7

996 94 16
                                    

Ja: Zapraszam na stiama w moim wykonaniu c;

- Nie mów tacie - prosił brunet, kiedy obydwoje się uspokoiliśmy. To było tak nieodpowiedzialne. Zostanie mu to do końca życia, wolał się ciąć, niż ze mną pogadać. Zrobiło mi się przykro z tego powodu. Chciałem powiedzieć o tym szeryfowi, jednak on tak płakał i prosił, że nie miałem serca mu odmawiać. Cały czas powtarzał, że nie chciał tego robić, ale tak bardzo się wstydził. - Kochanie, wiesz, że nie chciałem. Zostałem do tego zmuszony. Nie mogłem im odmówić, musisz mnie zrozumieć - powiedział, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. Nie miałem bladego pojęcia o czym lub o kim on cały czas mówi. - Pierwszy raz to zrobiłem, gdy Anna mnie poprosiła. Byłem na strychu po lampkę nocną, a ona tam siedziała i płakała. Mówiła o tym, że została skrzywdzona przez świat, podobno tutaj mieszkała. Chciała, żebym powiedział jej swoją historię i ja to zrobiłem bez żadnych oporów. Powiedziała, że jestem już na to gotowy i byłem bardzo dzielny. Chciała poznać mój każdy koszmar, każdy szczegół z życia i wiesz co się okazało? Że to tak naprawdę ona i ja jesteśmy ze sobą spokrewnieni. Jesteśmy... tacy sami, Scotti!  - mówił, a ja nie wiedziałem o co mu do cholery jasnej chodziło. Jaka Anna? Jaki on? - To byłem ja, ale wiem, że to ona mnie do tego zmusiła. Dzięki niej się do ciebie pierwszy raz przytuliłem i pocałowaliśmy się. Strach i obrzydzenie gdzieś odeszło, a ja tylko potrafiłem się z tego cieszyć. Pójdź proszę ze mną na strych, a pokażę ci ją i w końcu mnie zrozumiesz, Scotti. Jest bardzo otwarta na nowe znajomości.

Patrzyłem na niego zszokowany. To było naprawdę dziwne i zacząłem się strasznie o niego bać.

- Dobrze - powiedziałem po chwili. - Poznajmy tę Anne. 

Stiles bez oporów chwycił mnie za rękę i poprowadził na strych. Kiedy potknąłem się o jakiś wystający mebel, Stilinski skarcił mnie wzrokiem.

- Cicho! Przestraszysz ją!

Westchnąłem cicho, idąc z nim dalej.

- Patrz - szepnął, a ja spojrzałem na lewo, jednak nic nie zobaczyłem. - Siedzi tam.

Spojrzałem na niego zdziwiony, nie rozumiejąc o co mu chodziło. Ale wydawał się tak pochłonięty znajomością z nią, że nie miałem serca powiedzieć mu, że nikogo tam nie było.

- Widzę ją - mruknąłem. Stiles uśmiechnął się do mnie szeroko.

- Zobaczysz, dzięki niej będziemy normalną parą!

- Tak - potwierdziłem, odwzajemniając jego gest. - Ale chodźmy już na dół, bo praca domowa czeka.

Będę musiał się jak najszybciej skontaktować z szeryfem, bo jest naprawdę źle.

Nie Dotykaj Mnie /scilesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz