Ja: Macie szczęście, że lubię szczęśliwe zakończenia, ok
TYDZIEŃ 1 - Nie wpuścili mnie do niego, ponieważ kolega z celi obok popełnił samobójstwo.
TYDZIEŃ 2 - Byłem u niego na dwie minuty, bo przyszedłem w porze kąpieli.
TYDZIEŃ 3 - Stiles zachorował, więc nikogo nie wpuścili.
TYDZIEŃ 4 - Pozwolili mi rozmawiać z nim przez telefon.
TYDZIEŃ 5 - Szeryf przyszedł razem ze mną, ale jego również nie wpuścili, ponieważ była pora kąpieli. Nie obchodziło ich to, że nam to nie sprawia żadnego problemu.
TYDZIEŃ 6 - Wypisali Stilesa.
Wciągnąłem głośno powietrze, nie mogąc zapanować nad łzami. Miałem tego wszystkiego po prostu dość. Tak strasznie za nim tęskniłem. Marzyłem tylko o tym, by go zobaczyć i przytulić się do niego.
Udało mi się uspokoić dopiero po kilku minutach. Ogarnąłem się szybko i poszedłem do Eichen, wiedząc, że i tak nie wyjdę, dopóki go nie zobaczę.
- Przyszedłem do Stilesa - poinformowałem facetkę za oknem.
- Już na ciebie czeka gotowy do domu.
Poczułem ogromną ulgę. Wreszcie to piekło się skończyło.
- Stiles...? To ty...?
To, co zobaczyłem to było coś... strasznego. Mój chłopak siedział blady jak trup, z podkrążonymi oczami, chudy był jak patyk, ręce strasznie mu się trzęsły. W oczach miał łzy, włosy sterczały mu na wszystkie strony. Paznokcie miał poobgryzane, widziałem rany na kostkach. Było z nim gorzej niż po... porwaniu.
- Wreszcie - wyszeptał, wstając. Jego ubrania wisiały na nim, jak na wieszaku.
Patrzyłem na niego w szoku, nie rozumiejąc o co chodzi.
Stiles podszedł do mnie i przytulił się mocno. Delikatnie go objąłem, by nie zgnieść go i połamać.
To było po prostu straszne.

CZYTASZ
Nie Dotykaj Mnie /sciles
FanfictionStiles po ostatnich przeżyciach nie daje sobie rady i szuka ulgi w cięciu się. Druga część Zranionej Duszy EDIT 1)⚫