Rozdział 20 - Czarny PanHarry wyjrzał przez okno Ekspresu Hogwart, rozmyślając o ostatnich kilku dniach roku szkolnego. Ceremonia na zakańczenie Turnieju odbyła się bez zakłoceń, a on zniósł ją z godnością, nawet jeśli wolałby przekląć Knota za wszystkie czasy. Nie mógł znieść tego człowieka. Przetrzymał to jednak i pozwolił sobie zrobić kilka zdjęć do gazet. Magia dzisiaj miała eksluzywny wywiad z zawodnikami, rzecz jasna, który został całkiem nieźle odebrany przez społeczeństwo. Wyszedł na utalentowanego ucznia, ale raczej skromnego. Był oczkiem w głowie narodu i nawet zagraniczni dygnitarze byli nim zauroczeni.
I tak jednak nie cieszył się z zakończenia tego roku szkolnego. Fleur i Wiktor wkrótce będą daleko i wcale mu się to nie podobało. Ich więź była głębsza teraz, gdy zostali naznaczeni jako jego poplecznicy i nie podobała mu się myśl, że będą tak daleko od niego. Nie podobało mu się nawet to, że reszta jego Dworu miała być z dala od niego, ale oni przynajmniej byli w tym samym kraju.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę, co miało się stać podczas tych wakacji. Słowa Toma były raczej ogólnikowe, ale pewien był, że coś wkrótce się stanie. A gdy do tego dojdzie, chciał mieć swój Dwór przy swoim boku.
Poza tym, należało się zastanowić, jak będą się zachowywać i reagować w towarzystwie Śmierciożerców. Jego Uroboros byli młodsi, ale nie zamierzał pozwalać Śmierciożercom się panoszyć. Wiedział, że potrafili o siebie zadwać podczas walki, ale wiedział także, że nie zdołaliby wygrać przeciwko Śmierciożercom. Będą więc musieli pozostawić po sobie silne wrażenie bez wdawania się w bójkę. Osiągnięcie tej delikatnej równowagi było o wiele trudniejsze, niż mu się wydawało.
A jeśli mowa o Tomie... Tom nie skontaktował się z nim ponownie po ich niekonwencjonalnym spotkaniu. Po części zastanawiał się dlaczego, ale z drugiej strony był mu za to wdzięczny. Potrzebował nieco czasu dla siebie, by wszystko sobie przyswoić. Nie każdego dnia człowiek zdawał sobie sprawę, że osoba, w której się... zauroczyło, powiedzmy z braku lepszego słowa, była Czarnym Panem. I to Czarnym Panem, który mógł cię dosłownie zmiażdżyć, gdyby tego zapragnął.
Harry nie był głupcem. Wiedział, że był potężny. O wiele potężniejszy niż jakikolwiek czarodziej w jego wieku oraz większość starszych czarodziejów. Ale Tom dysponował czymś bezcennym. Tom miał doświadczenie oraz wiedzę, by je dopełnić. Była to śmiertelnie niebezpieczna kombinacja.
Więc tak, Harry był w pełni świadom, że Tom mógłby zmiażdżyć go z łatwością.
I tak jednak nie mógł zaprzeczyć, jak bardzo mężczyzna go pociągał. Był fascynujący i Harry był od niego uzależniony. Był dla niego jak naekotyk, którego Harry nie mógł porzucić. Nie był nawet pewien, czy tego chciał.
Tak czy inaczej dał się złapać jak rybka na haczyk.
Westchnął i oparł się wygodnie na swoim miejscu, przyglądając się swojemu Dworowi. Miał przeczucie, że te wakacje okażą się całkiem ciekawe.
o.o.o.o.o.o.o
Harry wylegiwał się na swoim łóżku, szkicując swój Znak na kawałku pergaminu. Spędził trzy dni od początku wakacji przetrząsając bibliotekę Blacków w poszukiwaniu jakiejkolwiek książki, która pomogła by mu go lepiej zrozumieć. Na razie nie miał szczęścia.
Zastanawiał się, czy nie spytać Syriusza o pomoc w przeszukiwaniu biblioteki, ale potem przypomniał sobie, że zarówno on, jak i Remus, byli poza domem. Dumbledore skontaktował się z nimi w jakiejś ważnej sprawie i od tego czasu nie wrócili. Nie miał pojęcia, co to mogło być, ale jeśli miałby zgadywać, powiedziałby, że miało to jakiś związek z Tomem, ale ten przecież nic nie zrobił. Dumbledore nie powinien mieć powodu, by cokolwiek podejrzewać.
CZYTASZ
Narodziny Czarnego Pana
Fanfictionnie moje opowiadanie autorka: Little.Miss.Xanda Tłumaczka :Niedoslowna Link to oryginału: s/8195669/1/The-Rise-of-a-Dark-Lord Dumbledore był pewien, że dokonał właściwego wyboru. Dziesięć lat później Harry uświadamia mu, jak bardzo się mylił. Nie og...