ROZDZAŁ18

13.5K 619 484
                                    


Rozdział 18 - Różne ścieżki

Harry odetchnął głęboko i opadł na łóżko. Rok szkolny dobiegał końca i od trzeciego zadania dzieliło go już tylko kilka dni. Szczerze mówiąc, cieszył się, że ukończył już ten rok. Co prawda wiele w tym czasie osiągnął, ale był już zmęczony.

Wszystko to, co stało się z Nachtem, nadal zajmowało mu myśli. Nawet gdyby chciał, nie mógł o nim zapomnieć, ponieważ dostawał co tydzień od niego nowy list. Mimo że na żaden z nich nie odpisał, kolejne nadal przychodziły. A on nie mógł zmusić się, by ich nie czytać. I nieważne, jak bardzo tego nienawidził, te listy zawsze przywoływały na jego twarz uśmiech. Czasem było to jedynie marudzenie Nachta na ludzi, z którymi musiał się zadawać, kiedy wyrzucał swoją frustrację wywołaną czyjąś niekompetencją, albo po prostu opowieści o tym, jak minął mu dany tydzień. Zachował każdy z tych listów.

I jakby cała ta sytuacja z Nachtem nie wystarczała, jego magia dziwnie się zachowywała.

Nie miał pojęcia, co z nią było nie tak, ale zdawała się być niespokojna. To uczucie z dnia na dzień stawało się coraz silniejsze, doprowadzając go na skraj szaleństwa. Było to tak, jak gdyby coś miało się wydarzyć i jego magia niecierpliwie na to czekała. Nie miał jednak pojęcia, co to mogło być.

Miał jednak przeczucie, że członkowie jego Dworu wiedzieli. Czasami przyłapywał ich na tym, że mu się przyglądali i sami ledwo mogli ukryć własne zniecierpliwienie.

Ponownie westchnął i zamknął oczy.

Może porządny, całonocny sen pomoże mu oczyścić umysł. Przynajmniej taką miał nadzieję, nie wiedział, ile jeszcze zdoła wytrzymać, zanim wybuchnie.

o.o.o.o.o.o.o

Wstał z łóżka i przeciągnął się. Dziś miało się odbyć pierwsze zadanie i Harry czuł ulgę na myśl, że Turniej nareszcie dobiegał końca. Potrzebował chwili samotności. Musiał spokojnie pomyśleć. A ponad wszystko, musiał dowiedzieć się, co działo się z jego magią.

Uśmiechnął się do członków Dworu, którzy czekali na niego w pokoju wspólnym. Był na nich może nieco zły, wiedział, że coś przed nim ukrywali, ale Luna powiedziała mu, że wkrótce wszystko stanie się jasne. Nie skomentował więc ich zachowania. Wiedział, że wierzyli, że robią to, co dla niego najlepsze, i że zawsze będą to robić, nawet jeśli oznaczało to ściągnięcie na siebie jego gniewu. Ich wierność i oddanie nigdy nie przestawały go zadziwiać, choć nie zaskakiwały go już dłużej. Teraz niemal tego od nich oczekiwał, podświadomie niemal wymagał ich wierności, ich oddania. Było to w końcu całkiem naturalne. Potrząsając głową, odsunął te myśli wgłąb swojego umysłu i uśmiechnął się do Dworu.

- Chodźmy - powiedział, wyprowadzając ich z pokoju wspólnego.

Zauważyli siedzących przy stole Gryfonów bliźniaków i Neville'a. Ten ostatni siedział w pewnym oddaleniu od wszystkich pozostałych, a bliźniacy wygłupiali się ze swoim przyjacielem, Lee. Nie lubił patrzeć, jak Neville był niemalże wyrzutkiem w swoim własnym domu, tylko dlatego że nie zachowywał się jak stereotypowy Gryfon. Ale ten uparcie odmawiał zmienienia swojego zachowania, by ich zadowolić. Był dumny z tego, kim się stał i choć nie mógł przebywać otwarcie z Dworem, (nie ważne, ile razy Harry powtarzał mu, że nie miał nic przeciwko temu, by wszyscy wiedzieli, że Neville był członkiem Dworu, chłopak nadal upierał się przy swoim, a Harry nie chciał mu rozkazywać), nie chciał dołączyć się do grupy czwartoklasistów, jeśli oznaczało to oczernianie Harry'ego i innych członków Dworu.

Usiedli na swoich zwyczajowych miejscach i zaczęli śniadanie.

Oczywistym było, że wszyscy niecierpliwie czekali na ostatnie zadanie. Choć miało się ono zacząć dopiero po południu, wszyscy zerkali na zawodników, szepcząc między sobą z podekscytowaniem.

Narodziny Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz