Rozdział 11

129 14 9
                                    

Właśnie szłam do laboratorium Starka. Byłam jednocześnie zdenerwowana i szczęśliwa. Wreszcie dorwe tego drainia, który zostawił mnie i moją mamę. Weszłam przez wielkie szklane drzwi. Tony właśnie coś montować w jakimś urządzeniu. 
- Już jestem.
- Dobra to zaczynamy! - powiedział podekscytowany Stark i zabrał się do pracy.
- Co zrobisz kiedy dowiesz się kto jest twoim ojcem? - zapytał.
- Zasze miałam ochotę go zabić, ale czy to rozsądne?
- Raczej nie.
- Właśnie. Chciałbym z nim porozmawiać i dowiedzieć się dlaczego nas zostawił. Podobno znałeś moja matkę?
- Tak. Była cudowną kobietą. - powiedział uśmiechając się pod nosem. - Nigdy jej nie zapomnę. Dobra mam już wszystko jak chcesz możesz poczekać albo przyjść za jakieś pół godziny. - uśmiechnął się i odszedł robić swoje.
- Mogę poczekać. - powiedziałam. Nadal nie mogłam uwierzyć, że za trzydzieści minut poznam swojego tatę. Pieprzone trzydzieści minut.
- Jak poznałeś moją mamę? - zapytałam z nienacka.
- Poznałem ją na koferencji prasowej w Waszyngtonie. Była przepiękna, miła i niesamowita. - odpowiedział. Już nie rozmawialiśmy. Pogrążyliśmy się we własnych myślach. Po chwili urządzenie, na którym pracował Stark zapiszczało. Oznaczało to, że znalazł odpowiednie DNA.
- To niemożliwe. Musiało dojść do pomyłki. - powiedział ze zdziwieniem i skrzywieniem na twarzy.
- Coś się stało? Kto jest moim ojcem? - podeszłam do ekranu i zobaczyłam osobę, która jest moim ojcem. Osoba, której najmniej się spodziewałam.
- Ty...J-jak to możliwe? - Stark spuścił głowę. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy a w gardle stanęła wielka gula, której nie mogłam przełknąć.
- D-dlaczego? Dlaczego nas zostawiłeś? - zapytałam.
- Przysięgam, że nic nie powiedziała mi o ciąży kiedy ja musiałem zostawić. Groziło jej niebezpieczeństwo ze strony moich wrogów. Nie mogłem pozwolić by coś jej się stało. Ale przysięgam na boga, że nic o tym nie wiedziałem! - krzyknął po jego policzkach również płynęły łzy. Czułam się rozdarta. Miałam ochotę jednocześnie rzucić mu się w ramiona i poczuć ojczyny uścisk i też zabić go tu na miejscu i nigdy nie wybaczyć mu tego co zrobił. Stark patrzył mi w oczy czekając na moja reakcje.
- Przepraszam naprawdę nic nie wiedziałem. Wiem, że pewnie mnie teraz nienawidzisz ale chcę żebyś wiedziała, że może jak nie jestem na około zbyt uczuciowy to, że będę Cię kochał jak moja córkę cokolwiek będziesz o mnie myślała. Jak mi przebaczyć postaram się nadrobić te stracone lata, więc proszę daj mi szansę. - widząc zapłakanego i złamanego Stark nie mogłam wytrzymać. Moje serce zmiękło. Rzuciłam mu się w ramiona i mocno przytuliłam.
- Oczywiście, że Ci wybacze tato. - Nigdy nie spodziewałam się, że to słowo może tak pięknie brzmieć.
- Dziękuję. - powiedział I przytulił mnie jeszcze mocniej. Nie mogłam nadal sobie wyobrazić, że Tony to mój tata, którego szukałam przez tyle lat.
- Dobra koniec tych rozczuleń. Zaraz polamiesz mi wszystkie żebra! - powiedziałam. Stark zaśmiał się cicho.
- Może urodę masz po Marii ale charakterek po mnie. - powiedział. Zaśmiałam się.
- A teraz trzeba się ogarnąć i powiedzieć wszystkim o mojej córce, o której nawet nie wiedziałem. - puścił mi oczko. - J.A.R.V.I.S powiedz wszystkim, żeby przyszli do salonu.
- Tak jest sir. - odpowiedziała sztuczna inteligencja. Weszliśmy razem do windy i ruszyliśmy do salonu. Szykują się długie wyjaśnienia.
-------------------------------------------------------------
Hej wszystkim, którzy to czytają! 😘
Wiem bardzo długo mnie nie było możecie być na mnie źli ale totalnie nie miałam pomysłu ma nowy rozdział 😣. Do tego jeszcze tyle nauki 😫. Wiec pewnie kolejny rozdział będzie niewiadomą kiedy. Pewnie za jakieś kilka miesięcy znowu 😒. Poza tym chciałam wszystkim podziękować za dwa tysiące wyświetleń na tej książce! Nadal nie wierzę, że ktoś to wogóle czyta 💕.
Do zobaczenia!
Marciak ❤

This is my problem... [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz