Rankiem pierwszy wstał Wiktor. Postanowił nie budzić swojej ukochanej. Przygotował śniadanie, zaparzył kawę i dopiero wtedy zawołał dziewczyny:
-Zośka, Ania wstawajcie ! Śniadanie gotowe.
Ania zarzuciła na siebie kraciastą koszule Banacha i przyszła do kuchni.
Wiktorowi spodobał się widok doktor Reiter, w odsłaniającym jej długie nogi stroju.
- Ślicznie ci w tej koszuli - zaczął przybliżać się do Ani mężczyzna.
- Taaak ? - zaczęła go zachęcająco pytać.
Wiktor objął biodra kobiety i w tej chwili do kuchni weszła Zosia.
- Cześć Wam ! Nawet w kuchni nie dacie sobie spokoju ? - zaśmiała się Zosia.
- Nie, nie damy sobie spokoju - odpowiedział z uśmiechem Banach, całując po chwili Anię w policzek.
- Na którą masz do szkoły ? - zapytała Ania Zosię.
- Na 9:45.
- To możemy cię podwieźć, bo zaczynamy dyżur o 10:00. Pasuje ?
- Tak - odpowiedziała i uśmiechnęła się dziewczyna.
Po skończonym śniadaniu, para pojechała do domu Ani po kilka rzeczy na przebranie a później wrócili do Banacha, aby zabrać dziewczynę do szkoły.
- Dzięki za podwózkę - powiedziała Zośka.
- Nie ma za co - odpowiedziała zgodnie para.
- Do zobaczenia.
- Pa Zosiu ! - powiedziała w stronę dziewczyny doktor Reiter i uśmiechnęła się w jej stronę.
Parę minut później lekarze byli już w stacji.
Oboje po niedługim czasie dostali wezwania, więc rozdzielili się.
Anna pojechała z Renatą i Martyną, natomiast Wiktor z Adamem oraz Piotrkiem.
Dzień w pracy mijał dość szybko i przyjemnie, lecz pod koniec dnia Wiktor skaleczył się. Rana ręki była dość głęboka i wymagała zeszycia. Ratownicy postanowili, że skoro nie mają żadnych wezwań podjadą pod szpital z Banachem, aby to zaopatrzyć.
Dyżur miał Sambor. Akurat nie było żadnych pacjentów, więc Michał zajął się Wiktorem.
W międzyczasie Ania razem z Renatą i Martyną przywiozły pacjenta na SOR. Kiedy miały już wracać do stacji po skończonym dyżurze, zauważyli Piotrka na korytarzu.
- Co tu robisz ? - spytała się mężczyzny Martyna.
- A czekam - uśmiechnął się Piotr.
- Na kogo ? - zdziwiła się Anna.
- Na Banacha... Lekko się skaleczył...
Więcej nie musiał mówić. Anna od razu weszła do gabinetu zabiegowego.
- Cześć Michał ! Wiktor, czemu do mnie nie zadzwoniłeś ? Przestraszyłam się, jak Piotrek powiedział, że skaleczyłeś się.
- Nic się takiego nie stało. Spokojnie. Gdyby było to coś poważnego, to dałbym ci znać - powiedział do kobiety i zdrową ręką pogładził jej policzek.
- Skarbie, ja teraz pójdę przebrać się do stacji. A jak Michał dokończy szyć ranę to pojedziemy do domu. Przynieść coś tobie ?
- Tak. Zapomniałem kluczy od samochodu. Są w polarze.
- Ok. To idę. Pa Michał, dzięki za Wiktora. - powiedziała i uśmiechnęła się do mężczyzn.
Ania po kilku minutach była w stacji. Przebrała się i przypominała sobie o kluczach, które miała przynieść Wiktorowi. Sięgnęła do kieszeni polaru, wyjęła klucze i usłyszała, że coś upadło na podłogę i wleciało pod szafkę. Postanowiłam się zgiąć i podnieść tę rzecz.
Było to śliczne, czerwone pudełeczko.
Ania zamarła w bezruchu. Po chwili objął ją Wiktor.
- Widzę, że znalazłaś prezent.
- Chcesz mi coś powiedzieć ? - zapytała i obróciła się twarzą w kierunku Banacha.
- Tak, chcę ci coś powiedzieć. Chciałem, aby to wszystko inaczej wyglądało... Chciałem, żeby wszystko było perfekcyjne. Stół, kwiaty, świece, pyszna kolacja, goście...
- Ale jest idealnie... Lepiej być nie mogło... - pogładziła policzek Wiktora i złożyła namiętny pocałunek na ustach Wiktora.
W tym momencie do stacji weszli ratownicy: Renatą, Piotrek, Adam i Martyna na czele z doktorem Górą.
- Wyjdziesz za mnie ? - Wiktor objął dłońmi twarz ukochanej.
- Tak ! Tak... - oznajmiła.
Wiktor włożył piękny pierścionek na palec wybranki i złożył czuły pocałunek na jej ustach.
Wszyscy ratownicy zaczęli śpiewać: "Gorzko". Lekarze spełnili ich "prośbę" i namiętnie się pocałowali. W tym momencie przyszła Zosia. Od razu zrozumiała, że jej ojciec poprosił Annę o rękę. Bardzo się ucieszyła. Podbiegła do zakochanych i przytuliła się do nich.
- Wiedziałam, że będziecie razem ! - oznajmiła.
Tego wieczoru stację przepełniało szczęście, nie tylko zakochanych, ale także innych ratowników.
Nawet Górę z pozoru nieustępliwego lekarza poniosła chwila radości. Podszedł do Renaty, kiedy ta była sama w aneksie kuchennym i wziął jej dłoń w ręce. Ta spojrzała na niego, przybliżyła się i złożyła delikatny, nieśmiały pocałunek. Góra odwzajemnił to, po czym się uśmiechnął i zarumienił. Martyna i Piotrek także nie szczędzili sobie czułości. Wszyscy byli szczęśliwi. Z wyjątkiem tego jedynego, który podsłuchiwał całe wydarzenie zza ściany. Potocki spełniał swoje słowa, że tak łatwo nie odpuści swojej byłej żonie. W jego myślach, krążyło tysiąc myśli jak zniszczyć Banacha i udowodnić Annie na jego chory sposób, że bardzo ją kochał i izolował kobietę od otoczenia dla jej dobra.
Kiedy Stanisław usłyszał, że para jedzie do domu, szybkim krokiem wyszedł ze stacji i zniknął z horyzontu, tak aby nikt nie zobaczył, że podsłuchiwał ratowników.
Było pewne, że nie odpuści parze i to dopiero początek kłopotów.
______________________________________
Dziękuję wam za 🌟 i komentarze. Dziękuję za każde wyświetlenie mojej opowieści. Jeżeli chcecie, abym od czasu do czasu włączyła do opowieści postać Góry i Renaty to piszcie w komentarzach - REAT. Uwielbiam Was ! 😘😘

CZYTASZ
Awi - Anna & Wiktor (Na Sygnale)
FanficZachęcam do przeczytania oraz komentowania tego opowiadania :) To opowiadanie będzie kontynuacją wydarzeń z odcinka 111.