Rozdział 4

32 5 2
                                    

Zdenerwowany sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem papierosa. Wziąłem zapalniczkę i zapaliłem go, po czym ruszyłem w dalszą drogę.

Po około dziesięciu minutach drogi byłem praktycznie na miejscu, pierwsze co zrobiłem to wyciągnąłem miecz i zacząłem szukać owego anioła. Nie musiałem tego za długo robić, bo zauważyłem go dosyć szybko. W sumie, nie za ciężko zauważyć prawie dwu metrowego gościa ze skrzydłami i w dodatku z kapturem przez który nie widać jego twarzy.
-No chodź cwaniaczku zabawimy się.- Wyrzuciłem papierosa i go zgasiłem.- Mam nadzieje, że postawisz chociaż troche oporu.- Anioł wyciągnął miecz i ruszył na mnie z niezwykłą szybkością. Jednak mój trening nie poszedł na marne i gdy on chciał mnie zaatakować zablokowałem jego ostrze, ale ledwo co je utrzymywałem.
-Silny-. Uśmiechnąłem się i kopnąłem go w brzuch.- Moja kolej.- Starałem się jak najszybciej go obezwładnić więc celowałem w jego bark. Cały czas starałem się to zrobić ale on zajadle się bronił. Przez dłuższą chwile wymienialiśmy ciosy, ale żaden nie trafiał w cel albo był blokowany. Dopiero po parunastu cięciach udało mi się go zranić. Anioł z bólu musiał się złapać za bark ,więc wykorzystałem sytuacja i dźgnąłem go w brzuch.
-No i po zawodach.- Uśmiechnąłem się jak psychol i wyciągnąłem miecz. Zdjąłem rękawiczki, umoczyłem palec we krwi i narysowałem pentagram. Po tym rytuale mój przeciwnik spłonął niebieskim płomieniem. Znowu wyciągnąłem papierosa i zapaliłem.
-Emmm.... Ryu...uki.- Spojrzałem za siebie i zobaczyłem Julii.- Co...to było... i czemu jesteś ... cały we krwi...- Po jej policzku spłynęła łza i powoli się ode mnie odsuwała.
-Zaczekaj! Ja ci wszystko zaraz wyjaśnię!.- Powoli zacząłem iść w jej stronę.
-Co niby mi wyjaśnisz? Że zabijasz? Jeszcze jesteś palaczem! Ja nie chcę kogoś takiego!!- Krzyknęła ze łzami w oczach.
-Ja ci wszystko wytłumaczę. Naprawdę. Ja chcę z tobą być.-Byłem już prawię przy niej.
-I co? Będziesz cały czas we krwi chodzić?! Będziesz coś takiego robić! Będziesz taki łazić wszędzie!- Po jej policzku spadały strumienie łez.
-Ale dla Ciebie będę najlepszy jaki tylko mogę.-Przytuliłem ją.- Kto mówi, że dla ciebie mam taki być i w dodatku przy tobie palić.- Ścisnąłem ją trochę mocniej, a ona położyła głowę na mojej klatce.
-Zaufam ci... ale jak stanie się znowu coś podobnego to ...- Nadal płakała.
-Już dobrze, nie płacz już.- Puściłem ją na chwile po czym wytarłem jej łzy.
-D-dobrze.- Uśmiechnęła się, ale dalej miała świeczki w oczach.
-Chodź, pójdziemy do mnie. Zrobię ci coś ciepłego do picia, a ja wezmę prysznic.
-A..ale już?- Zrobiła się czerwona.-Że ja do Ciebie .... teraz?
-Tak.-Uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę.- Chodźmy.- Zacząłem ją lekko ciągnąć, ale ona się opierała, więc wziąłem ją na ręce.
-T...y s-ię dobrze czujesz?
-Tak- Uśmiechnąłem się i szedłem w stronę swojego "domu"

Po jakimś czasie znaleźliśmy się w mojej "posiadłości"

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Polsatowe zakończenia soł macz!! Uwielbiam to robić (wredny ja) w sumie to z chęcią chcę to dokończyć no ale muszę jakoś zachęcać ludzi do czytania dalej :D
No to ten, zapraszam do dyskusji w komentarzach i o jakąkolwiek poprawę :3
Pozdrawiam... o i powoli zadawajcie mi pytania! Bo będę chciał zrobić Q&A specjalnie na 100 wyświetleń (aż się dziwie, że ludzixy chcą to czytać :P). No więc pytajcie :D

W samotności we dwojeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz