Tego dnia było deszczowo, jednak nie przeszkadzało mu to. Siedząc na parapecie, z prawą ręką opartą w łokciu na zgiętym kolanie, patrzył jak krople deszczu nierytmicznie bębnią w okno. Powinien być teraz na treningu. Powinien, ale nie mógł się zmusić, by wejść na boisko. Nie chciał dotykać piłki.
,,Gdybyś zajął się czymś poważniejszym...!"
Głos ojca odbijał się echem w jego głowie, powodując, że chłopak nieświadomie zacisnął zęby.
Dlaczego siatkówka nie była ,,czymś poważniejszym"? Dlaczego przez tyle lat dawali mu wolną rękę, by teraz powiedzieć, że im się nie podobają jego zainteresowania?
,,Za dużo pieniędzy wkładamy w twoją pasję, Hajime. Wszystko się sypie..."
Nie rozumiał dlaczego jego granie w siatkówkę niszczyło mu rodzinę. Nie pojmował, ale to był ten pierwszy raz, kiedy brunet nie chciał pojąć. Chciał tylko spokoju i rodziny w komplecie. Nawet jeżeli oznaczałoby to odejście z klubu siatkarskiego Aoby.
Mimowolnie na te słowa cały się spiął.
Odejście.
Po tej feralnej kłótni, kiedy to rodzice oświadczyli, że biorą rozwód, a jego i Miyako wcisnęli Ayano, próbował odejść z klubu. Najzwyczajniej w świecie pewnego popołudnia wszedł na salę i na zbiórce oświadczył, że odchodzi. Drużyna była w szoku. Skłonił się nisko i podziękował za dobrą współpracę, po czym wyszedł z hali ze spuszczoną głową.
,,Następny trening jutro po lekcjach, Iwa-chan!" wrzasnął wtedy za nim Oikawa. Z jakiegoś powodu na te słowa ścisnęło go w gardle.
Oikawa Tooru był typem wytrwałej osoby. Odkąd Hajime przestał chodzić na treningi, szatyn nawiedzał go wszędzie, gdzie tylko mógł. W klasie, na stołówce, w toalecie i nawet niekiedy w mieszkaniu! Nie nękał go jednak tekstami ,, wróóć do drużyyyny!" I tym podobnym. Nie, on robił coś gorszego.
Po prostu był.
Tak jakby trwając przy nim czekał, aż Iwaizumi zmądrzeje i sam podejmie właściwą decyzję, jaką był powrót do kolegów.
Ale on nie miał zamiaru tego robić.
Westchnął i zeskoczył z parapetu, po czym walnął się na łóżko z zamiarem krótkiej drzemki. Mógł sobie na to pozwolić, w końcu Aoba mieli dzisiaj trening.
Chociaż pewnie Oikawa i tak pierwsze dwadzieścia minut poświęci podrywaniu dziewczyn tekstami, które nie powinny działać na nikogo włącznie z nim samym. Ciekawe jak reszta sobie poradzi, z przywracaniem Oikawy do porządku?
... To już nie mój problem.
Szkoda tylko, że wcale tak nie czuł.
Odwrócił głowę i jego wzrok padł na piłkę leżącą w rogu pokoju. Ayano postawiła ją tam specjalnie, żeby przypominała chłopakowi o ostatniej sytuacji.
,,Braciszku, pograj ze mną!"
Jak żywy stanął mu przed oczami obraz zapłakanej siostry. Przeklął cicho pod nosem i schował twarz w poduszce.
Zawsze uważał się za dobrego brata. Poświęcał siostrze każdą wolną chwilę, uczył ją tego, co sam kochał. Nigdy nie odgonił jej od siebie, zawsze słuchał tego, o czym opowiadała. Grał z nią w gry i nawet niekiedy (ale naprawdę rzadko!) bawił się z nią lalkami.
I był dobrym bratem, aż do wydarcia się na nią i tak naprawdę wyładowania na siedmiolatce całej frustracji, jaką w sobie miał.
,,Pewnie mnie nienawidzi" — przeszło mu przez myśl. Miyako ciężko było wytłumaczyć sprawy związane z rozwodem i to, o co oskarżali go rodzice. Nawet nie umiał szczerze odpowiedzieć dzieciakowi na pytanie dlaczego teraz mieszkają u Ayano. Był po prostu kiepski w tłumaczeniu... No chyba że chodziło o siatkówkę.

CZYTASZ
Little Red Monster|| HAIKYUU!! ff
Hayran KurguKarasuno wyjeżdża na kolejny obóz sportowy, by szlifować swoje umiejętności z zaprzyjaźnionymi drużynami przez następny tydzień. Niespodziewanie grono siatkarzy powiększa się o jedną małą istotkę. Siedmioletnia Miyako z pozoru wygląda nieszkodliwie...