Ogień.

47 6 9
                                    

Wpatrywałam się z martwym sercem w szybę, poza którą świat był przerażający. Burza rozhulała się na dobre. Czarne, wieczorne niebo przykryło każdy zakamarek ziemi mrokiem, a ulica skąpana była w olbrzymich kałużach, które rozrastały się z każdą, kolejną chwilą. Smutne, jesienne drzewa wyglądały, jakby były zabawkami wiatru, który wydawał się szarpać ich głowami. Ciągnął za ich rude kitki i wydawał przy tym złowieszczy świst. Poczułam jak dreszcz przechodzi mi po prawym ramieniu na samą myśl o tym i łzy stanęły mi w szarych oczach, kiedy ujrzałam palce chwytające mnie za tą część ciała. Automatycznie wyrwałam się i osunęłam w najdalszy kąt kanapy.

-Lav...?-Bianca patrzyła na mnie, starając się ukryć zdziwienie lub przerażenie i powoli z powrotem się wyprostowała.-Nie chciałam...

-Wcale mnie nie wystraszyłaś.-Wzruszyłam ramionami, przywołując uśmiech na twarz, jakby nigdy nic i zerknęłam na rodziców, którzy równie szeroko uśmiechali się do mnie.-Zamyśliłam się, nie słyszałam, jak wchodziłaś...-Wzruszyłam ramionami, ale prawda była taka, że w środku cała drżałam i zbierało mi się na wymioty. Mama wytarła ręce w szmatkę, kończąc przygotowania i czekała z tatą, aż wszystko na patelni dojrzeje w smaku. Podeszła do mnie i skrępowanej, lecz nadal wystraszonej Bianci.

-To był nasz pomysł. Bianca pytała, czy wszystko w porządku, bo niepokoiła się tym, że nie odpowiadasz na jej wiadomości. Zaprosiliśmy ją na kolację, żebyście mogły porozmawiać.- Rodzice uśmiechnęli się po raz kolejny, a ja tylko z trudem przełknęłam ślinę i skinęłam głową.

Nie, nie, nie. To nie tak miało być. To dzieje się zbyt często! W dodatku moja najlepsza przyjaciółka...ta kobieta...myślałam, że jednak znikła, odeszła...Jednego byłam pewna. Ta kolacja zacznie się, jak każdy horror, w którym na początku fabuła jest niewinna i słodka, a następnie przeobraża się w istne piekło. Tak właśnie będzie wyglądał ten wieczór. 

Usiądziemy wszyscy do stołu. Kot będzie biegać gdzieś po salonie i niuchać za czymś, czego nikt nie jest w stanie zobaczyć. Nikt oprócz mnie. On będzie jej szukał...Rodzice podadzą kurczaka. Rozmowa powoli będzie ciągnąć się, jak nugat, ale z każdą chwilą stanie się bardziej ożywiona. Ktoś wplecie jakiś żart, ktoś opowie historię swojego życia, którego nie będzie w tej chwili świadom, że właśnie dobiega końca. Wszyscy zachwycą się posiłkiem, jak wymaga tego dobre wychowanie i ktoś zaśmieje się, kiedy Catcher wyda głośne prychnięcie. Wszyscy będą rozbawieni, ale tylko mnie przejdzie gęsia skórka...Będę przyglądać się, jak powoli ogon mojego pupila napręża się, niczym drut, a sierść najeża, jak pancerne kolce. Scena, która będzie właśnie rozgrywać się w jadalni przybierze zwolnione tempo, jak na filmach. Ktoś ponownie zachichocze, ktoś sięgnie po dokładkę, ale każdy będzie po sobie spoglądać ze spokojem, tylko nie ja. Ja będę siedzieć i wpatrywać swoje nieruchome, szare spojrzenie w kota, który właśnie zacznie obwąchiwać jej bose stopy...Moje spojrzenie pójdzie w górę, by przyjrzeć się jej przydymionym sadzą ubraniom i wtedy ktoś szturchnie moje ramię, odrywając wzrok od sytuacji w salonie. Udam zainteresowanie, choć moje myśli dalej będą błąkać się kilka metrów dalej, ale ta chwila nieuwagi wystarczy, bym poczuła zapach spalenizny. Zapytam mamę, czy na pewno wyłączyła gaz pod patelką, a ona potwierdzi, że tak. Wtedy przeniosę spojrzenie na salon, w którym został tylko kot. Dźwięki nagle się wyostrzą. Usłyszę przełknięcie własnej śliny i zerknę na mamę, a moje usta otworzą się w przeraźliwym krzyku. Każdy spojrzy na mnie, jakbym właśnie oszalała, ale ona będzie patrzeć na mnie tym swoim pustym, bez emocjonalnym spojrzeniem i dotknie mojej mamy. Położy dłonie na jej ramionach, a uśmiech zniknie z twarzy Maryl. Skóra powoli zacznie się zmieniać, jakby w coś, co przypomina węgiel. Nie wiem, skąd to wiem, po prostu tak czuję. Nie będę mogła się ruszyć. Za bardzo będzie boleć mnie to, że dałam się rozproszyć. Będę wiedzieć, że to i tak już przegrana. Następnie zrobi to z tatą i Biancą, a cisza spowije cały dom. Światło delikatnie zamruga, ale tylko przez chwilę, a ja będę siedzieć z tym ponurym wzrokiem bez uczuć, który ona miała. Jej już nie będzie. Dlaczego ja przeżyję? Nie mam pojęcia. Będę tam nieruchoma, jak lalka, czekająca na kogoś, kto mną potrząśnie. Jedyne, co mi pozostanie to cichy pomruk kota, który będzie ocierał się o moją nogę...

CATCHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz