Rozdział 8 - Pakt z DiabłemHarry z niechęcią spojrzał na drzwi frontowe. Znów tu był. Biorąc głęboki oddech, wszedł do budynku i skierował się do gabinetu przełożonej, aby powiedzieć jej, że wrócił i zostanie września.
Zapukał do drzwi i zaczekał, aż usłyszał panią Brown wołającą, aby wszedł. Wyraz jej twarzy, gdy ujrzała Harry'ego, był całkiem zabawny.
- Dzień dobry, proszę pani - powiedział, zachowując uprzejmą i dojrzałą aurę. Mimo to przerażenie nie znikło z jej twarzy.
Nie zaskoczyło to Harry'ego. Pani Brown zawsze podejrzewała, że to on był winien wszystkiemu, co spotkało chłopców w sierocińcu, choć zbyt się go bała, by podjąć w związku z tym jakieś działanie.
- Harry, myślałam, że wracasz jutro - powiedziała pani Brown, próbując ukryć swoje niezadowolenie za zasłoną fałszywego uśmiechu.
- Tak, to moja wina. Wysyłając wam list informujący o moim powrocie, pomyliłem daty.
Częściowo była to prawda. Rzeczywiście była to jego wina, tyle że nie z powodu pomyłki. Nie chciał, aby ktoś przyjeżdżał po niego na dworzec. Wolał zminimalizować kontakt z mugolami z sierocińca.
- Czy mój pokój pozostał ten sam? - zapytał, chcąc uwolnić się od towarzystwa kobiety.
- Oczywiście, że tak - odparła ostro, jakby obraził ją, sugerując, że mogłoby być inaczej. Zapominał czasami, jak bardzo przykładała się do swojej pracy. Choć biorąc pod uwagę, ile razy nie zrobiła nic, aby mu pomóc, kiedy był młodszy, może nie było to aż tak dziwne. Być może jedynie dbała o pozory skrupulatnego wykonywania swoich obowiązków, zamiast rzeczywiście się przykładać. No cóż, właściwie nie miało to dla Harry'ego znaczenia, dopóki tylko był pozostawiony w spokoju. Nie zamierzał się nimi przejmować.
- Hmm, dobrze. Zostanę do początku września, chyba że będę miał okazję spędzić trochę czasu z kolegami ze szkoły. Życzę pani miłego popołudnia.
Opuścił gabinet, zanim przełożona miała okazję odpowiedzieć. Miał wiele planów i liczył, że będzie w stanie wprowadzić je w życie. Powstrzymał uśmiech, który chciał wkraść mu się na usta, gdy pomyślał o rzeczach, które zaplanował. Będzie zabawa.
o.o.o.o.o.o.o
W ciągu dwóch tygodni od powrotu do sierocińca ustalił rutynę identyczną z tą, do której przyzwyczaił się przed wyjazdem do Hogwartu. W dniu swojego przyjazdu poszedł na zakupy i zapełnił swoją chłodzącą szafkę. Nadal uważał za dziwne, że w Czarodziejskim Świecie nie było lodówek. Istniały za to szafki zaczarowane w ten sposób, że znajdujące się w środku jedzenie pozostawało świeże, albo w innych wersjach - zamrożone.
Te drobne magiczne przedmioty były błogosławieństwem podczas wakacji. Po spędzeniu kilku miesięcy w świecie pełnym magii, nie przeżyłby, gdyby musiał spędzić lato całkowicie od niej odcięty. Przynajmniej mógł ćwiczyć eliksiry, runy i numerologię oraz miał swoje książki. Gdyby nie to, oszalałby, zmuszony udawać, że był jedynie mugolem.
A co do książek, to w końcu mógł przeczytać te, które otrzymał od tajemniczego T. M. R. w prezencie na święta. Choć strasznie korciło go, aby je przeczytać, nie dotknął ich nawet podczas pobytu w Hogwarcie. Wiedział, że były nielegalne i nie chciał ryzykować, że ktoś mógłby je znaleźć, nawet jeśli trzymał je wewnątrz kufra. Wypadki się zdarzały, mógł przypadkowo włożyć jedną z nich do swojego plecaka lub coś podobnego. Może i był ostrożny, ale i tak wolał nie ryzykować.
Teraz jednak nic nie mogło powstrzymać go przed ich przeczytaniem. Wiedział, że nie mógł używać magii, ale nie znaczyło to, że nie mógł podnieść z ziemi patyka i za jego pomocą ćwiczyć ruchy różdżki. Kiedy wróci do Hogwartu będzie mógł poćwiczyć ze swoją różdżką.
CZYTASZ
Narodziny Czarnego Pana
Fanfictionnie moje opowiadanie autorka: Little.Miss.Xanda Tłumaczka :Niedoslowna Link to oryginału: s/8195669/1/The-Rise-of-a-Dark-Lord Dumbledore był pewien, że dokonał właściwego wyboru. Dziesięć lat później Harry uświadamia mu, jak bardzo się mylił. Nie og...