Chapter 1

1.7K 72 5
                                    

24 sierpnia, dzień przeprowadzki

Ten dzień zapowiadał się ekscytująco. Od samego rana ojciec na parterze walczył z kartonami, zatem ja gdy wstałam wzięłam się za pakowanie rzeczy z piętra. W Starym pokoju taty miałam zostawione kartony, do których pakowałam nasze rzeczy, nie przeznaczone na sprzedaż. Dlaczego się wyprowadzamy? Zarówno jak pytanie tak i odpowiedź jest banalnie prosta. Sytuacja finansowa nie dała nam innego rozwiązania. Pierwszym planem było przeprowadzić się do mniejszego mieszkania w Montrealu - czyli miejsca, w którym od początku mieszkaliśmy. Ale wtedy nie wyszlibyśmy z długów na tyle, żeby wieść dostatnie życie. Zatem byliśmy zmuszeni na przeprowadzkę do domu rodzinnego ojca w Toronto, miejscowości oddalonej od naszego miasta o ponad 500km.

Przy pakowaniu rzeczy swoich i taty, wspominałam wszystkie przeżycia związane z tym domem. Dni szczęścia oraz dni smutku i grozy. Przerwał mi tata, który zawołał mnie na parter. Odłożyłam wszystko i pogrążona w głębokich myślach zeszłam na dół. W drzwiach prowadzących do salonu stał tata. Wzrok miał poprowadzony ku klatce schodowej. Obie ręce miał zaciśnięte, a wyraz twarzy budził strach. Gdy mnie zobaczył zmienił wyraz twarzy, a wzrok odwrócił w drugą stronę. Wyciągnął rękę i poprosił mnie żebym pomogła mu w przenoszeniu kilku kartonów do bagażnika samochodu. Przy zanoszeniu rzeczy nie zamieniłam z ojcem żadnego słowa. Chciałam, żeby sam pogodził się z przeprowadzką, bo w jego oczach było widać rozpacz. Po wykonanej pracy zleconej przez ojca, wróciłam na górę i pakowałam resztę rzeczy.
Kiedy skonczyłam była godzina 11:15. Wyniosłam paczki do samochodu, reszta mebli, których nie zabraliśmy ze sobą poszła na sprzedaż.

Wyszliśmy z tatą przed dom. Staliśmy chwilę przed nim w milczeniu. Po paru minutach ojciec podszedł do drzwi i zamknął je na klucz, a te dał gościowi od przeprowadzek. Staliśmy jeszcze dłuższą chwilę przed naszym starym już mieszkaniem. Ojciec objął mnie ramieniem a z jego oka popłynęła łza. Wiedziałam, że było to szczere. Tata zawsze był twardy, nigdy nie okazywał tego, że jest mu źle. Nawet kiedy wiedziałam, że tak jest, nie dał po sobie nic poznać. Ostatni raz widziałam kiedy płakał jak mama zmarła. Jakiś rok temu. Wtedy było widać w nim ból i cierpienie jak teraz. Miał wielki sentyment do tego domu. Spędził w nim z mamą ponad 20 lat.

Po upływie dłuższego czasu wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy do Toronto. Przed nami była długa podróż. Około 7 godzin w samochodzie. Zrobiliśmy sobie parę przerw na jedzenie i kawę. Bardzo długo ze sobą rozmawialiśmy o mamie i o wszystkim co się stalo. Wspominaliśmy stare czasy kiedy byliśmy w trójkę, razem. A teraz czuliśmy się oboje jakby brakowało nam jednej klapki do załatania ran. Może wszystko się ułoży? Wyjdziemy z długów, wyprowadzimy się od babci i zaczniemy nowe życie. Chyba ze wszystko się zmieni, w końcu jestem dorosła. Po maturze z pewnością nie będę mieszkać z babcią, ani z tatą. Chciałabym się usamodzielnić i brać odpowiedzialność za własne czyny.

Boję się nowej szkoły, im bardziej o niej myślę, tym mocniej dopada mnie stres. Nigdy nie dogadywałam się z rówieśnikami z klasy. Nie rozumieli mnie. Byłam inna niż oni, ale i taka sama. Zawsze chciałam mieć kogoś z kim mogę porozmawiać o wszystkim, ale nigdy takiej osoby nie znalazłam, chociaż bardzo pragnąłem mieć przyjaciela, który zawsze mi pomoże, i do którego mogę się zwrócić nawet z największą pierdołą. Niestety, nie zawsze jest tak jak tego pragniemy. Zostaje się z tym tylko pogodzić albo nadal mieć nadzieję, że w końcu stanie się jakiś cud i marzenie się spełni. Wierzę w to, że w nowej szkole znajde kogoś z kim mogę pogadać. Będzie to zapewne trudne, bo z natury nie należę do osób śmiałych, a tym bardziej odważnych. Po śmierci mamy jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie niż wcześniej. Więc teraz będzie mi ciężko znaleźć kogoś takiego.

Była już godzina 22:30. Dojechaliśmy do Toronto. Miasto było bardzo oświetlone. Wyglądało pięknie, było dużo wieksze niż Montreal. Po jakiś 5 minutach przyjechaliśmy na osiedle, w którym mieszkała babcia. Czekała na nas przed bramą wjazdową. Nigdy praktycznie tu nie byłam. Raz, może dwa na święta kiedy byłam mała. A babci tak na prawdę nie znałam. Kiedy wyszłam z samochodu, babcia zmierzyła mnie wzrokiem i uwiesiła się na mojej szyi, niemalże mnie dusząc. Potem zrobiła to samo z tatą. Zaprosiła nas do swojego wielkiego mieszkania i pokazała mi pokój, w którym miałam spać. Był dużo mniejszy niż mój stary, ale nie przeszkadzało mi to. Był na poddaszu. Zawsze marzyłam o tym żeby mieć pokój na poddaszu, to dodawało mu charakteru i był przytulny. Rozpakowałam się i poszłam do toalety, byłam zmęczona podróżą. Po nocnej toalecie położyłam się spać. Pościel była biała i pachniała świeżością. To przypominało mi stary dom. Przez dłuższy czas nie potrafiłam zasnąć. Ale w końcu musiało mi się udać.
Jutro kolejny dzień.

Lonely | S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz