„TAK.”
To jedno słowo rozchodziło się w umyśle Itachiego jak uderzenie kościelnego dzwonu. Nie sądził, że Sakura bez żadnych obiekcji, bez przemyśleń odpowie pozytywnie na jego pytanie. Tak po prostu.
Patrzył w jej zielone oczy, które teraz błyszczały jak dwa prześliczne szmaragdy. Itachi uważał, że zawsze miała piękne tęczówki, które jego zdaniem błąkały się między wiosenną łąką a lśniącym szmaragdem. Teraz jednak, dokładnie w tej chwili przekonał się, że jeszcze nie były tak wspaniałe jak podczas zgody na jego oświadczyny.
Zgodziła się.
Zgodziła się zostać jego żoną. Od tej pory nie będzie się musiał zastanawiać czy wołać do niej Haruno czy Tensei... Po prostu zawoła ją swoim nazwiskiem.
Przez nie do końca zaciągnięte zasłony do ich sypialni wpadały promienie słońca i kładły się na jej rozwianych włosach. Letni wiaterek przyjemnie muskał ich skórę, na której co chwilę pojawiały się dreszcze.
-Sakura... - wymsknęło mu się mimo woli, na co kobieta uniosła delikatnie powieki patrząc na niego z takim uczuciem, że aż zaparło mu dech w piersiach.
-Tak, Itachi?
Nie wiedział co mógłby powiedzieć. Kobieta pomyślała, że coś od niej chciał, więc wypadałoby się odezwać.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też, głuptasie.
Nie był w stanie się odezwać, uśmiechnąć, mrugnąć czy chociażby wziąć oddech. Była taka piękna. Nie była idealna, nikt nie był. Ale wszystkie jej niedoskonałości były dla Uchihy nieważne. Liczyła się tylko ta kobieta, która zabrała jego serce we władanie i która oddała mu swoje.
Uchiha szybko pozbył się reszty jej ubrań, po czym położył ją koło siebie by móc bez żadnych przeszkód przyglądać się jej giętkiemu i kobiecemu ciału. Sakura nie czuła zażenowania tylko czystą euforię, która promieniowała z niej jak ciepło ze Słońca.
Radość na jego oświadczyny, która ją ogarnęła była niesamowita. Nie sądziła, że zrobi to tak szybko. Wiedziała, że prędzej czy później by do tego doszło. Kisame niekiedy dogryzał, że brakowało im tylko obrączek, by mogli uchodzić za „najdziwniejszą parę świata”. Sakura całkowicie nie rozumiała tych zaczepek, których słuchać musiał jej chłopak.
Nie wiedziała też, że nikt nie obstawiał jej związku z Uchihą. Każdy z nich brał pod uwagę Deidarę – przystojnego blondyna, który miał w sobie dużo uroku. Ale Uchiha...? Ten zimny, oschły, nieprzystępny zabójca klanu...?
-Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie... - powiedział wzruszony. Sakura jednak nie mogła sobie nie pozwolić zażartować.
-Widziałeś wszystkie kobiety świata, że wydajesz taką opinię? - Brunet ujrzał w jej oczach błysk radości i parsknął śmiechem.
-Jesteś niemożliwa.
-I to moja największa zaleta.
Itachi nie mając więcej ochoty na rozmowę, naparł na nią ciałem i pocałował. Jego usta z ogromną pasją pieściły kunoichi, która chichotała za każdym razem, gdy podgryzał jej skórę. Męskie, szorstkie dłonie błądziły po całym jej ciele przyprawiając ją o gęsią skórkę i przyspieszone bicie serca.
Sakura oplotła nogami jego biodra i zamknęła oczy, gdy usta Itachiego niebezpiecznie krążyły od ucha, przez szyję aż do piersi.
Jej skóra była delikatna, miękka i pachniała... Sakurą. Tak po prostu. Pachniała sobą. Zapachem, za którym Itachi tęsknił na misjach.

CZYTASZ
Drużyna Siódma i Akatsuki [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction"-Dlatego właśnie chciałam wyruszyć jak najszybciej... By uwolnić się od tych debili. -O Boże... Jak wyjedziecie... Będę musiał się sam z nimi użerać."