TDM The Story [Zawieszone]

Rozdział 2- Pożegnania i wylot

Kiedy byłam gotowa opuścić mój stary już apartament zadzwoniłam jeszcze do rodziców, ponieważ zawsze mogłam z nimi porozmawiać.

(Ja): Halo?

(Mama): Halo, Mari?

(Ja): Tak, to ja mamuś.

(Mama): Miło ciebie usłyszeć kochana.

(Ja): Mi ciebie też, a jak tam zdrówko?

(Mama): Nie najgorzej, a jak z twoim stanem zdrowia?

(Ja): Czuję się świetnie, ale również trochę się stresuję.

(Mama): To normalne kochanie. Zawsze ten pierwszy lot będzie stresujący, ale nie martw się Bóg czuwa nad tobą. Na pewno wszystko będzie dobrze. Przecież Twój tata dużo podróżował po świecie i wszystko było dobrze to i z Tobą będzie tak samo.

(Ja): Mam taką nadzieję. A propos taty jest on może gdzieś w pobliżu?

(Mama): Tak i zaraz przyjdzie... O już jest. To daję tobie tatę do telefonu.

(Ja): Dobrze mamuś.

(Tata): Cześć córciu!

(Ja): Cześć tatku! Jak się masz?

(Tata): Czuję się bardzo dobrze.

(Ja): Cieszę się.

(Tata): A jak u Ciebie? Twoje zdrowie jest najważniejsze.

(Ja): U mnie dobrze. Trochę się stresuję, ale to jest normalne.

(Tata): Nie martw się. Mówię tobie, że będzie super. Już raz byłem w Korei i nie było żadnych problemów. Koreańczycy są dosyć mili, a poza tym będziesz miała ze sobą swoje dwie przyjaciółki. Tak naprawdę to w pewnym sensie Wam zazdroszczę. Jesteście już teraz dorosłe, więc dacie radę. Pamiętaj, że w razie czego masz jeszcze nas.

(Ja): Tatku przecież ja nigdy o Was nie zapomnę! Jesteście dla mnie bardzo ważni.

(Tata): No to dobrze, a teraz myślę, że powinnaś się szykować, aby się nie spóźnić i pamiętaj, aby później jeszcze do nas zadzwonić kiedy będziesz już w Korei.

(Mama): Życzę miłego lotu i pozdrów od nas dziewczyny.

(Ja): Dobrze, papa!

(Rodzice): papa córciu!

Kiedy byłam w pełni gotowa kupiłam sobie kawę, zamówiłam taksówkę, a gdy byłam już na lotnisku tam zastałam dziewczyny. Była wtedy punkt 8:30, więc postanowiłyśmy wejść do samolotu i zająć miejsca. Nagle po trzydziestu minutach usłyszałyśmy głos z samolotu, który informował nas o zapięciu pasów i w końcu samolot ruszył...