Rozdział 13

12 4 2
                                    

Ponieważ nagle przed moją twarzą wbiło się ostrze na łańcuchu. Spojrzałem się na niego i lekko przekrzywiłem głowę.
-O co chodzi?- Powiedziałem spokojnie, a on bez słowa wyjął ostrze i wyprowadził kolejny atak. Zrobiłem unik odchylając się w tył -O co chodzi?- Zapytałem drugi raz tym razem bardziej stanowczo. Pod jego tajemniczym kapturem z pentagramem ujrzałem lekkie zdenerwowanie.
-Zamknij się- Powiedział zakapturzony chłopak. Głos miał strasznie ochrypły i niski. A te słowa wypowiedział strasznie wolno.
-Oj widzę, że jesteśmy nie w sosie- Złapałem za łańcuch i próbowałem przyciągnąć go do siebie lecz miał na tyle siły, że mi się przeciwstawił. To jemu udało się mnie przyciągnąć, przez co kopnął mnie prosto w podbrzusze. Wyplułem przez to trochę krwi ponieważ kopnięcie było dosyć silne ale i tak starałem się nie ukazywać, że coś mnie boli. Odepchnął mnie on i znowu rzucił swym łańcuchem z ostrzem. Po raz kolejny udało mi się tego uniknąć ale częściowo, bo ostrze lekko musnęło moje ramię zostawiając tam nie za dużą ranę. Już lekko wkurzony szedłem nadal na przód.
-Pokażesz mi gdzie jest naczynie- Znowu się odezwał, a ja lekko się zdziwiłem. Sądziłem, że tylko ja wiem coś o naczyniu. Teraz do niego podbiegłem i próbowałem wykonać parę ciosów lecz większość uniknął robiąc zwinne salto w tył. Po raz kolejny do niego podszedłem i tym razem zacząłem od nóg. On zaś odskoczył ale dzięki temu złapałem go za jedną nogę i ściągnąłem na ziemie, przez co uderzył całą swą masą o ziemie, ale udało mu się dosyć szybko wstać. Zanim on to zrobił to już byłem przy nim. Udało mi się go uderzyć mocno prawym sierpowym najpewniej go nokautując.
-Sam tego nie wiem- Zdjąłem mu kaptur i ujrzałem nieznaną mi twarz. Czarne długie włosy,  owalna twarz, w nosie miał kolczyk, podobnie jak w uszach. Oczu jego nie ujrzałem ponieważ miał je zamknięte. Przełożyłem go przez me ramię i zaniosłem gdzieś do toalety. Położyłem jego głowę pod kran i włączyłem wodę, aby mu ją obmyć. Po chwili się przebudził. Zszokowany zaczął się panicznie rozglądać.
-Znowu...- Powiedział dosyć cicho do siebie drżącym głosem.
-Co znowu?- Pociągnąłem go za kaptur przez co patrzyliśmy sobie w oczy.
-Mnie opętał- Powiedział wystraszony, a źrenice w jego ciemno niebieskich oczach się pomniejszyły.
-Kto niby? Gadaj!- Powiedziałem ostro, unosząc swój ton ale nie krzycząc.
-Demon. Nie wiem jaki... znowu bawiłem się ze swoimi książkami, no i tak jakoś się wydarzyło, że przeczytałem coś o demonach i tym podobnych. Sądziłem, że to bujda ale jakoś tak wyszło ... że jak usnę lub zemdleje to mnie opętuję- Mówił lekko drżącym głosem i próbował się wyrwać. Przeciągnąłem go do ściany. Złapałem za fraki i podniosłem lekko do góry. Czuć, że nie był zbyt ciężki więc pewnie zbyt silny również -Ja już nie będę! Obiecuje! Tylko proszę niech moja siostra się nie dowiaduje o tym. Proszę- Patrzyłem na niego groźnie.
-Jeżeli pokażesz mi te swoje książki to ci odpuszczę. Ale tylko wtedy- Puściłem go, po czym z rękoma w kieszeni zacząłem iść w stronę wyjścia- Rozumiesz?- Spojrzałem na niego groźnym wzrokiem.
-Tak! Rozumiem- Powiedział już trochę pewniejszy siebie i zaczął zdejmować z siebie tą szatę. Gdy ją zdjął zauważyłem jakąś dziwną kurtkę emo, długości do jego kolan, klasyczne glany, które do teraz czuję na swoim podbrzuszu oraz zwykłe jeansy jak metalowca.
-To dobrze- Cicho się zaśmiałem -Brudasie...- Tak się mówi na metalowców więc ze swoim szarmanckim uśmieszkiem wyszedłem z toalety i powoli zacząłem iść przez te nudne korytarze do sali.

Gdy do niej wszedłem ujrzałem już nabuzowaną panią od biologii. Jej klasyczny wzrok przez okulary przeszywał mnie, a ja spokojnie usiadłem w ławce jak gdyby nigdy nic. A wąskie usta nauczycielki wreszcie się otwarły.
-Gdzieś był?!- Pani we fraku prawie krzyknęła z nerwów.
-Tu i tam- Odpowiedziałem obojętnie zapisując temat, który był na tablicy.
-Oby to był ostatni raz- Szybko odpowiedziała i wróciła do lekcji. Genetyka, czyli coś na serio trudnego. Ale jakoś to może pójdzie. Nauka tu i tam, później korki od kogoś, a później i tak pustka w głowię. Zawsze tak mam. No ale może dzisiaj będzie inaczej i czegokolwiek się wykuję. Siedząc i tak myśląc dostałem karteczkę od Julii. Skąd to wiem? Nie trudno nie zauważyć podpisu. Kolejna jest ciekawa gdzie byłem. No ale co zrobisz, nic nie zrobisz. Więc napisałem jej co się działo, a ona lekko zszokowana zerkała na mnie nerwowo...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Klasycznie krótki rozdział ale mam nadzieje, że jakkolwiek rozbuduję to fabułę. A teraz gadać mi, ile zjedliście w Wielkanoc? Gadać i mi opowiadać, bo ja przytyłem parę kilo YEAH!
Jak zwykle czekam na konstruktywną krytykę w komentarzach no i miłego dnia. O i jeszcze życzę powodzenia wszystkim moim rocznikom (3 gimba) powodzenia na egzaminach!

W samotności we dwojeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz