- masz wszystko spakowane ? - spytała moja mama stojąc w progu drzwi do mojego pokoju.
- tak, mówiłam ci to już wcześniej. Możesz dać mi spokój ? - zapytałam lekko podirytowana.
- nie, nie mogę, ponieważ pierwszy raz wyjeżdżasz gdzieś sama.
- wcale nie pierwszy raz.
- pierwszy raz poza miasto. Wyjeżdżasz nawet na inny kontynent !
- nie musisz panikować. Nic mi się nie stanie. Mam dziewiętnaście lat.
- nie uspokoiłaś mnie tym.
- od kiedy ty się tak mną przejmujesz ?
- od zawsze.
- nigdy się mną nie interesowałaś.
- Candy, nie wymyślaj już.
- nie wymyślam. Nigdy tego nie robiłaś. Zawsze ważniejszy był Tom i Mike, a ja byłam gdzieś na uboczu. Ty w ogóle wiesz co robiłam przez całe dziewiętnaście lat mojego życia ? Odpowiedź brzmi nie. Jesteś moją matką, a tak naprawdę nie znasz mnie. Nie wiesz kim jestem. Mimo, że mnie wychowałaś. Nawet nie mam czasu na dalsze dyskusje z tobą, dziewczyny na mnie czekają. - powiedziałam wstając z krzesła i biorąc walizkę do ręki po czym zeszłam na dół.
- może byś się chociaż pożegnała ze mną, ojcem i swoimi braćmi ?
- może jednak nie. - odpowiedziałam zakładając okulary na nos i wychodząc z domu. Pod moim domem był już zaparkowany samochód Sally. Wpakowałam moją walizkę do bagażnika i usiadłam na tylnym siedzeniu obok Debbie, ponieważ Gabi siedziała z przodu obok Sally. Przywitałam się z dziewczynami po czym blondynka odpaliła samochód i pojechałyśmy prosto na lotnisko.
- co ty taka jakaś nie w sosie ? - zapytała Debbie spoglądając na mnie.
- nie chcę o tym gadać. - odpowiedziałam nawet na nią nie patrząc.
- ulży ci trochę jeżeli się wygadasz. - stwierdziła czerwonowłosa.
- może innym razem.
- ale będę pierwszą której to powiesz ? - spytała i właśnie w tym momencie na nią spojrzałam. Była uśmiechnięta. Tak jak zawsze, cała Debbie. Jednym uśmiechem potrafi poprawić komuś dzień. Również się do niej uśmiechnęłam.
- oczywiście, że będziesz.
- to świetnie ! I naprawdę nie powinnaś się teraz smucić, ponieważ jedziemy na wakacje do Nowego Jorku. Może poznamy jakiś cudnych chłopców. Na pewno to się stanie. Uwierz mi, mam do tego przeczucia.
- liczysz na wakacyjny romans ?
- liczę na to, że znajdę tam miłość swojego życia. Z resztą jestem pewna, że ty znajdziesz tam kogoś odpowiedniego dla siebie.
- Debbie, doskonale wiesz, że nie wierzę w miłość.
- kiedy spotkasz tego kogoś na pewno przestaniesz tak mówić.
- wyobrażasz sobie za dużo w tej swojej czerwonej główce.
- zobaczymy kto tu będzie mieć rację.
- to będę na pewno ja. - powiedziałam z pewnością.
- to co zakładzik ? - spytała czerwonowłosa.
- niech będzie.
- jeżeli zakochasz się w kimś do końca wakacji to będziesz musiała wypić wodę po kiszonych ogórkach, a jeżeli się nie zakochasz w nikim do końca wakacji to ja to zrobię. Umowa stoi ?
- stoi.
- zobaczysz, że to ja wygram.
- wątpię, ponieważ ja się nigdy, przenigdy w nikim nie zakocham. Zapamiętaj to sobie.
- przypomnę ci to kiedy będziemy wyjeżdżać pod koniec sierpnia.