#10

2.6K 94 29
                                    

Czas szybko leci. Można by rzec, że się mylę, jednak spójrzmy na oś czasu. Jedno ludzkie życie, jest niczym pyłek w porównaniu z długością życia wszechświata. Człowiek ma tylko jedno życie, chociaż ja wierzę w reinkarnację. Poważnie. Spójrzmy chociażby na sny. Pojawiają się tam sytuacje i osoby, których nigdy nie widzieliśmy. Ja jestem tego doskonałym przykładem. Dziś śniła mi się wojna. Walczyli na niej moi przyjaciele, ale takiej bitwy nigdy nie przeżyłam. Więc skąd ta myśl wzięła się w mojej podświadomości? Ktoś mógłby powiedzieć, że może to być zapowiedź przyszłej bitwy... Ciężko się i tu nie zgodzić, biorąc pod uwagę fakt, że historia toczy koło. To nie ulega wątpliwości. Zmęczona przekręciłam się na bok, po czym westchnęłam. Nie lubiłam tych momentów, gdy sny nie dawały mi spać. Paradoks, co? A jednak. W Konoha nie miałam z tym problemów, tutaj wręcz przeciwnie. Może było to spowodowane miejscem, które znajdowało się z dala od ludzi. Ach... Zapomniałam dodać, że te sny towarzyszyły mi w noc, w którą Itachiego nie było ze mną. Czyżby seryjny morderca własnego klanu dawał mi spokój i błogostan? To było nie do pomyślenia, ale co w życiu nie jest dziwne. Westchnęłam zirytowana, wiedząc, że i tak nie zasnę. Położyłam stopy na chłodnej posadzce, a dłonie umieściłam po obu stronach bioder. W pomieszczeniu było ciemno, a jedyne światło, wątłe w dodatku, pochodziło ze szpary między drzwiami, a futryną. Ruszyłam do szafy po ubrania, na które składały się spodnie shinobi i czarny podkoszulek Itachiego. Miałam gdzieś zdanie innych, chociaż i tak wszyscy wiedzieli, że coś było na rzeczy. Niektórzy jednak nie potrafili tego przyjąć do wiadomości, mam na myśli Hidana oczywiście. Przebrałam się tutaj, szybko zaścieliłam łóżko i popędziłam do kuchni. Byłam już tutaj ponad dwa miesiące i zdążyłam się nieźle zaaklimatyzować. Miejsca z obręczami już nie bolały tak bardzo, właściwie ból był znikomy, co dodawało mi otuchy. Może to przez częste leczenie chakrą. Minęłam kilka korytarzy, pokój Deidary, Tobiego, Kisame i Kakuzu, i Ta Dam : KUCHNIA. Weszłam do środka i zastałam Wielkoluda i Uchihę przy jednym stoliku, a koło nich krzątał się Tobi.

-Sakura-chan! Co chcesz na śniadanie?! - Ten to jak zwykle miał pełno energii i wigoru. To było męczące, jakby brał ją ode mnie.

-Sama sobie zrobię, dzięki Tobi - mruknęłam grzecznie i zbliżyłam się do mężczyzn. Dopiero wtedy kątem oka zobaczyłam ruch w kącie zacienionego pomieszczenia. Szybkie spojrzenie okiem i zorientowałam się, że to Kakuzu. Zimny dreszcz przeszedł mnie po plecach, a mięśnie napięły się. Już nie czułam się tak swobodnie jak na wejściu.

-Hej. - Usiadłam naprzeciw Itachiego. Kisame już spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym: „a gdzie buzi na powitanie?”. Miałam ochotę go kopnąć. Z Itachim mamy taki układ, by nie obnosić się z uczuciami publicznie, bardziej niż to konieczne. Nie każdy musi wiedzieć, jakie nas łączą relacje, zwłaszcza, że to nie ich sprawa. Mi wystarczyło spojrzenie mojego chłopaka, by wiedzieć co miał mi do przekazania, a widząc błysk w oku, uniosłam kąciki ust do góry.

-Cześć. - Niski, rozbawiony głos Kisame, zmusił mnie bym na niego zerknęła. - Jak się spało? - Nachylił się nade mną, a jego usta wygięły się w półksiężyc. Założyłam dłonie na klatce piersiowej i mocnym tonem wyraziłam swoje zdanie.

-Świetnie. - Zmierzyłam go wzrokiem, a widząc jeszcze szerszy uśmiech zmarszczyłam brwi, bo nie wiedziałam co mu chodziło po głowie. Kątem oka widziałam rozbawienie Itachiego.

-Z pewnością. Zwłaszcza, jak wykopałaś Itachiego za drzwi. - Oparł się na krześle, a jego postawa wyraźnie mówiła: Jestem Mistrzem!

Starałam się zachować powagę i udało mi się. Z „obojętną” miną spojrzałam na Itachiego.

-Męczy tym ciebie od rana?

Sekundowe uniesienie kącika ust, było odpowiedzią na moje zadane pytanie. Szybko skierowałam się w stronę Hoshigaki'ego i głośno krzyknęłam.

Drużyna Siódma i Akatsuki [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz