Jasne ściany pokoju Sakury są "innością". Widok ciemnych barw panujących u mnie, nie drażnił mnie, ale też nie uspokajał tak jak tu... A może to przez obecność Haruno? Sam nie wiedziałem... Westchnąłem, gdy kobieta poruszyła się, dotykając mnie metalowymi obręczami. Chłodny materiał przyległ do mojego ciała i spowodował, że skrzywiłem się. Zastanawiałem się jak długo jeszcze będzie odczuwała ból związany z tą "techniką". Dużym plusem tego było to, że nie będę musiał się martwić o bezpieczeństwo Haruno... Niestety co jakiś czas dręczyło mnie to, że Saki nadal mogła czuć "miętę" do mojego brata. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Ponownie westchnąłem i wstałem z łóżka. Naciągnąłem podkoszulek, który podciągnął mi się podczas snu. Uśmiech wypłynął mi na twarz, gdy tylko przypomniałem sobie pierwszą wspólną naszą noc w jednym łóżku. Dobrze, że w porę zatkałem jej usta, bo krzyk, który by wydała obudziłby całą organizację. Oczywiście zebrało mi się za bycie "zboczeńcem". Pamiętam późniejszą rozmowę z Yahiko:
"Nie zapominaj, że to moja siostra... Nie próbuj niczego Uchiha.
-Nie jestem Hidanem."
Już miałem iść do łazienki, gdy ktoś cicho zapukał do drzwi. Stanąłem prosto i użyłem Sharingan.
-Konan... - Jej mina była obojętna, przez co ciężko było odgadnąć jakie miała zamiary.
Chwilę rozważałem czy otworzyć czy udać, że mnie nie było. Jednak drugie pukanie, nieco głośniejsze, namówiło mnie na otwarcie tych drzwi. Sakura zaczęła się ruszać... Jeszcze tego by brakowało, by się obudziła.
Mina "pani Liderowej" uświadomiła mnie, że wiedziała o mojej obecności w pokoju różowowłosej.
-Co się...
-Przyszłam zobaczyć co z Sakurą? - Odkąd dziewczyna uratowała jej chłopaka, traktuje ją jak siostrę bliźniaczkę.
-Na razie śpi.
Konan kiwnęła głową i spojrzała na mnie tymi swoimi przenikliwymi oczami. Całym ciałem zasłoniłem wejście, by nie widziała jaki rozgardiasz panuje w środku. Mi się nie chciało tu sprzątać, a Sakura... Tego chyba nie trzeba komentować.
-Nie budź jej...
Spojrzałem na nią, ale nic nie powiedziałem, tylko wycofałem się do pokoju i zamknąłem drzwi. Czasami zachowywała się jakby pozjadała wszystkie rozumy. To było nie do zniesienia. Mój wzrok powędrował na kobietę, która zamiast spać, siedziała na łóżku oparta o wezgłowie i spoglądała na mnie jeszcze śpiącymi, pięknie zielonymi oczami. Jej głowa lekko pochylona w lewo, sugerowała, że jeszcze nie obudziła się do końca. Niebieska pościel zasłaniała resztę ciała i ogrzewała zziębnięte ciało kunoichi. Lekki uśmiech błąkał się po pięknej, brzoskwiniowej twarzy. W pokoju panował półmrok. Jedyne światło pochodziło od szpary między drzwiami a futryną.
-Powinnaś jeszcze pospać - mruknąłem, bacznie obserwując każdą zmianę na twarzy kobiety. Ta jednak mi nie odpowiedziała, tylko spojrzała na zegar znajdujący się po lewej stronie. Jej brak odzewu wziął się z bólu. Już nauczyłem odczytywać się sygnały jakie przesyłała. W końcu minęły już dwa miesiące od kiedy tu była. Zawsze, gdy ją coś bolało, np. jak miała okres (już przyzwyczaiłem się do kobiecych "chorób"), rany po treningu, bądź inne schorzenia, ZAWSZE oddychała przez nos i prawie w ogóle nie otwierała ust. Nie mówiąc już o mówieniu. Gdy jednak była zmęczona, tak pozytywnie, po treningu, to wtedy często śpiewała, co było całkiem niezrozumiałe przez wszystkich członków Akatsuki. Kto normalny śpiewa, gdy ma ochotę spać?
-Już tak późno... - szepnęła, po czym odkryła się i wstała. W pół sekundy znalazłem się przy niej i przytrzymałem ją. Nie wyglądała na osobę tryskającą energią. - Muszę do toalety.

CZYTASZ
Drużyna Siódma i Akatsuki [ZAKOŃCZONE]
Fiksi Penggemar"-Dlatego właśnie chciałam wyruszyć jak najszybciej... By uwolnić się od tych debili. -O Boże... Jak wyjedziecie... Będę musiał się sam z nimi użerać."