Klucze

1.5K 41 15
                                    

Po skończonym dyżurze para poszła przebrać się do szatni.
- Skarbie... Dostawałam dziś dziwne telefony...
- Jak to dziwne ?
- Głuche telefony... Po prostu ktoś dzwonił, co chwilę i się nie odzywał.
- Może to znowu Potocki ? - Wiktor pomyślał od razu o Stanisławie i się zdenerwował.
- Nie zdziwiłabym się, jeżeli byłaby to prawda... Nie wiem, dlaczego on nie chce mi dać spokoju. Nawet wyrok sądu, go nie przekonał.
- Rozmawiałem z nim dziś...
- Jak to ?
- Chciałem, aby się w końcu od ciebie odczepił. Zagroziłem mu policją.
- Wiktor ! Ten człowiek jest chory ! Psychicznie chory... Mógł tobie coś zrobić.
- Ale nie zrobił - odpowiedział i uśmiechnął się do Ani mężczyzna - jeżeli przypuszczenia się sprawdzą, to zgłosimy to na policję. Nie pozwolę na to, by moja kobieta była zastraszana.
Po tych słowach Ania wtuliła się w klatkę mężczyzny i pocałowała bardzo delikatnie w policzek.
- Pamiętasz, jak mówiłem, że jeżeli będę chciał coś tobie dać, to zrobię to osobiście ?
- Pamiętam...
- Chciałem ci je dać podczas romantycznej kolacji, ale... nie mogę na ciebie dłużej czekać - otworzył delikatnie zaciśniętą dłoń kobiety i włożył w nią klucze, do których przypięty był śliczny, srebrny brelok z literą "A".
- Wiktor... Dziękuję - kobieta od razu rzuciła się na szyję mężczyźnie i zaczęła namiętnie całować, a Wiktor wcale nie protestował, wręcz przeciwnie. Zaczął dotykać kobietę po ciele, zdjął jej bluzkę i w tym momencie do szatni wpadł Góra, wołający Wiktora.
- O przepraszam ! Nie wiedziałem, że jesteście tu oboje... - Artur speszył się ogromnie i stał się cały czerwony a Anna schowała się za plecami Banacha.
Góra szybkim krokiem wyszedł z przebieralni i natknął się na Renatę.
- Nie wchodź tam !
- Czemu ? - spytała się kobieta.
- Po prostu nie wchodź... - Renata zrozumiała znaczenie słów Góry.
- Co ty nie widziałeś nigdy zakochanej pary ? - zaśmiała się Renata.
- Wiedziałem.. sam byłem nie raz zakochany - oznajmił.
- Tak ? - zapytała się szerokim uśmiechem Renata.
- Tak ! I... I...
- I co ? - uśmiechnęła się ponownie kobieta.
- I nadal jestem.
Kobieta zamilkła, zresztą Artur także.
Mężczyzna spuścił głowę w dół, kobieta podeszła bliżej. Pogładziła, delikatnie jego włosy i złożyła pocałunek na skroni.
Artur uniósł głowę, spojrzał się w jej oczy i odwzajemnił tę czynność, składając namiętny pocałunek na ustach ratowniczki.
W tym momencie para usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Byli to Anna i Wiktor.
- Artur, przepraszam za tę sytuację. Po prostu jesteśmy tylko ludźmi i wiesz... Mamy różne potrzeby - mówiąc to Wiktor zaśmiał się i spojrzał na Anię, która spuściła wzrok, nie z powodu zawstydzenia, lecz z powodu tłumienia w sobie śmiechu.
- To prawda... Jesteśmy ludźmi, ale takie rzeczy, robimy w domu.
Po tych słowach Renata spojrzała na Artura wymownym wzorkiem, po którym zrozumiał, że sam nie był święty.
- No to my właśnie idziemy do domu - powiedział i zaśmiał się Banach.
- Cześć Wam ! - powiedziała Anna i para zniknęła za drzwiami.
- Co ten wzrok miał oznaczać ? - zapytał Góra.
- Już nie pouczaj ich... Oni nic takiego nie zrobili. Kochają się. To piękne. Nie należy tego ganić. Sam przed chwilą, robiłeś coś innego niż wypełnianie papierków... - powiedziała i uśmiechnęła się Renata.
Te słowa zamknęły usta Arturowi.
Po powrocie do domu Reiter i Wiktor uzgodnili, że następnego dnia po pracy przywiozą rzeczy Ani do domu Banacha. Po zjedzonej kolacji, Zosia powiedziała, że posprząta, aby para mogła odpocząć po pracy. Kiedy siedzieli na kanapie w salonie, wtuleni w siebie, trzymając kieliszki z czerwonym winem i co chwilę składając sobie pocałunki, usłyszeli telefon. Tym razem był to telefon Wiktora. Mężczyzna poszedł i odebrał połączenie od nieznanego numeru, lecz nikt nie odpowiadał. Nie wiedział, że następnego dnia zatopi się w smutku.
_______________________________________
Dziękuję Wam za 🌟, komentarze oraz wyświetlenia. Przepraszam za błędy. 😘😘

Awi - Anna & Wiktor (Na Sygnale)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz