Czym jest miłość, czy przeznaczone mu jej doznać?
Czy druga połowa gdzieś błądzi jak on? Czy pisane jest mu ją kochać?
Czy za gradem kul nienawiści i strachu skrada się mroczna postać?Wybiegłam z budynku jak oparzona. Adam był już na pustej, porośniętej wokół krzewami uliczce.
- Adam - zawołałam. Początkowo nie odwrócił się, a wręcz przyśpieszył. Za drugim razem wołania zwolnił kroku. Dogoniłam go.
- Czego znowu chcesz? - spytał przystając.
- Nie unikaj mnie - powiedziałam błagalnie i zajrzałam mu w oczy. Intensywna zieleń migała w mroku. Odwrócił wzrok.
- Po co w ogóle tu przychodzisz? Zajmij się swoim życiem - mruknął złośliwie.
- To jest moje życie - oznajmiłam smutno. Adam tylko prychnął.
- To jest twoja przeszłość - odrzekł patrząc na mnie chłodno. Nie mogłam znieść takiego wzroku. W tych oczach nie było miłości, była tylko agresja i krzyk.
- Ty nie jesteś przeszłością - wyszeptałam. Miałam ochotę się do niego przytulić. Wiedziałam jednak, że zimno jego serca nie pozwoliłoby mi na to. Adam ponownie stał się zwykłym bandziorem.
- Ale ty dla mnie jesteś - odpowiedział obojętnie, zapatrzony w ciemną przestrzeń. Wszystkie motyle w moim podbrzuszu padły trupem.
- Nie... - wyjąkałam bezradnie. Adam nie obdarzył mnie już nawet przelotnym spojrzeniem. Po prostu odszedł. A ja stałam z bezsilnie bijącym sercem, które teoretycznie już dawno powinno przestać bić.
Zalewałam żale alkoholem. Wlewałam w siebie kieliszki, spalałam kolejne papierosy. Wykrzywiało mi twarz tak bardzo jak wykrzywiło mi serce. Nie mogłam już nic zrobić, Adam nic do mnie nie czuł. A ja czułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Moja dusza ociekała bólem, a wraz z kolejną dawką czystej żale zaczęły przemieniać się łzy. Tęskniłam za wszystkim. Za mamą, Ewą, a przede wszystkim za adamowym ciepłem i dotykiem. Brakowało mi też mojego maleństwa.
- Widzisz - mówiłam sama do siebie - jak łatwo jest spieprzyć sobie życie. Wystarczy jedna zła decyzja... Ewa, czuwaj nade mną. Ja już sama nie potrafię.
I wybuchnęłam gorzkim szlochem. Odstawiłam butelkę na stół i ukryłam twarz w dłoniach. Uspokoiłam się po chwili, wytarłam mokrą od łez twarz ręką. Wiecie jak czuje się ktoś, kto ma złamane serce?
Ja czułam po prostu pustkę w środku. Nic więcej. Tylko pustka i pewien bunt, którego nie potrafiłam uzasadnić.
Zbliżała się już północ, chłodziłam ciało przy otwartym oknie. Chciałam otrzeźwieć. W palcach trzymałam palącego się papierosa. Dom był przesycony zapachami przeszłości. Było czuć obecność mamy, Konrada i Ewy. Byli przy mnie, wierzyłam w to z całego serca. Oni mi wybaczyli.
On nie.
Nim wyciekły kolejne łzy, usłyszałam dzwonek do drzwi. Trochę się przestraszyłam: jednak przypomniałam sobie o Uli. Niechętnie podreptałam otworzyć. Oczy szerzej mi się otworzyły gdy wraz z ciemnym wiatrem do domu wparował Adam. Wszedł bez pozwolenia, stanął na środku przedpokoju i bezradnie rozłożył ręce. Jego tęczówki iskrzyły, a wargi drżały.
- Kurwa - wyszeptał - nie umiem ci tego wybaczyć.
Zmarszczyłam brwi, a po policzku pociekła mi pierwsza łza.
- Nie proszę cię o to - odrzekłam stłumionym przez płacz głosem. Adam podszedł bliżej mnie. Jego oczy także były zaszklone.
- Ale cholernie cię kocham, Weronika. Chciałbym żebyś była tylko przeszłością. Jesteś pieprzoną teraźniejszością - wyznał. Wpatrywaliśmy się w siebie przez parę dobrych minut. Chłonęliśmy swoje ciała pożądanym wzrokiem. W tym samym czasie nadeszła czerwcowa ulewa. Deszcz dudnił z mocą o dach i parapety. Za oknem szumiało groźnie. Dla mnie liczył się w tamtym momencie tylko on i intensywność zielonej pary oczu.
- Dlaczego powiedziałeś więc inaczej? - spytałam wreszcie.
- Myślałem że dam radę żyć bez ciebie. Myślałem, że pokonam swoją słabość i będę szczęśliwy.
- Słabość?
- Ciebie - powiedział drżąco i chwycił mnie w objęcia. Znowu w nich utonęłam. Odnalazłam drogę do jego ust. Byliśmy gorącą jednością, która nie szuka odpowiedzi. Czasem odpowiedź nie istnieje. Pewne sprawy trzeba po prostu zostawić. Pozwolić sobie żyć.
Szybko wylądowaliśmy w łóżku. Zgłodniałe gesty przerodziły się w namiętną noc. Była pełna miłości, oddania i ciepła.
Kochaliśmy się jak dawniej. W mroku, zupełnie odcięci od świata przy pomocy smug deszczu.
Cudownie było wtulić się w jego ramiona i zasnąć. Byłam pewna, że nie nawiedzi żaden koszmar. Przy nim czułam się zupełnie bezpiecznie, jakby wszystkie inne problemy nigdy nie istniały. To było cudowne.
CZYTASZ
Paradoksy
Ficção AdolescenteDRUGA CZĘŚĆ PIĘKNEJ I BESTII A co jeśli przeznaczenie nie odpuszcza? Co jeśli przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć? Co jeśli gwiazdy wciąż czekają na prawdziwą miłość, a Bóg wreszcie wybaczył grzechy? Czy Weronika i Adam w końcu się odnajdą i bę...