Wciąż mam otwarte ramiona. Nie pytaj mnie co robię jutro, pojutrze, za dziesięć dni. Znasz odpowiedź. Przecież zawsze czekam tylko na Ciebie.
Minęły już dwa miesiące. Jestem w piątym miesiącu ciąży - razem z Nathanem oszalałam na punkcie naszego maleństwa. Czułam się w końcu promiennie, z małą fasolką w środku, z bijącym serduszkiem. Nie mogłam doczekać się kiedy poczuję pierwsze kopnięcie nóżki. Moja kruszynka już powoli wykształcała zmysły, a bicie jej serduszka mogłam usłyszeć bez słuchawek lekarskich. Na ten dźwięk rozpłakałam się jak głupia.
Codziennie wieczorem dziękowałam Bogu za nową szansę. Za to że mnie nie skreślił i pozwolił po raz kolejny obdarzyć mnie darem macierzyństwa. Tym razem instynkt się we mnie obudził, byłam szczęśliwa obserwując wciąż rosnący brzuszek i zdjęcia USG.
- Popatrz, skarbie - Nathan odsłonił mi oczy. Moim oczom ukazał się przemeblowany pokój, który wcześniej był raczej pomieszczeniem gościnnym. Teraz stał tam kojec i inne dziecięce elementy.
- Przecież nawet nie wiemy, czy to chłopiec czy dziewczynka - pokręciłam pobłażliwie głową i mocno wtuliłam się w Nathana.
- Czuję że to chłopak - mruknął zadowolony.
- A ja właśnie nie! - zaśmiałam się wesoło i pogładziłam po brzuchu.
- Mówiłaś przyjaciołom z Polski? - spytał Nathan, wypuszczając mnie z ramion. Pochmurniałam. W Polsce nie miałam przyjaciół. Wizytówkę ojca już dawno wyrzuciłam. Nie dałam mu szansy, nie potrzebowałam go w swoim życiu.
- Nie - ucięłam ponuro - idę się położyć.
- Być może Ula chciałaby się dowiedzieć - rzucił jeszcze kiedy wychodziłam z pokoju. Zezłościł mnie. Ula już nie była moją przyjaciółką. Wstrząsnęło mną to, że powiedziała o wszystkim Adamowi. Naburmuszona leżałam w pościeli, dotykałam przelotnie brzucha.
- Widzisz, kruszynko - gawędziłam do siebie. Mocno wierzyłam, że dzieciątko mnie słyszy - jakie to wszystko jest trudne? A przez ciebie się roztyję! Ale mam ochotę na koktajl czekoladowy.
Zgodnie z tym pragnieniem wyszłam z domu w poszukiwaniu jakiejkolwiek knajpy. Chwilę później siedziałam już w cichym, skromnym lokalu i popijałam przez czerwoną słomkę Czekoladowe Niebo.
- Weronika? - podniosłam zaskoczona wzrok. Przede mną stała kobieta niskiego wzrostu, z bujnymi blond lokami i uwydatnionym biustem. Jej usta były dokładnie zarysowane na krwistą czerwień. Bił od niej słodki zapach Chanel. Takie same perfumy miałam ja.
- Tak? - wyjęłam z ust słomkę. Przy niej poczułam się dziwnie infantylnie. Usiadła obok mnie. Jej twarz była charakterystyczna dla brytyjskich fotomodelek, mimo to kaleczyła ten język i mówiła z niemieckim, twardym akcentem.
- Mam dla ciebie propozycję - odezwała się. Przez moment lustrowała mnie wzrokiem, a ja byłam zupełnie zdezorientowana.
- Dla mnie? - powtórzyłam z lekkim zająknięciem - a przepraszam, kim pani jest?
- Suzanne Clark - oświadczyła z dumą. Chrząknęłam cicho. Jej ekstrawagancja mnie irytowała.
- My się nie znamy - odrzekłam.
- Ja ciebie znam - powiedziała Suzanne, mrużąc oczy.
- To cie...
- Nie mam zbyt dużo czasu - uśmiechnęła się. Nie był to szczery śmiech - więc przejdę do rzeczy. Wiem, że jesteś w ciąży z moim facetem, mimo to...
- Chwila - przerwałam jej natychmiast - co ty mówisz?
- Nathan i ja mamy romans - oblizała triumfująco dolną wargę koniuszkiem języka.
- Czyżby? - zdążyłam się opanować. Inaczej wylałabym czekoladowy koktajl na jej złociste włosy. Suzanne zdziwiła się moją reakcją.
- Wolałabym żebyś wróciła do tej swojej zasranej Polski, a jemu dała zajmować się prawdziwą kobietą.
Nie wytrzymałam. Odsunęłam z hukiem krzesło, co zwróciło uwagę obcych ludzi. Przykuli do mnie swe spojrzenia, a ja purpurowa z gniewu wyszłam na zewnątrz. Pomyślałam jeszcze o moim dziecku. Pozwoliło mi to nieco się uspokoić. Mimo wszystko od razu pojechałam do domu, żeby wyjaśnić to z partnerem.
CZYTASZ
Paradoksy
Teen FictionDRUGA CZĘŚĆ PIĘKNEJ I BESTII A co jeśli przeznaczenie nie odpuszcza? Co jeśli przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć? Co jeśli gwiazdy wciąż czekają na prawdziwą miłość, a Bóg wreszcie wybaczył grzechy? Czy Weronika i Adam w końcu się odnajdą i bę...