ROZDZIAŁ15

23.1K 714 1.2K
                                    

Rozdział 15 - Turniej Trójmagiczny

- Gdzie byłeś? - spytał Cedrik, gdy tylko usiadł przy stole Puchonów.

- W pociągu - odparł, zerkając dyskretnie na stół Ślizgonów. Nie wiedział, jak mógł to wcześniej przegapić, ale teraz nie dało się nie zauważyć, jak pozostali Ślizgoni spoglądali na siedzącą pośrodku stołu, nieco odizolowaną od reszty grupę.

- Przeszukałem cały pociąg, ale nie mogłem cię znaleźć.

- Najwyraźniej nie cały, skoro byłem w nim, a ty mnie nie znalazłeś - odpowiedział Wayne, odrywając w końcu wzrok od stołu Ślizgonów i spoglądając na niego. Cedrik był jednym z nielicznych przyjaciół, jakich posiadał. Był jak starszy brat, zawsze gotów go chronić. Smith w ogóle spróbował czegokolwiek w pociągu tylko dlatego, że Cedrik zajęty był swoimi obowiązkami jako prefekt. To on pomógł mu zdać sobie sprawę z tego, że był gejem i powiedział mu, jak Czarodziejski Świat patrzył na pary tej samej płci, a także upewnił się, że chłopak wiedział, że nie był dziwakiem. Przez jakiś czas myślał on, że jest po prostu zdezorientowany, miał zaledwie trzynaście lat, przeżył swój pierwszy mokry sen i spanikował, kiedy gwiazdą jego snu okazał się być inny chłopak. Cedrik znalazł go siedzącego w pokoju wspólnym i na granicy ataku paniki. Nigdy nie widział starszego chłopaka tak zarumienionego i patrząc na to z perspektywy czasu, było to całkiem zabawne. Jednak wtedy był przekonany, że coś z nim było nie tak. Był niewiarygodnie wdzięczny Cedrikowi za to, co dla niego zrobił.

- Nie przeszukiwałem jedynie śliz... Czy ty byłeś w przedziale Ślizgonów? - spytał Cedrik cichym głosem, aby nikt inny nie usłyszał. - Co tam robiłeś? Nie skrzywdzili cię, prawda?

- Nic mi nie zrobili. Pomogli mi ze Smithem. - Ze Smithem i innymi problemami. Ledwo mógł uwierzyć, jak jego życie zmieniło się w ciągu kilku godzin. Dwór poprawił jego życie, nawet się nie starając. Nie sądził, by kiedykolwiek był w stanie w pełni im się odwdzięczyć, co nie oznaczało, że nie zamierzał spróbować.

A Harry! Nic dziwnego, że inni tak go szanowali. Wiedział, tak jak i wszyscy, że Harry był geniuszem. Inaczej jednak było zobaczyć to na własne oczy.

- Ślizgoni ci pomogli? - spytał z niedowierzaniem Cedrik i Wayne westchnął.

- Nie wszyscy Ślizgoni są źli, Cedrik. Już od czterech lat nic złego nie zrobili. Mój własny dom sprawiał mi więcej kłopotów niż Ślizgoni. Nie wydaje ci się, że jesteś nieco niesprawiedliwy i uprzedzony? - Nie mógł się powstrzymać przed bronieniem Dworu. Większość jego członków była Ślizgonami i nawet nie skomentowali faktu, że był mugolakiem. Nie wiedział, jak układały się relacje w tej grupie, ale oczywistym było, że dowodził nimi Harry, który był czarodziejem pół-krwi.

- Masz rację. Od kilku lat nic nie zrobili - zgodził się Cedrik. - Odkąd Potter stworzył tę małą grupę i zaczął z nimi siedzieć w tym miejscu, Ślizgoni zachowują się dobrze. - Wayne spojrzał z zaskoczeniem na Cedrika, a ten pokręcił głową. - Nie jestem głupi. Może i nie jestem Ślizgonem, ale i ja potrafię dostrzec, gdy ktoś daje nam coś do zrozumienia. Nie wiem jak, ale oczywiste jest, że kontroluje on Ślizgonów. Chciałbym tylko wiedzieć dlaczego.

- Co masz na myśli?

- Potter zbiera dla siebie poparcie. Ludzie robią tak tylko wtedy, kiedy zamierzając coś osiągnąć. Jego przyjaciele wszyscy są jednymi z najlepszych na ich roku i widziałem, jak patrzą oni na Pottera. Praktycznie go wielbią i wątpię, by było tak, ponieważ jest Chłopcem, Który Przeżył.

- Czy to źle?

- Nigdy nie powiedziałem, że to źle. Myślę tylko, że Potter ma jakiś cel i przygotowuje się oraz tych, którym ufa, do jego osiągnięcia.

Narodziny Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz