Ja: Czy tylko ja nie mogę uwierzyć, że Trump wygrał? Już się boję co będzie dalej ;-;
Sry, że chujowy, ale mam zły humor.
Stiles nic mi nie chciał powiedzieć. Od razu po powrocie i czułym przywitaniu z szeryfem, poszedł spać. Cały czas siedziałem pod drzwiami jego pokoju, zastanawiając się, kiedy mi opowie, co się działo. Brunet wyglądał fatalnie, nie chciał naszej pomocy, tylko przytulenia. Podobno został wyleczony ze schizofrenii, ale zrobili mu coś strasznego, by 'wybić' mu ją z głowy.
Szeryf chciał pozwać Eichen, już przygotowywał się do sprawdzenia psychiatryka. To było nie do pomyślenia, żeby wypuścić pacjenta w takim stanie. Obiecał nawet sobie, że doprowadzi do zamknięcia placówki.
Kiedy John wyszedł, poszedłem do Stilesa. Cicho otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Chłopak spał spokojnie. Przykryty był szczelnie kołdrą, a poduszka posłużyła mu za pluszowego misia. Wyjąłem mu ją delikatnie z rąk i położyłem na niej jego głowę. Położyłem się obok, przytulając do jego pleców i zaplatając swoje palce z jego.
Leżeliśmy tak około pół godziny, kiedy Stiles się obudził. Jednak to było coś zupełnie innego. Zareagował normalnie. Znaczy, nie wzdrygnął się, nie odsunął.
Nie za bardzo wiedziałem, co powiedzieć, podobnie mój chłopak. Leżeliśmy bez ruchu, aż w końcu on postanowił się odwrócić w moją stronę.
- Hej - wyszeptał, patrząc mi prosto w oczy. Przysunął się trochę i cmoknął prosto w usta.
- Cześć, słoneczko.
Zamknąłem oczy, czując dłoń na swoim policzku. Nie miałem pojęcia, co mu zrobili, dlaczego mnie całował, dotykał, ale nie podobało mi się to. Czekałem bardzo długo, aż w końcu się przełamie, jednak byłem wręcz pewien, że to nie było nic dobrego.
- Stiles, czy...
- Jutro, dobrze? Muszę sobie jeszcze wszystko przemyśleć.
- Jasne - odpowiedziałem, nie mając wyboru.
CZYTASZ
Nie Dotykaj Mnie /sciles
FanfictionStiles po ostatnich przeżyciach nie daje sobie rady i szuka ulgi w cięciu się. Druga część Zranionej Duszy EDIT 1)⚫