Chapter 4

907 59 18
                                    

W dalszym dniu szkoły nic ciekawego nie miało miejsca. Godziny lekcyjne mijały dość szybko. Z lekcji na lekcje czułam się coraz lepiej w nowej szkole, można było by rzec, że przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego.

Mimo tego, że chciałam zwrócić większą uwagę na naukę, z mojej głowy nie chciała wylecieć jedna myśl. Ciągle miałam w głowie oczy wysokiego bruneta, jego sposób zachowania. Nie wychodził z mojej głowy nawet wtedy, kiedy wróciłam do domu. Mimo to starałam się jakoś normalnie funkcjonować. Przecież to nic takiego, zwykły człowiek. A może jednak nie taki zwykły?

2 września,
Drugiego dnia szkoły obudziłam się dużo przed czasem. Dość długo nie potrafiłam zasnąć, z wiadomych powodów. Ciągle przed sobą miałam te ciemne oczy. Ah.. Jak marzyłam o tym, by znowu je ujrzeć. Ale pora była przestać o nim myśleć. Nie mogę pogrążać się w wiecznych marzeniach. Z biegiem czasu zdałam sobie sprawę, że marzenia się nie spełniają. Chyba, że jest się wytrwałym i dąży się do wyznaczonego celu. Mimo iż ja nie należałam do osób wytrwałych, nadal marzyłam, mając skrytą nadzieję, że brunet się we mnie zakocha. To było niemniej dziwne. Nawet nie znałam jego imienia.

Po jakimś czasie namysłu, wyszłam z łóżka. Stanęłam przed szafą, uchylając drzwi, wgapiałam się bezsensownie w jej wnętrze. Szukałam inspiracji mojego dzisiejszego ubioru. Minęło jakieś 15 minut i wyjęłam ciemne spodnie i niebieską bluzkę. Wzięłam ubrania ze sobą i poszłam w kierunku toalety. Pomalowałam się lekko, nie wiedząc czemu. Nigdy się nie malowałam, chyba, że na jakieś okazje. Po tym można by było wnioskować, że od tych oczu mi odwaliło. No ale cóż, z myślami nie wygrasz.

Ogarnęłam poranną toaletę i zeszłam na śniadanie. Była godzina 6:00, nikogo jeszcze nie było w kuchni. Nawet babci, która dość wcześnie wstaje. Wzięłam jakiś jogurt z lodówki, usiadłam przy stole i myślałam, tak intensywnie, że ubrudziłam się jogurtem. Wściekła rzuciłam to wszystko i poszłam przebrać koszulę. Moim wyborem była tym razem zielona koszula w kratę. Miałam głęboką nadzieję, że tej nie ubrudzę.

Wybiła godzina 6:35. Babcia zeszła do kuchni i stając w progu drzwi zapytała miłym głosem.

- O Elisa, kochanie co tu robisz tak wcześnie?

- A jakoś, nie umiałam zasnąć i wstałam wcześniej niż zwykle. - odparłam z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Ojej, mogłaś powiedzieć dałabym ci jakieś proszki na spanie.

- Nie chciałam Cię budzić. To ja pójdę do salonu.

Wyszłam z kuchni, kierując się w stronę salonu. Usiadłam na kanapie i wgapiałam się w sufit.

Po jakieś chwili mojego bezsensowego patrzenia w górę, w mojej kieszeni zawibrował telefon. Wyciągnęłam go. Dostałam powiadomienie o zaproszeniu do grona znajomych na portalu społecznościowym.

Mianowicie dostałam zaproszenie od Shawna Mendesa. Weszłam na jego profil i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Był to brunet, o którym ciągle myślałam. Bez zastanowienia przyjęłam zaproszenie i podekstcytowana poszłam na górę spakować rzeczy do szkoły.

Była już godzina 7:30. Pora była wyjść z domu. W pośpiechu ubralam buty i bluze. Nie mogłam się już doczekać kiedy zobaczę Shawna. Jezu jakie to jest piękne imię. Przestałam siebie poznawać. Nigdy o nikim nie mówiłam w ten sposób. Mam nadzieję, że moje zachowanie z jakimś czasem się unormuje i zacznę myśleć racjonalnie.

Szłam pieszo, nie miałam daleko do szkoły. Idąc powoli mijałam drzewa parku. Tak pięknie pachniało, czuć było zapach skoszonej trawy i jesieni. Bliskiej jesieni. Uwielbiałam takie zapachy. Pogrążona w marzeniach doszłam do budynku szkoły. Popchenłam, drzwi i weszłam do budynku. Na korytarzu było już sporo ludzi. Przeszłam przez niego bez jakiego kolwiek stresu, który niegdyś towarzyszył mi w takich sytuacjach.

Weszłam do szatni, kierując się w stronę swojego wieszaka. Przebrałam buty i wyszłam z szatni. Musiałam wejść na piętro do szafki, w której miałam książki. Dotarłam na miejsce i uchyliłam drzwiczki szafki. Wzięłam parę potrzebnych książek, szybko zamykając szafkę. Dość szybkim krokiem szłam pod klasę.

Niezwracając uwagi na mijających mnie ludzi, wpadłam na Shawna, który szedł w przeciwną stronę. Uderzyłam się o jego ramię i upuściłam wszystkie książki. Shawn podniósł książki i uśmiechając się powiedział:.

- Nic Ci nie jest? Przepraszam powinienem uważać jak chodzę.

- Nie, to ja na Ciebie wpadłam. -odpowiedziałam również z uśmiechem.

Shawn oddając mi książki wziął moją ulubioną mianowicie powieść fantasy i zapytał ze zdziwieniem.

- Ooo czytasz książki J.K. Rowling? Myślałem, że tylko ja w tej szkole uwielbiam czytać Harrego Pottera.

- Przeczytałam już wszystkie części. Pozostało mi tylko czekać na filmy.

- O Jezu, przepraszam. Zapomniałem się przedstawić. Jestem Shawn. Miło mi Cię poznać bliżej. - powiedział przyjaznym głosem.

- Elisa, mi również miło Cię poznać. - odparłam ze śmiechem w głosie.

Po krótkiej rozmowie z Shawnem poszliśmy razem na lekcje. Sytuacja z wczoraj się powtarza. Nadal nie umiem przestać o nim myśleć.
________________________________________

Hej! Bardzo cieszy mnie to, że ktoś czyta moje fanfiction. Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania rozdziałów. To bardzo motywuje mnie do dalszego pisania. Następny rozdział pojawi się w następnym tygodniu. Postaram się nie robić długich przerw w dodawaniu kolejnych.

Dziękuję i pozdrawiam! ^^

Lonely | S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz