Ciągnęła mnie za sobą na zakupy. Obeszliśmy całe centrum, a i tak jedyne co mi kupiła to zielona kurtka, jeansy rurki, oraz jakieś "normalne" buty.
Po tym wszystkim na spokojnie usiedliśmy w kawiarni. Przysiedliśmy przy stole z fotelami i zamówiliśmy kawę oraz coś do jedzenia
-Wreszcie! -Odetchnąłem z ulgą i rozłożyłem się na fotelu
-Oj nie przesadzaj! -Lekko puknęła mnie w głowę
-Tak w ogóle to co ci strzeliło do łba?! -Natychmiastowo się ocknąłem- Tak nagle mnie wyciągasz i robisz mi coś takiego?! Ty się dobrze czujesz!? -Trochę uniosłem swój ton, ale nie chciałem też krzyczeć
-Sama nie wiem. Po prostu nie podobała mi się, aż tak twoja "stylówa"- Odpowiedziała z uśmieszkiem na ustach
-Niech ci będzie- Wkurzony wypiłem kawę i zgniotłem kubek- Idę do domu- Wstałem, poszedłem w stronę wyjścia
-Widzimy się jutro!- Pomachała mi z bananem na twarzy i spokojnie piła swoją kawusie.Idąc w stronę domu napotkałem dziwne rzeczy, nagle światła zaczęły się włączać i wyłączać. Mimo iż nie było wiatru, to liście spadały. Mimo, że było lato. Rozejrzałem się spokojnie i zauważyłem demona. Konkretniej czarta. Wielki demon, z jakby skrzydłami bez piór. Miał w prawym ręku miecz. Chodził na czworaka jak jakiś goryl. Po jakimś czasie mnie dostrzegł i skoczył w moją stronę.
-Uciekaj lub giń...- Powiedział ochrypłym głosem
-Od kiedy wy mówić umiecie?- Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem miecz
-Nie mam czasu na zabawę. Pan czeka na ofiarę- Stanął w pozycji do walki i spojrzał na mnie swoimi ognistymi oczyma.
-Ofiarę? Interesujące- Również przybrałem pozycje do walki i patrzyłem na niego.W jednym momencie zaatakował mnie, lekko raniąc moje biodro ponieważ zdążyłem odskoczyć. Popatrzyłem na niego, a w moich oczach widać było jakby ogień. Lekko zdenerwowany zaatakowałem jego, "skrzydła" lecz on zdążył nimi zrobić unik i uderzył mnie w brzuch.
-Odejdź młodziku- Odepchnął mnie, a ja pod wpływem impetu wpadłem na drzewo. Otrzepałem się i znowu przybrałem pozycje do walki. Tym razem zacisnąłem zęby i ruszyłem jeszcze szybciej niż zwykle. Zamachnąłem się z góry, aby lekko odwrócić uwagę i w ostatniej chwili obniżyłem swoje ostrze, dzięki czemu zrobiłem duże nacięcie na jego lewej ręce. Przyklęknąłem, szybko się obróciłem i znowu zaatakowałem. Tym razem znałem jego czuły punkt. Głównie celowałem w jego lewą rękę lecz on się zajadle bronił. Po paru wymianie ataków, uderzył odepchnął mnie z całej siły.
-Nie ... mam czasu!- Krzyknął wkurzony. Nagle wokół niego pojawił się ogień, w ułamku sekundy zniknął. Ja zmęczony przycupnąłem pod drzewem, aby złapać oddech. Na moje szczęście nie było żadnych gapiów. Schowałem swój miecz i po paru minutach wstałem. Powiedziałem do siebie "Kierunek dom" Po czym zacząłem iść w jego stronę.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie! Jezu ostatnio w ogóle zaniedbałem to opowiadanie. Zapomniałem jaką przyjemność sprawia mi pisanie. Jak zwykle rozdział nie za długi, lecz mam nadzieje, że tym razem nie zbudował zbytnio napięcia xD Jak zwykle czekam na konstruktywną krytykę w komentarzach :3 O i napiszcie czy dostaliście jakieś walentynki! Bo ja nie, no nic życie. Życzę wszystkim również udanego poniedziałku i ogólnie całego tygodnia mordęg... durne sprawdziany próbne ;_;
CZYTASZ
W samotności we dwoje
FantasyRyuuki Shikizaki, niby zwykły licealista. No właśnie "niby", i to wszystko przez jego nie typowe hobby, a raczej pracę ... Dziękuje za stworzenie okładki Akasia_Senpai :333