02. Lepsze dni

671 45 16
                                    

Przeciągnąłem się leniwie i obróciłem na drugi bok, smutno spoglądając w pustą przestrzeń na łóżku. Kiedy w końcu się obudzę i nie będę sam? Eh... Chyba za dużo oczekuje od życia. Kto chciałby się związać z gangsterem.

Po daniu sobie chwilki na rozbudzenie, skierowałem się w stronę swojej domowej siłowni. Po dwóch godzinach wykończającego treningu przyszedł czas kąpiel i na śniadanie. Leżałem w wannie próbując się odprężyć. Była już sobota, a ja nadal nie umówiłem się z tym chłopakiem. Nagle naszła mnie pewna myśl. Jogurt. Chcę jogurt. Wstałem, wytarłem się i niczym w transie zajrzałem do lodówki. Przeszukiwałem uważnie każdą z półek.

- Nie ma?

Z nadzieją ponownie przejrzałem lodówkę. Nosz kurczę... Musiałem zapomnieć kupić go na ostatnich zakupach. Chyba będę musiał zjeść coś innego. Westchnąłem niezadowolony. Nie. Mam ochotę na jogurt i go zjem. Poszedłem się ubrać na górę i po chwili zamykałem już drzwi od mieszkania. Byłem w tej chwili niczym kobieta w ciąży, ale trudno. Chyba co jakiś czas miałem prawo mieć jakąś zachciankę? Szczególnie tak prostą i pyszną.

Byłem w dwóch sklepach i w żadnym z nich nie było mojego ulubionego jogurtu. Nieco zirytowany udałem się do kolejnego. W nim była moja ostatnia nadzieja. Z uwagą przypatrywałem się półkom. Jest! Uśmiechnąłem się pod nosem i chwyciłem kilka opakowań jogurtu. Humor od razu mi się poprawił.

Niosąc zakupy w ręku skierowałem się do kasy. Kolejka była nawet spora jak na tą godzinę. Kasjerka zdawała się nie przejmować rosnącą kolejką i robiła wszystko w swoim tempie. Spojrzałem na stojących przede mną ludzi. Również nie wydawali się być zadowoleni. Chwila... Czy to nie...?

- Mark?- Spytałem szepcząc do ucha chłopaka.

Drgnął zaskoczony, gwałtownie odwracając się w moją stronę. Zaśmiałem się krótko, widząc jego zaskoczenie.

- Co ty tu robisz?

- Robię, zakupy. Nie widać?- Powiedziałem poruszając rękoma pełnymi jogurtu.

Objął mnie niepewnym spojrzeniem, po czym z powrotem się odwrócił. Pokręciłem głową. O nie, tak szybko ci nie odpuszczę.

- To jak z tą kawą?

Spojrzał na mnie zdziwiony.

- No co, zapomniałeś? Moja oferta nadal aktualna.

- Chyba nadal podziękuję.

- No nie daj się tak prosić.

Przerwaliśmy rozmowę, ponieważ Mark znalazł się już przy kasie. Czas minął nie wiadomo kiedy. W zniecierpliwieniu czekałem aż kasjerka go obsłuży. Pospieszałem ją w duchu, gdy kasowała moje produkty. Rzuciłem jej pieniądze na tackę rezygnując z nikłej reszty. Chwyciłem reklamówkę i pognałem za nim. Wylatując ze sklepu rozejrzałem się w poszukiwaniu chłopaka. Tam jest!

Podbiegłem do niego z nieschodzącym uśmiechem z twarzy.

- Nie poddajesz się.

- Jestem strasznie zawzięty i wiem czego chcę.- Powiedziałem zrównując z nim krok.

- I czego chcesz?

- Chcę cię lepiej poznać, dlatego daj się zaprosić na kawę.

Uśmiechnął się pod nosem niby lekko rozbawiony. Wyglądał jeszcze bardziej uroczo, kiedy się uśmiechał. Szedłem za nim nie tracąc nadziei. Wiedziałem, że w końcu uda mi się go przekonać.

185K-SnakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz