Siedziałam utkwiona nad kubkiem gorącej kawy,choć zbliżał się już kolejny zimny, jesienny, beznadziejny wieczór, a świat za oknem zrobił się ciemnoszary, przymglony strużkami deszczu spływającego po gładkiej tafli mojego okna, które wychodziło na główną ulicę jednego z równie smętnych i ponurych miast Anglii, jak dzisiejsza pogoda. Z dołu dobiegały te same, monotonne odgłosy rodziców, choć ich wesołe pokrzykiwania tworzyły niewyobrażalnie dziwaczny kontrast ze światem obserwowanym właśnie w tej chwili przez moje szare tęczówki. Blond włosy opadały mi gładko poza ramiona, jakby chciały się mnie uczepić i uciec od beznadziejności, w której się pogrążyłam. Przeniosłam smętne spojrzenie na zawartość mojego kubka i wzięłam spory łyk kawy, rozkoszując się parą mącącą mi przyjemnie w nosie, ale nagle drgnęłam,kiedy moje włosy zaczęły samoczynnie unosić się delikatnie do góry na wysokość mniej więcej dziesięciu centymetrów. Wyglądały jak gładkie fale na morzu unoszące się to raz do góry i opadające w następnej chwili. Przełknęłam głośno ślinę odstawiając kubek drżącą ręką na szafkę nocną stojącą tuż obok.
-Co się...-Chciałam dłużej zastanowić się nad tym co właśnie się działo,lecz coś mignęło w kancie mojego lewego oka skierowanego w stronę okna i automatycznie mój wzrok powędrował w tamtą stronę. Ciarki przebiegły mnie po plecach,a ślina jakby schowała się z powrotem do ślinianek pozostawiając suchość w ustach. Drżąca dalej ręka z długimi paznokciami wybijała palcami tępy rytm na parapecie,a ja patrzyłam na ulicę z rozchylonymi ustami.
Deszcz chłostał brutalnie każdy istniejący kawałek ziemi wpierw w jednym z miejsc zahaczając o wychudłego mężczyznę w brudnych roboczych ciuchach, którego twarz pokryta była czymś,co wyglądało zbyt podobnie do krwi. Wtedy przeniosłam spojrzenie na jego dłoń zaciśniętą mocno na czymś i z sercem gotowym do zawału odskoczyłam od okna. Trzymał drugą rękę, lecz w tym rzecz, że oddzieloną od reszty ciała. Żadne słowo nie chciało wydobyć się z moich ust. Chciałam zawołać rodziców, chciałam cokolwiek powiedzieć, ale z mojej buzi wydobywał się jedynie coraz powolniejszy oddech. Nagle ta dziwna panika ustąpiła, a ja podeszłam raz jeszcze do okna.
Mężczyzna zniknął.
Może mi się przywidziało? W końcu jestem tylko dziewiętnastolatką, której pewnie mogło się coś przywidzieć.
Musiało.
Potrząsnęłam głową i dla pewności zasunęłam żaluzje i skierowałam się w stronę drzwi, by znieść kubek po kawie, której już z pewnością nie miałam ochoty pić. Nacisnęłam na klamkę i wtedy po raz drugi w ciągu kilku minut poczułam, że dostanę palpitacji.
Ktoś głaskał mnie po ramieniu.
Odwróciłam się powoli, ale nikogo nie było. Jeszcze bardziej przestraszona zamierzałam zbiec na dół tak szybko, jak to tylko możliwe, ale właśnie wtedy usłyszałam krzyk.
To był krzyk mamy.
CZYTASZ
CATCHER
FantasíaZłodzieje, mordercy, widma, demony i wiele więcej. Zawsze wmawiano mi, że to tylko ludzka wyobraźnia. Tak też myślałam, do pewnego, jesiennego wieczoru, kiedy wszystko się zmieniło. Raz na zawsze. Zaczęłam widzieć ich coraz częściej...w każdym dniu...