Rozdział 7

18 5 4
                                    

Widziałem tą twarz i przeszła mnie jedna myśl "Co ten debil tutaj robi". To jest jedyna osoba, której nie chciałbym zobaczyć. Mój Sensei, cholerny brunet z czarnymi oczami, lekko zadartym nosem i oklapłymi uszami. Znam go na tyle dobrze, że mógłbym recytować niektóre jego teksty. Podszedłem do okna, a on gapił się na wszystkie dziewczyny z mojej klasy. Zapukałem w nie i otworzyłem.
-Czego tutaj szukasz? -Zapytałem oschle i złapałem go za włosy, on lekko syknął z bólu i nerwowo się uśmiechnął.
-No jak to czego? Dziewczyny- Lekko mnie odepchnął i wskoczył do sali. Od razu każdy zaczął się na niego patrzeć, a on się otrzepał -Witam młodych panów, i ładne młode panie- Uśmiechnął się i pomachał wszystkim, kiedy ja złapałem go za kołnierz i zacząłem ciągnąć w stronę wyjścia.
-Nigdy więcej tutaj nie przychodź- Wywaliłem go poza sale- A jak szukasz jakieś młodej tylko na sex, to burdel jest dwie przecznice stąd!- Krzyknąłem i spojrzałem się na niego z góry.
-Ryu uspokój się- Wstał i spojrzał na mnie- Jestem twoim Senseiem. Może trochę szacunku co?- Podrapał się po potylicy, a ja go uderzyłem z całej siły w brzuch. On zaś trochę skulił się z bólu i uśmiechnął- Nic się nie zmieniłeś.
-Szacunek? Zmienić się pfff dobry jesteś. A teraz wypad staruchu, no chyba, że jakąś sobie wyrwiesz cholerny pedofilu- Cicho się zaśmiałem i odpuściłem.
-Dobra, dobra. Nie masz co się martwić, coś dla ciebie zostawię- Powoli szedł w swoją stronę i pomachał mi. Przez chwilę mu się przyglądałem, a mój Sensei wpadł na dziennikarkę, po tym zdarzeniu od razu zaczęła się jego gadka na podryw. Jak zwykle mu nie wyszło i dostał z liścia. Zaśmiałem się i wszedłem do sali. Usiadłem w swojej ławce i oparłem na ręku.

Po jakimś czasie siedzenia i nudzenia się, do klasy znowu coś zapukało w okno. W tym przypadku był to demon. Rogata bestia z ognistym grzbietem, około dwa metry i z masywnymi kończynami. Poruszał się jak małpa, a jego oczy były puste niczym sala po dosłownie dwóch sekundach. Starałem się sięgnąć po miecz lecz pewna siebie bestia skoczyła na moje plecy i próbował wbić swoje dłonie w moje plecy. Na szczęście udało mi się go zrzucić i uderzyć go krzesełkiem. Po tym szybko sięgnąłem po swój miecz, tym razem sukcesywnie. Bestia zaatakowała mnie z rogów, udało mi się wbić miecz w jej plecy i złapać go za rogi. Testowaliśmy swoją siłę przez około 2 minuty. Dopiero po tym czasie udało mi się go odepchnąć i tym razem rzuciłem w jego oczy nożykami, które miałem w kieszeni. Oślepiony demon nie miał już szans więc wyjąłem miecz z jego grzbietu i odciąłem mu kończyny. Po tym zdjąłem swoje rękawiczki i lewą dłoń położyłem na jego głowie, demon prawie natychmiastowo spłonął pod wpływem niebieskiego ognia, a ja zaś stałem chwilę cały zakrwawiony i się uśmiechałem...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Coś szybko napisałem ten rozdział. Akurat miałem lekki przebłysk weny i liczę, że rozdział się spodobał. Mam nadzieje, że nic w nim nie schrzaniłem. Tradycyjnie czekam na konstruktywną krytykę w komentarzach i dziękuję za wsparcie :3


W samotności we dwojeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz