- Szczerbek!
Krzyknęłam, patrząc na mojego smoka, który był uwięziony w klatce. Spojrzał na mnie swoimi kocimi oczyma, w których widziałam strach, ale i szczęście. Tak, dziwne połączenie, ale prawdziwe. Szczerbek zaczął się rzucać po całej klatce, próbując się wydostać.
- Uspokoić go!- warknął ojciec Huga, na co strażnicy zaczęli biczować smoka, który się skulił.
- Zostawcie Szczerbatka!- krzyknęłam, nie kontrolując łez, spływających po moich policzkach.
Smok zaskomlał cicho i upadł zmęczony, ciągle na mnie patrząc.Muszę się jakoś uwolnić! Tylko, że ledwo trzymam się na nogach, nadgarstki i łydki cholernie pieczą, a ogólnie, jestem przywiązana do krzesła! Spojrzałam na Neerga, który uśmiechał się do mnie.
Nie wytrzymamy do jutra...
***Oczami Huga***
- Co to za krzyki?- zapytała się szeptem Jo.
- A bo ja wiem? Szczerbatek to chyba jej smok- przypomniał sobie Octavian.
- Chyba musimy przyśpieszyć plan- oznajmiłem, po czym schyliliśmy się lekko do siebie- Jo, leć na brzeg wyspy i oznajmij, że mają zaatakować teraz, a my zaraz tam wparujemy...
- Czekaj- przerwał mi przyjaciel- Jak my dwoje mamy zaatakować ich? Porąbało cię?
- Tak. Porąbało- potwierdziłem, kiwając głową.
- Czyli mnie też- oznajmił, po czym skierował się do Jo- uważaj na siebie.
Moja siostra tylko skinęła głową i odeszła od nas. Spojrzeliśmy po sobie.
- Na trzy?- zapytałem, na co pokręcił głową.
- na raz- oznajmił, po czym obydwoje wparowaliśmy do więzienia Jodie.
Bez planu, z nędznymi mieczami straży i wielkim strachem przed ojcem. Choć to ostatnie, to tylko ja, ale oj tam... Kto się będzie czepiał?
Ruszyliśmy pewnym krokiem do przodu, w stronę Jodie, Neerg'a i mego ojca, a po chwili zdjęliśmy hełmy, rzucając je na bok. Ich zaskoczenie, dało nam lekką przewagę. Podeszliśmy spokojnie do Jodie i uwolniliśmy ją, a straż pilnująca czarnego smoka oraz dwaj panowie, którzy stali przed naszą nową przyjaciółką stali jak zamurowani. No to nam się udał element zaskoczenia. Szkoda, że nie potrwał długo. Już po chwili, ten czarnoksiężnik rzucił się na Jodie, a mój ojciec na mnie. Octaviana zaatakowali strażnicy. Trójka. Gdyż reszta pilnowała smoka.
Wylądowaliśmy z ojcem na podłodze. Ja pod nim. Oj wspomnienia powróciły, a ja zamiast się stawiać, zasłoniłem twarz przedramionami.
-Zawsze byłeś tchórzem..- warknął, waląc z pieści moje ręce. Bolało- Nigdy nie byłeś wikingiem!- krzyknął, waląc mnie w brzuch, na co się zakrztusiłem.
Po chwili nie czułem go na sobie. A nade mną stała Jodie. Podała mi rękę, więc złapałem za nią i wstałem.
- Trzymasz się?- zapytała, patrząc na moje sine już ręce.
- T-tak... Nie umiem walczyć..- przyznałem się, spuszczając głowę.
- To nic. Wystarczy, byś celował w twarz i szyję. Albo po prostu czułe miejsce. Dasz radę. Wierzę w ciebie- uśmiechnęła się do mnie, mimo swojego stanu.
Po chwili odbiega, rzucając się na czarnoksiężnika.
Drugą rundę z ojcem czas zacząć.
Pewnie teraz myślicie sobie, że po tej jakże długiej i motywującej przemowie pokonałem wroga jednym ciosem, Jo przyleciała ze smokami i zaatakowali, a po wszystkim moja siostra i Octavian zostali parę.
CZYTASZ
Percy Jackson i Jeździec 4: Dwa Światy
FanfictionKolejna dawka przygód Jodie, w których główna bohaterka będzie musiała przetrwać w nieznanym jej świecie. Czy zdoła nawrócić ród wikingów Prophetae? Czy uda jej się wrócić do jej świata? Czy uda jej się opóźnić Neerg'a, przed opanowaniem światów? Ok...