Wróciłam do domu. Po drodze wstąpiłam do sklepu i zrobiłam zakupy. Do końca dnia myślałam jak załatwić Starka. Wieczorem posłucham muzyki i zasnęłam.
Następnego dnia wstałam rano wyjełam z szafy turkusową, zwiewną bluzkę na ramionczka, czarne jeansy i białe trampki. Ruszyłam do łazienki wziąść prysznic i się ubrać. Potem ruszyłam do kuchni. Zjadłam małe śniadanie i wyszłam z mieszkania.
Ruszyłam w stronę "sklepu" mojego kumpla Maxa który nielegalnie sprzedaje broń i inne takie rzeczy do walki. Skręciłam w mroczną uliczkę Nowego Yorku i doszłam do połowy drogi. Weszłam w ślepą uliczkę i otworzyłam zakamuflowane drzwi na przeciwko siebie.
- Hej Max! - krzyknęłam wchodząc do sklepu.
- Tu jestem! - usłyszałam głos z głębi pomieszczenia. Poszłam w tamtym kierunku i ujrzałam bruneta o granatowych oczach i umięśnionej klatce piersiowej. Był przystojny ale nie w moim stylu.
- Co cię do mnie sprowadza Marta? - zapytał kiedy mnie zauważył.
- Mam kolejne zlecenie i przyszłam po broń i akcesoria. - oznajmiłam z uśmiechem. Bardzo lubiłam Maxa i jego poczucie humoru.
- Idealnie. Właśnie zrobiłem coś specjalnie dla ciebie. - powiedział pełen entuzjazmu. Podszedł do jednej z szafki i wyjął czarno - niebieski lateksowy strój idealny do walki.*
- Proszę. - oznajmił
- Wielkie dzięki! - krzyknęłam uradowana gdy zobaczyłam strój pełny nowoczesnej technologii. Podbiegłam do Maxa i przytuliłam go.
- Spokojnie mała to jeszcze nie wszystko. - podniosłam jedną brew ze zdziwienia.
- Ostatnio myślałem sobie, że skoro masz przezwisko Czarny Anioł to upodobnie cię na prawdę do Anioła - wytłumaczył i wyjął z szafy duże czarne mechaniczne skrzydła które miały pióra jak prawdziwe.**
- O mój boże - zatkało mnie. Nie mogłam w to uwierzyć. Będę mogła latać.
- Halo żyjesz Martha? - zapytał z rozbawieniem chłopak.
- Tak. Wielkie dzięki. - przytuliłam gomocno. Aż za mocno.
- Martha dusisz mnie. - zaśmiał się.
- Nie przesadzaj. - uśmiechnęłam się
- Poprostu nie mogę uwierzyć że akurat zrobiłeś mi takie akcesoria. Kiedy mam zabić jednego z Avengers. - powiedziałam uszczęśliwiona. Chłopak spojrzał na mnie z zdziwioną miną na co ja się zaśmiałam.
- No nie gadaj naprawdę? Ile za to dostaniesz? - nadawał Max.
- Mam dostać sto tysięcy dolarów. - odpowiedziałam.
- Ile?! - krzyknął. Zrobiłam grymas ponieważ nie spodziewałam się tak głośnej odpowiedzi.
- No nieźle mała. Przynajmniej powiesz którego masz zabić z tych kolorowych pajaców? - spytał się.
- Blaszną puszkę. Przeszkodził mojemu klientowi w czymś i muszę go zlikwidować. - oznajmiłam spokojnym głosem.
- Interesująco - oznajmił.
- Mam prośbę dasz five - seveN i pistolet małego kalibru plus magazynki? - grzecznie poprosiłam.
- Proszę. - podał mi z jednej szafki z biurka.
- Dzięki nie będę ci przeszkadzała lecę i jeszcze raz wielkie dzięki. - przytuliłam go.
- Na razie. - powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Na razie mała. - krzyknął Max.
Ruszyłam do mojego mieszkania. Po drodze wstąpiłam do sklepu po czekoladę z kawałkami pomarańczy którą uwielbiałam.Po skończonej wyprawie zdjęłam kurtkę i buty, położyłam czekoladę na stoliku w salonie i poszłam po laptopa do sypialni. Po wzięciu komputera usiadłam wygodnie na kanapie i jedząc czekoladę szukałam informacji o bankietach na których będzie Stark. Stwierdziłam, że wtedy będę mieć odpowiedni moment do zdyskwalifikowania. Po dwóch godzinach czytania informacji nic nie znalazłam istotnego. Postanowiłam, że od jutra zacznę go śledzić.
-------------------------------------------------------------
*- Strój Marthy** - i skrzydła
Hej! 😘
Wiem ze ten rozdział jest do bani.
Mam nadzieje ze się nie obrazicie a następny rozdział postaram się zrobić lepszy. To mój rekord słów w rozdziale było ponad 500. Wow 😁
A przy rodzajach pistoletów pomagał mi kolega pozdro XD
Do zobaczenia
Marciak ✌
CZYTASZ
This is my problem... [ZAWIESZONE]
FanfictionOSTRZEŻENIE Książka pisana dawno. Jest nieskończona. Lepiej nie czytaj. Ból... Rozpacz... Nienawiść... Miłość... Martha Stange to dwudziestoletnia dziewczyna która dowiedziała się że jej ojcem jest Iron Man. Tak wielki Tony Stark miał córkę. Pewneg...