Rozdział 10 - Lew i mały Kruk
Harry obudził się dość gwałtownie i kilka sekund zajęło mu zrozumienie, co go obudziło. Kiedy ponownie usłyszał ten sam hałas, był już trochę bardziej rozbudzony i zdołał go zidentyfikować. Było to hukanie kilku sów, znajdujących się za jego oknem, mógł także usłyszeć stukanie. Zaskoczyło go trochę, że sów było więcej niż jedna. Otrzymywał listy od swoich przyjaciół, ale zwykle przychodziły one o różnych porach, tak więc zwykle każda sowa przylatywała i wylatywała z jego pokoju pojedynczo.
Kiedy usłyszał, że hałas, który robiły sowy, się pogorszył, westchnął i wstał z łóżka. Choć możliwość słyszenia, co działo się na zewnątrz jego kufra, była bardzo użyteczna, w pewnych sytuacjach wolałby, aby nie było to możliwe.
Gdy tylko wyszedł z kufra i spojrzał w stronę okna, zobaczył siedem sów siedzących na parapecie. Natychmiast je rozpoznał, wszystkie należały do członków jego Dworu. Jednak wiedza, do kogo należały, nie ułatwiła mu domyślenia się, dlaczego tutaj były. Wysłał list do Marcusa zaledwie wczoraj i odpowiedź zajmowała mu zwykle dzień lub dwa. Coś musiało się stać, skoro wszystkie sowy tu były.
Otworzywszy pierwszy z brzegu list, poczuł się jeszcze bardziej zdezorientowany. Był od jego Demonów i głosił:
Harry,
prosimy, uważaj na siebie. Nigdzie nie wychodź bez różdżki i nie idź nigdzie sam.
Niedługo Cię zobaczymy,
Fred i George
Pominąwszy już fakt, że list był wyjątkowo krótki, nie był on napisany w ich zwykłym stylu. Poza tym, czemu tak bardzo martwili się o jego bezpieczeństwo?
Odłożywszy list od bliźniaków na bok, wziął do ręki kolejny.
Harry,
nie rób nic pochopnie. Nie wychodź nigdzie w nocy. I proszę, uważaj na siebie.
Adrian
Harry,
rozmawiałem z mamą, wrócimy do Anglii tak szybko, jak to będzie możliwe. Nie wychodź nigdzie sam.
Blaise
Harry,
uważaj na siebie. Cokolwiek by się działo, zostań w sierocińcu i nie plątaj się po okolicy. Trzymaj różdżkę przy sobie.
Graham
Harry,
wracamy do Anglii.
Theo
Harry był kompletnie zdezorientowany, co, do diabła, działo się z jego Dworem? Najwyraźniej wszyscy się o niego martwili, ale nie miał pojęcia dlaczego, ponieważ jego wakacje były okropnie nudne. Najbardziej ekscytującą rzeczą, która się zdarzyła, było podpalenie przez niego swojej kanapy, gdy próbował w swoim kufrze pewnego zaklęcia. Choć nie mógł używać różdżki, rzucił przypadkowo bezróżdżkowe zaklęcie. I było to prawdziwe zaklęcie, a nie bezróżdżkowa magia, którą zwykle się posługiwał i którą uważał bardziej za kwestię silnej woli niż prawdziwe czary. Naturalnie, próbował później powtórzyć to dokonanie. Było to trudne i pod koniec był wykończony, ale zrobił to ponownie. Poza tym jednak, było bardzo spokojnie.
Harry,
z tego, co wiem, nie otrzymujesz Proroka Codziennego, więc możesz nic nie wiedzieć. Ktoś uciekł z Azkabanu. Według niektórych Syriusz Black, ten uciekinier, był prawą ręką Czarnego Pana i jak głoszą plotki, uciekł, aby móc zemścić się za to, co stało się z jego Panem. Panuje więc przekonanie, że będzie próbował Cię dopaść.
CZYTASZ
Narodziny Czarnego Pana
Fiksi Penggemarnie moje opowiadanie autorka: Little.Miss.Xanda Tłumaczka :Niedoslowna Link to oryginału: s/8195669/1/The-Rise-of-a-Dark-Lord Dumbledore był pewien, że dokonał właściwego wyboru. Dziesięć lat później Harry uświadamia mu, jak bardzo się mylił. Nie og...