Chyba jeden z krótszych rozdziałów ;p Nie licząc oczywiście prologów.
_______________________
Wszyscy siedzieliśmy w bazie. Atmosfera była dosyć napięta. Każdy bał się, że nasza akcja się nie powiedzie. Przecież wszystko zaplanowaliśmy w ciągu czterech dni. To nie powinno tak krótko trwać. Powinniśmy przez kilka miesięcy obserwować daną lokalizację, zaobserwować rutynowe działania pracowników, mieć informacje o jakich godzinach, w jakich dniach, co się dzieje. A my to wszystko zrobiliśmy w ciągu kilku dni. To miało prawo nie wyjść. Tylko że musiało się udać. Cena była zbyt wysoka.
Każdy z nas ubrany był w czarny kombinezon. W kieszeni każdego znajdowała się czarna chusta, która miała chociaż częściowo zamaskować naszą tożsamość. Nie nosiliśmy na sobie barw gangu, nie chcieliśmy być powiązani z tą sprawą. Chłopaki w uchu mieli słuchawkę, która była połączona z moim walkie-talkie.
Wziąłem głęboki wdech.
- Pora ruszać.
Ja wyszedłem pierwszy. Nie budząc podejrzeń miałem dostać się na dach jednego z okolicznych budynków, by mieć wgląd na sytuacje, która dzieje się wokół budynku jak i na samą akcje. Chłopaki o wyznaczonych godzinach mieli ustawić się w wyznaczonych miejscach. Później dochodzi do rozpoczęcia całej akcji.
Leżałem na dachu budynku obserwując okolicę. Przyglądałem się uważnie każdemu przejeżdżającego pojazdowi.
- Chłopaki, widzę wóz.- Poinformowałem resztę.- Nadjeżdża z północy. Szykujcie się, ale jeszcze pozostańcie w ukryciu.
Obserwowałem jak furgonetka podjeżdża do tylnych drzwi lokalu. Wysiadło z niej dwóch ochroniarzy odzianych w czerń. Wyczekiwałem ich powrotu. Czułem jak kropelki potu pojawiają się na mojej twarzy. Poruszyłem się niespokojnie, kiedy drzwi ponownie się otworzyły. Para ochroniarzy wyszła trzymając walizkę z utargiem. Udali się na tyły furgonetki i zapakowali forsę do środka. W jej wnętrzu znajdował się już utarg z kilku innych lokali.
- Chłopaki, szykujcie się.
Uważnie obserwowałem jak mężczyźni wsiadają do środka. Trzymałem urządzenie przy ustach by być gotowym do dania sygnału chłopakom. Światłą furgonetki się zapaliły.
- Teraz!
Wóz z forsą przejechał może kilka centymetrów, kiedy nagle przed nim pojawiła się czarna furgonetka, z której po chwili wyskoczyła dwójka zamaskowanych mężczyzn. Tył również był zablokowany. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Ochroniarze wyszli sprowokowani przez chłopaków. Później łyknęli haczyk z odwróceniem uwagi. Wirus i Zaraza zaatakowali mężczyzn od tyłu. W tym czasie Kruk zabrał jednemu klucz i wraz z Łapą udali się po pieniądze w furgonetce.
Bracia obezwładnili mężczyzn i delikatnie opuścili nieprzytomne ciała na ziemię. Rozglądałem się uważnie po okolicy, wypatrując patrolu policji lub innych niepokojących znaków.
- Zbierajcie się stamtąd!- Przekazałem im.
Szybko wsiedli do swoich aut i zmyli się z miejsca napadu.
- Nie jedźcie prosto do bazy. Pokrążcie trochę, w razie gdyby ktoś was śledził. Widzimy się na miejscu.
Sam począłem szybko schodzić z dachu. Udałem się do zaparkowanego nieopodal samochodu. Jadąc ulicą słyszałem wozy policyjne nadjeżdżające z naprzeciwka. Minęły mnie, kierując się do miejsca napadu, w którym nie zastaną nikogo, poza nieprzytomnymi ochroniarzami. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie mogłem w to uwierzyć, że tak gładko poszło. Tak! Bracie, jutro będziesz z powrotem z nami.
CZYTASZ
185K-Snake
Romance„Nauczyciel w liceum, szczyt marzeń... W dodatku nadal mieszkam u rodziców. Świetnie, prawda? Od pewnego czasu moim życiem zawładnął mały terrorysta. To nie jest tylko głupia metafora. Profesja, którą postanowił się zająć, moim zdaniem nie różniła s...