkach pobiegła do jakiegoś pomieszczenia i zniknęła im z oczu. Draconowi szybko zlazł zadowolony uśmieszek z twarzy, kiedy złapał spojrzenie czekoladowych par oczu. Niezwykle wściekła Hermiona jak zwykle prezentowała się oszałamiająco. Teraz jednak nie liczył na nic innego, jak tylko na porządną kłótnię, którą już mu szykowała.- Nie uważasz, że musimy porozmawiać? - syknęła patrząc na niego groźnie. Draco przełknął ślinę i ruszył za szatynką. Siedział na kanapie i wpatrywał się w nią z miną, która nie wyrażała żadnych emocji. Ona sama miała ochotę go udusić. Hermiona chodziła w kółko przed nim nie chcąc stracić panowania nad sobą.- Może w końcu przestaniesz się kręcić? – zapytał Draco.- Siedź cicho! – warknęła, ale usiadła na kanapie obok niego.- No wreszcie.- Słuchaj, Malfoy – groźny szept wydobył się z jej gardła. – Postawię sprawę jasno. Nie ty wychowujesz Scarlett, tylko ja. I nie będę tolerować tego, że nastawiasz ją przeciwko mnie.- Mogłabyś trochę wyluzować – wtrącił niezadowolony Draco. – Bądź sobą tak jak kiedyś i nie udawaj kogoś kim nie jesteś.- Co ty mi będziesz mówić jak ja mam się zachowywać? – syknęła.- W takim razie ty mi nie mów, co ja mam mówić Scarlett – uśmiechnął się do niej szelmowsko. Hermiona, którą rozsadzało od środka wzięła głęboki oddech.- Ale ona jest moją córką!- Moją też, jeśli nie zauważyłaś!- Ty nie jesteś jej ojcem! Sam zdecydowałeś się nas opuścić, kiedy wziąłeś ślub! – jęknęła.- A Andrew niby nim jest?! – warknął. – Przecież jego całymi dniami nie ma w domu.Hermiona wstała gwałtownie z kanapy.- Nie musisz mi o tym przypominać.Nie chciała się załamywać. A już na pewno nie przy nim, ale nie wytrzymała. Samo to, że kolejna osoba uświadomiła jej, że Andrew rzadko pojawia się w domu i prawie w ogóle nie rozmawia z nią a już tym bardziej ze Scarlett mocno ją zdołowała. Przetarła twarz dłońmi i już miała wyjść, kiedy usłyszała skrzypienie sprężyn w kanapie i nagle Draco delikatnie złapał ją za rękę. Poczuła jak przechodzi ją fala gorąca, ale jednocześnie zadrżała. Spojrzała na niego. Draco nie wyglądał już na wściekłego. Wręcz przeciwnie. Uspokoił się równie szybko jak ona.- Przepraszam, nie powinienem tak na ciebie krzyczeć, to nie twoja wina – szepnął. Hermiona miała ochotę się teraz do niego przytulić i wyżalić, ale jakoś nie potrafiła mu teraz zaufać. Wyswobodziła delikatnie rękę z jego uścisku i z ciężkim sercem wyszła na z pomieszczenia zostawiając go samego. Draco siedział w salonie na fotelu i patrzył przez okno na Granger, która bawiła się z dziećmi. Nagle do pomieszczenia wszedł Blaise. Jego przyjaciel usiadł na kanapie i westchnął ciężko.- I co, bardzo cię męczyła? – spytał Draco byle tylko jakoś zacząć rozmowę. Blaise pokręcił głową.- Daj spokój, nadal jest zła, ale już nie tak bardzo.- Ja jej nic nie mówiłem jak coś – powiedział Draco, by się obronić.- Wiem, Smoku, widziała mnie, bo była tam razem z Hermioną, która śpiewała na scenie.- Dopiero teraz widzę jak wiele kosztowała mnie zła decyzja. Jedno złe słowo... - powiedział Draco patrząc na szczęśliwą Hermionę bawiącą się ze Scarlett. To była jego prawdziwa rodzina, której niestety częścią nie był. Wątpił, by Hermiona zakochała się w nim ponownie. Nie po tym, co jej zrobił. Za bardzo ją skrzywdził. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie do tego, by zostali na nowo przyjaciółmi, prawda? Mógł zacząć być przy niej, pomagać jej i starać się zdobyć jej zaufanie. Na pewno będzie trudno, ale dla niej warto się starać. Przy tym będzie też w bliższych kontaktach ze swoją córką. Była naprawdę przesłodka. Była jego dzieckiem. Jego i Hermiony. Przypomniał sobie jak Hermiona skłamała mu, że nie jest w ciąży i że już jest wszystko dobrze. Wtedy go okłamała, ale nie dziwił jej się. Nie był jeszcze gotowy na dziecko. Byli bardzo młodzi. To on tak bardzo zmarnował jej życie, ale jeśli się uda, to będą mogli spędzić resztę życia na byciu przyjaciółmi. Blaise nie odzywał się. Zapewne sam myślał o czymś zupełnie innym. Draco wpatrywał się w uśmiechniętą Hermionę i Scarlett, które zrywały kolorowe kwiaty z krzaczka i robiły z niego wianek.Dwie najważniejsze kobiety w jego życiu.Warto było walczyć. Muzyka. Kolorowe światła. Widownia, która ją oglądała. Nie czuła się komfortowo, jednak nie potrafiła też z tym skończyć. To zbyt bardzo wpłynęło na jej życie. I jak zwykle nie była sobą. Musiała w końcu z tym skończyć. Miała przecież pieniądze, piękne ciuchy i drogi dom. Jednak to w śpiewaniu znajdowała szczęście. To w nich ukryte były jej wspomnienia, łzy i uśmiech. Wiele dla niej znaczyły. Tymczasem nikt, kto siedział naprzeciw niej nie wiedział o tym, że śpiewa o swoim życiu. Kolejny występ miała już za sobą. Kolejny występ bez Andrew. Miała już tego dość. Musiała poważnie z nim dzisiaj porozmawiać. Najlepiej od razu jak wróci. Bez żadnych wstępów. Postawi sprawę jasno. Nie miała zamiaru dłużej żyć w takim związku. To nie było w porządku nawet jeśli jej pomógł. Nawet nie miała ochoty się przebierać i zdejmować z siebie zaklęć, które czyniły ją Carmen Grant. Wyszła w długiej, czerwonej sukience z wielkim wycięciem po boku. Jej blond włosy powiewały delikatnie przez nocny wiatr. Obcasy stukały o chodnik, kiedy szła oświetlonymi nocami. Było dość chłodno jak na hollywoodzką noc, ale miała ochotę przynajmniej mały kawałek wrócić piechotą. Zawsze lubiła spacerować nocami. Miała wtedy dużo czasu na rozmyślanie i - co ją najbardziej dziwiło - na marzenia. Tak, nawet ona, Hermiona Granger nauczyła się marzyć i bujać w obłokach. Często zastanawiała się jakby wyglądało jej życie, gdyby wszystko poszło dobrze lub gdyby w ogóle nie poznała Dracona Malfoya. Jednak nawet zmieniacz czasu nic by jej nie pomógł. Wspomnienia wciąż by były, nie opuściłyby jej głowy. Nagle usłyszała jakieś podniesione głosy i odwróciła się. Zauważyła paru mężczyzn biegnących do niej z aparatami i parę kobiet. Mugolscy paparazzi. Jak ona nienawidziła tych osobników. Człowiek naprawdę nie może już żyć spokojnie?Natychmiast została otoczona przez grupkę ludzi. Zaczynali jej zadawać pytania i świecić fleszami z aparatów po oczach. Nagle wokół niej też zebrał się tłum ciekawskich ludzi, by sprawdzić, kogo też sławnego na ulicy wypatrzono. Hermiona miała powoli dość, ale zamierzała być cierpliwa. Odpowiadała na pytania i uśmiechała się. Musiała nauczyć się dobrze grać. To miasto tego od niej oczekiwało. Ludzie wykrzykiwali jej imię. Po paru minutach głowa pękała jej od krzyków ludzi i pytań paparazzich, a oczy nie znosiły widoku kolejnych fleszy. Ruszyła szybko przed siebie, a tłum za nią. Była już coraz bardziej zdenerwowana. Zawsze to samo. Była wdzięczna, że przynajmniej jako prawdziwa Hermiona miała całkiem normalne życie. Ludzie prawie w ogóle nie rozpoznawali w niej tworu, jakim była Carmen. Śliczna, seksowna blondynka w ciele normalnej, kobiecej brunetki? Mało kto zdałby sobie z tego sprawę.Machnęła ręką, by zatrzymać taksówkę i pojechać do domu bez tłumu ciekawskich. Miała właśnie wejść do taksówki, kiedy jeden z paparazzich złapał ją za rękę i pociągnął całkiem mocno.- Co ty do cholery robisz?! – krzyknęła zdenerwowana i zaklęła paskudnie na mężczyznę, ponieważ prawie na niego wpadła.Takie życie ją przytłaczało.Głowa pulsowała jej z bólu.Czuła jak serce bije jej niezwykle mocno.Ludzie zablokowali dostęp do taksówki. Nie miała gdzie uciec przed tłumem ciekawskich. Och, gdyby tylko mogła wyciągnąć różdżkę i obronić się przed tymi wszystkimi ludźmi. Jednak nie mogła. Od razu zaczęliby pisać o tym w gazetach, a nie potrzebowała większego rozgłosu. Nagle huknęło i mężczyzna, który pociągnął ją mocno za rękę wylądował boleśnie na chodniku. To samo stało się z paroma innymi paparazzi. Hermiona rozejrzała się przerażona, kiedy tłum gapiów uciekł w popłochu.- Mugole to okropne typki – usłyszała za sobą głos. Odwróciła się szybko w jego stronę i ujrzała przed sobą Malfoya. Cały zadowolony chował różdżkę do kieszeni spodni. Hermiona chyba po raz pierwszy odetchnęła z ulgą w jego towarzystwie od kiedy pojawił się w jej mieście.- Draco? – zdziwiła się. – Co ty tutaj robisz?- Aktualnie cię obroniłem – mrugnął do niej, a Hermiona uśmiechnęła się delikatnie.- Dziękuję, to było straszne... - mruknęła.- Nie ma za co.Hermiona utkwiła w nim tajemnicze spojrzenie, kiedy nagle usłyszała za sobą głos taksówkarza.- Wsiada pani, czy nie?Już miała złapać za klamkę taksówki, kiedy zawahała się i odpowiedziała.- Proszę jechać.Taksówkarz bez zbędnych komentarzy odjechał z piskiem opon i zniknął za zakrętem. Hermiona odwróciła się do Dracona i odchrząknęła.- Odpowiesz mi może w końcu jak się tutaj znalazłeś? – zapytała.- Byłem na twoim występnie – uśmiechnął się do niej. Hermiona spłonęła rumieńcem. Musiała przyznać, że w ogóle nie zauważyła Ślizgona na widowni. To naprawdę miłe, że przyszedł na jej występ. Andrew tego nie zrobił...- Och... - wyrwało jej się. – To miło z twojej strony. Draco nic nie odpowiedział, za to złapał ją za rękę i zaciągnął w mało widoczne miejsce. Przez chwilę zaczęła się obawiać, ale szybko się uspokoiła.- Możesz coś dla mnie zrobić? – spytał. Hermiona zdziwiła się, ale też i wzmocniła swoją czujność.- Zależy co – odpowiedziała, a jej blond włosy poruszyły się pod wpływem wiatru.- Zamknij oczy – rozkazał, ale jego głos był delikatny. Uwielbiała go słuchać. Teraz jednak się zawahała.- Co ty chcesz zrobić? – zaniepokoiła się i objęła rękami swoje ramiona, by choć troszkę się ogrzać po powiewie chłodnego wiatru.- Ufasz mi? – spytał się i przeszył ją swoimi cudnymi, szarymi tęczówkami.- To nie ma sensu, Draco – westchnęła i już miała odejść, kiedy ponownie ją zatrzymał.- Nie zrobię nic, co by ci się nie spodobało. Możesz mi wierzyć – powiedział, a jego głos był niezwykle przekonujący. Wyglądał naprawdę bardzo fajnie w swojej białej koszuli i szarych spodniach. Lubiła go w takim wydaniu.- No dobrze – mruknęła i w mocno bijącym sercem zamknęła oczy. Zadrżała, ale nie poczuła nic znaczącego. Jedynie delikatne ciepło rozchodzące się po jej ciele.- Możesz już otworzyć oczy.Spełniła polecenie i zmarszczyła brwi. Uśmiechnęła się i spojrzała na niego dziwnie.- Co już wykombinowałeś? – spytała z ciekawością.- Wolę ciebie jako Hermionę, niż jako jakąś wymyśloną Carmen – uśmiechnął się do niej, a Hermiona poczuła motylki w żołądku. Wzięła w palce pukiel brązowych loków. To było naprawdę cudowne. Częściej ludzie woleli ją jako Carmen Grant. Piękność ze sceny, niż naturalną Hermionę jaką była naprawdę.- Co u Scarlett? – spytał Draco. Nie było go dwa dni u Hermiony, ale nie mógł nie skorzystać, kiedy dowiedział się o jej kolejnym występnie. Pieniądze nie grały roli. Ważne, że mógł ją zobaczyć. Nawet pod przykrywką zaklęć.- Ginny jest u mnie w domu i zajmuje się nią. Chociaż mała już pewnie dawno śpi. – odrzekła.- W takim razie mogę cię wyciągnąć na małą przechadzkę? – Draco zrobił tak słodką minę, że nie potrafiła się oprzeć i roześmiała się.- Niech ci już będzie.Kolorowe światła wychodziły na zewnątrz z klubów, kasyn i innych atrakcji. Wysokie palmy pięły się ku granatowemu niebu, pełnemu gwiazd. Noc była przyjemna, a Hermiona czuła się naprawdę dobrze. Przechodzili właśnie obok mugolskiego kina, kiedy Hermiona się zatrzymała i spojrzała na aktualnie grane filmy.- A to co? – spytał Draco.- To kino. Mugole przychodzą tutaj i oglądają najnowsze filmy. – odpowiedziała i nadal patrzyła na repertuar.- Interesujące. – Draco również się zainteresował. – Może pójdziemy razem do kina? Pokażesz mi jak to wygląda.Hermiona spojrzała na niego z niedowierzaniem. Arystokrata czystej krwi w jednym pomieszczeniu mugolami? Na dodatek wtedy, kiedy są tak blisko niego? Nie mogła uwierzyć, że Draco naprawdę tak się zmienił od samego początku Hogwartu.- Ty nie mówisz poważnie...- Nie no, mówię poważnie.Hermiona nadal była nieprzekonana. Draco widząc jej minę dodał.- No serio!Uśmiechnęła się i podeszli razem do kasy.- Ja zapłacę – oznajmił i wyciągnął złote galeony, zanim zorientował się, co też robi.- Przykro mi, ale tego nie przyjmujemy, cokolwiek to jest. – stara kasjerka wyglądała tak, jakby sobie z niego kpiła. Hermiona zaczerwieniła się na twarzy i podała kobiecie mugolskie papierki, które uważali za pieniądze. Kasjerka dała jej jakieś dwa bilety.- I co się z tym robi? – spytał się Draco. Musiał przyznać, że świat jaki go otaczał był naprawdę dziwny. Mugole w ogóle byli pokręceni i wynajdywali mnóstwo sposobów, by ułatwić sobie życie. W końcu nie mieli pojęcia o magii. Musiał przyznać,, że chyba całkiem dobrze im się żyło.- To są bilety, które pokażemy przy wejściu, i za które obejrzymy film – wytłumaczyła Hermiona z uśmieszkiem na twarzy.- Kpisz sobie ze mnie – zauważył Draco i z niezadowoleniem przeczesał palcami swoje włosy.- Nie, coś ty – odpowiedziała Hermiona, ale w jej głosie wyczuwał nutkę rozbawienia.- Nie kłam mi tu, Granger.- Absolutnie! Jakbym mogła – zachichotała. Draco spojrzał na nią oburzony i dźgnął ją w bok. Wtedy to już się na dobre roześmiała.Owszem, była wściekła na Dracona, ale minęło już tyle lat. Zawsze przecież mogą zostać przyjaciółmi lub być po prostu w dobrych kontaktach. Nie może przecież żywić nienawiści do kogoś przez całe życie. Draco przecież nie był taki zły. Był naprawdę bardzo fajnym mężczyzną. I pamiętała, że był też niezłym kumplem. A teraz byli dorośli i na pewno o wiele bardziej rozsądni niż kiedyś. Hermiona musiała przyznać, że genialnie się bawiła. Mina Draco, gdy zobaczył wielki ekran, a później, kiedy na ekranie pojawiły się pierwsze sekundy filmu, nie mógł zamknąć buzi z wrażenia. Hermiona z zadowoleniem dotknęła palcem jego podbródka i zamknęła mu usta. Popatrzył na nią z zachwytem.- Mugole nie są tacy beznadziejni jak myślałem. To kino jest genialne!- A nie mówiłam? – uśmiechnęła się z zadowoleniem.- Nienawidzę jak wypowiadasz te słowa – stwierdził.- Siedź cicho, film się zaczął – odparła i rozsiadła się w fotelu, zręcznie ignorując spojrzenie Dracona.~*~- Przepraszam? – Hermiona usłyszała za sobą głos jakiegoś mężczyzny. Odwróciła się do niego i spytała.- O co chodzi?- Może pani zrobić porządek ze swoimi włosami? Zasłaniają mi trochę ekranu...- Och, jasne – mruknęła niezadowolona Hermiona, a Draco parsknął śmiechem. Hermiona przygładziła ręką swoje włosy i obniżyła się w fotelu. Draco nie potrafił zmyć uśmieszku z twarzy, co ją niezwykle irytowało.- No i co się cieszysz? – syknęła.- Nie tylko ja zauważyłem, że te twoje włosy przypominają grzywę lwa.- Bardzo śmieszne – mruknęła. – Ja przynamniej nie miałam kiedyś na głowie idealnie przylizanych na jakiś czarodziejski żel włosów. Na dodatek tlenionych. – uśmiechnęła się wrednie, co ledwo zobaczył, bo w kinie panowały egipskie ciemności.- Nie bądź wredna... Taka była wtedy moda... - próbował się bronić. Tym razem Hermiona nie wytrzymała i się roześmiała. Parę osób zaczęło ją uciszać, przykładając palec do ust.- Proszę cię. Jeśli taka fryzura była kiedyś modna, to ja nie wiem kim jestem – ściszyła głos, dusząc się ze śmiechu z jego miny.- Jesteś wredna.- Powtarzasz się – zauważyła. Draco nie wytrzymał i odnalazł jej ręce w ciemności. Przyciągnął ją tak, że leżała na dwóch miejscach w kinie, a jej głowa była teraz na kolanach Malfoya. Ten chcąc się zemścić zaczął dźgać Hermionę w brzuch. Dziewczyna natychmiast zaczęła się śmiać i próbowała wyrwać się Draconowi. Starała się skulić i usiąść bezpiecznie na swoim miejscu, ale Draco był zbyt silny i jej na to nie pozwolił. Kobieta, która siedziała obok Malfoya już dawno przesiadła się parę miejsc dalej od nich. W końcu do kina przyszła ochrona i ich wprosiła, bo ktoś naskarżył, że robią hałas. Nie przejęli się tym. Wyszli na kolorowe ulice Hollywood, a Hermiona odetchnęła świeżym powietrzem. Już dawno nie spędziła tak genialnego dnia. Było po prostu cudownie. I wiedziała, że to zasługa Dracona. On doskonale ją znał i wiedział jak ją rozbawić.Jednak pamiętała to, co sobie obiecała.Tylko przyjaźń.Nic więcej. Dyskretnie ziewnęła, kiedy usiedli na jakiejś ławce. Draco przyglądał jej się uważnie. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko się dzieje. Najwidoczniej kobieta nie była już na niego taka wściekła. Miał nadzieję, że powoli zmierzał ku sukcesowi w swoich planach. Chociaż po Hermionie nic nigdy nie było wiadome. Dzisiaj świetnie się dogadywali, a może przy następnym spotkaniu będzie chciała rzucić niego Avadę Kedavrę.- Jesteś zmęczona?- Troszkę – przyznała i poprawiła swoje włosy, które rozwiał wiatr.- Odprowadzę cię do domu – oznajmił. Hermiona pokręciła głową.- Nie musisz.- I tak wiesz, że to zrobię – uśmiechnął się do niej, a Hermiona odpowiedziała tym samym. Najchętniej to teraz zasnęłaby na tej ławce. Przytulona do Dracona Malfoya.Potrząsnęła głową.Tych myśli nie było! Ona po prostu nie myśli normalnie, bo jest zmęczona.I upita szczęściem. Draco wstał z ławki i podał jej rękę. Ujęła ją i również się podniosła.- Trzymaj się mocno. Będziemy się teleportować – poinformował ją.Hermiona mocniej ścisnęła jego dłoń i zamknęła oczy. Nagle poczuła znajome ciągnięcie w okolicach pępka i usłyszała zgiełk miasta. Otworzyła oczy dopiero wtedy, kiedy zmaterializowali się przed bramą do jej domu.Hermiona niechętnie puściła dłoń Dracona.- Dziękuję za cudowny wieczór – powiedziała nieśmiało.- Ja również. Mam nadzieję, że to powtórzymy.- Może po kolejnym występnie? – zaproponowała, rumieniąc się jak dziewczynka.- Bardzo chętnie – Draco nachylił się nad nią i pocałował w policzek.- Draco... - mruknęła Hermiona i westchnęła.- Tak, tak, wiem – machnął lekceważąco ręką. – A ty mnie od razu podejrzewasz o złe zamiary – burknął niezadowolony. Uśmiechnęła się delikatnie, ale czuła jak powieki zamykają jej się ze zmęczenia.- Już nie będę, ale ty też skończ z czymś takim – powiedziała. – Dobranoc.- Dobranoc – odpowiedział Draco i poczekał, aż znajdzie się za bramą posiadłości. Odprowadził ją wzrokiem, dopóki nie weszła do domu, a chwilę później teleportował się z cichym pyknięciem. Hermiona weszła do domu cała w skowronkach, ale potwornie zmęczona. Zdjęła buty przy wejściu i skierowała się do sypialni. Zdziwiła się, kiedy zobaczyła Andrew. Był niezwykle zdenerwowany.- Gdzie byłaś? – warknął, wstając z łóżka. – Czekałem na ciebie, a ty wracasz mi po trzech godzinach do domu.- Przecież miałam występ – odpowiedziała, ale serce zabiło jej mocniej z podenerwowania. Zagryzła wargę.- Zwolniłem się wcześniej z pracy, by zrobić ci niespodziankę, a ciebie nie ma w domu! – krzyknął. Hermiona nie wytrzymała i również się uniosła.- W takim razie dostałeś za swoje!- Co ty wygadujesz? – wściekł się.- To, że ja też wiele razy czekałam na ciebie do późna, a ty przychodziłeś o wiele później, niż miałeś przyjść!- Ja byłem w pracy! A ty gdzie polazłaś?! Masz kogoś?! – Andrew podszedł do niej i złapał mocno za ramiona. Hermiona zrobiła oburzoną minę.- Nie! Jak możesz tak myśleć, Andrew!- To co robiłaś?!Hermiona cała w nerwach odepchnęła go od siebie, a ten spojrzał na nią zdziwiony. Hermiona nigdy się tak nie zachowywała. Zawsze była potulna i nie kłóciła się z nim. To nie była ta kobieta.- Wiesz co? Nie żałuję tego, że nie spędziliśmy tego wieczoru razem. Tyle razy na ciebie czekałam, a ty nie przychodziłeś. I bardzo się z tego cieszę, że w końcu dowiedziałeś się, jak to jest!I zamknęła się w łazience, zostawiając swojego narzeczonego w stanie głębokiego szoku.
CZYTASZ
Dramione. Kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu. CZĘŚĆ DRUGA!
FanfictionOpowiadanie napisane jest przez Sheireen, ja tylko je skopiowałam, ponieważ większa część użytkowników jakichkolwiek blogów, gdzie piszą swoje historie przenoszą je prędzej czy później na Wattpada. W przypadku Sheireen nie jest to opowiadanie przeni...