Rozdział 3 - Lepiej niech będzie...
Harry bez przeszkód wsiadł do pociągu, bo choć peron był zatłoczony, nikt nie zwracał na niego uwagi. Nawet jeśli niektórzy rozglądali się za Harrym Potterem, nikt nie miał zielonego pojęcia, jak wyglądał i jemu w pełni mu to odpowiadało. Nie miał najmniejszej ochoty zabawiać adorującej publiki.
Nie chciał być otoczony przez inne dzieci, wszedł więc do ostatniego przedziału w pociągu i zamknął za sobą drzwi w nadziei, że nikt nie będzie mu przeszkadzał. Wyjął z kieszeni swój kufer, powiększył go i od razu przebrał się w szkolny mundurek. Wiedząc, że minie dużo czasu, zanim pociąg dojedzie do celu, postanowił wyjąć także książkę. Miał już wszystko, czego potrzebował, włożył więc kufer na półkę nad swoim siedzeniem, usiadł wygodnie i zaczął czytać.
Była to książka o runach dla początkujących, którą kupił wcześniej, a której nie miał jeszcze okazji skończyć. Była to fascynująca lektura i nie mógł się doczekać tego przedmiotu w szkole. Nie rozumiał dlaczego zaczynali go dopiero na trzecim roku. Pewnie, był on dość trudny, ale tak jak z nauką nowego języka, im wcześniej zaczęło się go uczyć, tym łatwiej w mózgu tworzyły się odpowiednie połączenia.
Prawie dwadzieścia minut później Harry usłyszał gwizdek sygnalizujący odjazd pociągu i poczuł rosnące podniecenie. Nareszcie jechał do Hogwartu.
Spędził dużo czasu, zastanawiając się, jak powinien się zachowywać. W końcu uznał, że najlepiej będzie poczekać i zobaczyć. Książki, które przeczytał, sugerowały, że uznawano go za bohatera i był raczej sławny. Oznaczało to, że ludzie będą go mieli na oku, będą o nim plotkować i oceniać go na każdym kroku. Nie był z tego powodu zadowolony, ale nie mógł nic na to poradzić. Będzie musiał po prostu być ostrożniejszy, co nie powinno być takie trudne.
Dowiedział się też, że większość społeczeństwa była uprzedzona w stosunku do czarodziejów pochodzących z mugolskich rodzin i tych pół-krwi. Było to według niego idiotyczne, magiczna krew to magiczna krew, tak długo jak ktoś był przydatny, nie miało znaczenia, skąd pochodził.
Wszystko to złożyło się na jego decyzję. Poczeka, nauczy się więcej o tym świecie, zobaczy, jak ludzie zareagują na jego przybycie i wtedy wybierze swoją drogę. Był wciąż młody, miał czas.
Podróż była przyjemna. Raz pewien jasnowłosy chłopiec zajrzał do przedziału, ale spojrzał na jego książkę i odszedł. Poza nim tylko pani z wózkiem pełnym przekąsek zakłóciła jego spokój, z czego był raczej zadowolony.
Niestety, szczęście nie mogło trwać wiecznie i jego spokój oraz cisza zostały nieuprzejmie zakłócone. W pewnej chwili drzwi do przedziału otwarły się tak gwałtownie, że aż uderzyły o ścianę i do środka weszła dziewczynka z gęstymi, brązowymi włosami, a zaraz za nią chłopiec o okrągłej twarzy, który wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać.
Harry spojrzał na nich beznamiętnie, zirytowany, że mu przerwano i z powodu sposobu, w jaki weszli oni dojego przedziału.
- Czy widziałeś ropuchę? - zapytała dziewczynka i Harry zauważył, że miała zbyt duże przednie zęby. - Neville zgubił swoją, próbujemy ją znaleźć.
Harry założył, że Nevillem był chłopiec z okrągłą twarzą. Kto, do diabła, chciałby mieć ropuchę jako pupila? Ale nie miało to z nim nic wspólnego, odpowiedział więc tylko krótkim "nie" i natychmiast wrócił do swojej lektury. Jeśli oboje mieli choć odrobinę oleju w głowach, powinni zrozumieć, że ich odprawił i że chciał zostać sam.
Wydawało się jednak, że żadne z nich nie zrozumiało sugestii. O Boże, miał nadzieję, że nie wszyscy uczniowie byli tacy głupi.
- Och, tej książki nie było na naszej szkolnej liście, prawda? Kiedy skończysz, mógłbyś mi ją pożyczyć? Moi rodzice są mugolami, wiesz? Nic nie wiedziałam o magii. Ale przeczytałam wszystkie moje książki i wszystkie zaklęcia, które wypróbowałam, zadziałały idealnie, rzecz jasna.
CZYTASZ
Narodziny Czarnego Pana
Fanficnie moje opowiadanie autorka: Little.Miss.Xanda Tłumaczka :Niedoslowna Link to oryginału: s/8195669/1/The-Rise-of-a-Dark-Lord Dumbledore był pewien, że dokonał właściwego wyboru. Dziesięć lat później Harry uświadamia mu, jak bardzo się mylił. Nie og...