- wow... tu jest po prostu... wow... - powiedziałam wchodząc do naszego apartamentu, który miał być naszym domem przez te dwa miesiące.
- mówiąc wow, masz na myśli niesamowicie ? - zapytała Gabi.
- tak, dokładnie tak.
- chodź idziemy do naszego pokoju. - powiedziała blondynka, yyy ? różowo włosa. Przefarbowała się w łazience w samolocie. - Sally i Debbie mają pokój po prawej stronie, a my po lewej. - powiedziała dziewczyna po czym weszłyśmy do naszego pokoju.
- zajmuje łóżko bliżej okna ! - krzyknęłam rzucając się na nie.
- niech ci będzie. W takim układzie ja idę pierwsza do łazienki.
- tylko się pośpiesz i nie zużyj całej ciepłej wody.
- nic nie obiecuję ! - krzyknęła dziewczyna już z łazienki.
Rozłożyłam się na swoim łóżku i zamknęłam oczy. No co ? Mała drzemka nie zaszkodzi. Najprawdopodobniej już bym sobie smacznie spała, ale oczywiście ktoś musiał wparować do pokoju. No i oczywiście któż inny jak nie Sally !
- zbieraj się. - powiedziała siadając na brzegu mojego łóżka.
- co ? no chyba cię posrało ja nigdzie się nie ruszam.
- idziesz ze mną czy ci się podoba czy nie.
- gdzie znowu ?
- idziemy do monopolowego.
- po co ?
- a po co się chodzi do monopolowego ?
- po alkohol.
- no właśnie, zbieraj się.
- nie możesz iść sama ?
- nie.
- czemu ?
- ponieważ chcę iść tam razem z moją przyjaciółką, którą znam od kołyski.
- nie kupiłaś wystarczającej ilości alkoholu ?
- nie. Chodź. - powiedziała ściągając mnie siłą z łóżka. Za nim się obejrzałam byłyśmy już na dworze i szłyśmy w kierunku sklepy. Chyba. Nie wiem jestem tu dopiero od godziny !
- jesteś potworem, ściągnęłaś mnie siłą z łóżka.
- bywa.
- jakie mamy w ogóle plany na jutro ?
- jutro ma być ciepło, więc pójdziemy na plażę, a wieczorem idziemy poszaleć na imprezie.
- już się nie mogę doczekać aż będziemy na plaży.
- myślałam, że powiesz już się nie mogę doczekać aż będę w monopolowym.
- jak ty w ogóle chcesz kupić alkohol ?
- normalnie.
- nie masz dwudziestu jeden lat.
- pff... szczegół. - powiedziała wchodząc do sklepu, a ja tuż za nią.
- cześć - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy do dość młodego sprzedawcy. Był chyba mniej więcej w naszym wieku.
- o hej, co wy robicie o tak późnej porze same na mieście. Nie słyszałyście, że jest to jedna z najniebezpieczniejszych dzielnic w Nowym Jorku ?
- najniebezpieczniejszych ? - zapytałam przełykając dość głośno ślinę.
- tak, to właś...
- do rzeczy. - przerwała mu moja przyjaciółka. - zapewne domyślasz się po co tutaj przyszłyśmy prawda ? - zapytała z przesłodzonym uśmiechem.
- tak, domyślam się, ale czy wy czasem nie jesteście za młode ? Mógłbym zobaczyć wasze dowody ?
- och... - westchnęła Sally spoglądając na plakietkę przyczepioną do koszulki chłopaka na której było napisane jego imię. - myślę Louis , że będzie to niekonieczne.
- czyżby ?
- tak.
- co dostanę jeżeli zgodzę się wam sprzedać alkohol ?